Projekt tarczy antykryzysowej pomoże zwalczać spekulacje strategicznymi towarami w czasie epidemii. Za sprzedawanie ich drożej grozić będą surowe kary.
Nowelizacja specustawy przewiduje nadanie ministrowi zdrowia prawa do ustalenia, w drodze rozporządzenia, maksymalnych cen i marż hurtowych i detalicznych w sprzedaży towarów lub usług mających istotne znaczenie „dla ochrony zdrowia lub bezpieczeństwa ludzi lub kosztów utrzymania gospodarstw domowych”.

Za mało konkretów

Projekt nie definiuje, o jakie towary i usługi chodzi, jednak zważywszy, że kontrolę przestrzeganiem tych przepisów przez przedsiębiorców będą sprawowały Inspekcja Farmaceutyczna, Inspekcja Jakości Handlowej Produktów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcja Sanitarna, można wnioskować, że mowa o żywności, lekach oraz środkach czystości. Przewidziano jednak możliwość rozszerzenia przepisów na inne rodzaje produktów i usług.
Adwokat Maciej Krotoski wskazuje, że już obowiązująca specustawa wprowadziła możliwość określenia maksymalnych cen określonej kategorii produktów. Teraz jednak znacznie rozszerza się uprawnienia ministra zdrowia. – Obawy mogą budzić jego szerokie kompetencje w zakresie ustalania maksymalnych cen towarów i usług, które mają wpływ na koszty utrzymania gospodarstw domowych – podkreśla prawnik. Jak przewiduje, w konsekwencji może dotyczyć to praktycznie każdego łańcucha transakcji, który nawet pośrednio wpływa na koszt końcowy.
Zbyt ogólnikowo sformułowane przepisy mogą wywołać chaos związany z ich stosowaniem – wpierw z ustaleniem zasadności ograniczenia marży lub ceny konkretnego towaru lub usługi, a następnie uzyskaniem od kontrahenta zwrotu różnicy między ceną uiszczoną a ceną maksymalną. Zgodnie bowiem z kodeksem cywilnym – jeżeli obowiązuje zarządzenie, według którego za rzeczy danego rodzaju lub gatunku nie może być zapłacona cena wyższa od ceny określonej (cena maksymalna), kupujący nie jest obowiązany do zapłaty ceny wyższej, a sprzedawca obowiązany jest zwrócić kupującemu pobraną różnicę.

Kontrole z zaskoczenia

Kontrole te będą przeprowadzane zgodnie z prawem przedsiębiorców (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1292 ze zm.) jednak z wyłączeniem licznych przewidzianych w tej ustawie gwarancji. W upoważnieniu do kontroli nie trzeba będzie wskazać nazwy kontrolowanej firmy, a samej kontroli nie trzeba będzie zapowiadać. Nie będzie też obowiązku prowadzenia jej w obecności przedsiębiorcy lub upoważnionej przez niego osoby. Kontrolowany nie będzie miał możliwości złożenia sprzeciwu wobec czynności kontrolnych z naruszeniem przepisów. Nie obowiązuje też ograniczenie czasowe kontroli ani zakaz jej ponownego przeprowadzania przez ten sam organ.
‒ Powoduje to, że przedsiębiorcy mogą być zaskakiwani z dnia na dzień przeprowadzoną wizytacją na podstawie blankietowych upoważnień do przeprowadzenia kontroli ‒ zauważa Maciej Krotoski. A to jego zdaniem oznacza, że jeżeli przepisy wejdą w życie w proponowanym kształcie, firmy będą zdane wyłącznie na rozsądek pracowników organu.
Za windowanie cen będą grozić surowe kary. Przedsiębiorca będzie miał na jej zapłacenie siedem dni od momentu, w którym decyzja ją nakładająca stanie się ostateczna. Ponadto Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów będzie mógł nałożyć karę do 10 proc. obrotu z poprzedniego roku, jeśli przedsiębiorca dopuścił się naruszenia zakazu wielokrotnie, na dużą skalę lub w odniesieniu do wielu towarów i produktów. Do 5 proc. obrotu z poprzedniego roku wyniesie zaś kara np. za odmowę udzielenia urzędowi informacji czy uniemożliwianie przeprowadzenia kontroli, choćby nieumyślnie.
‒ A przecież taka sytuacja nawet przypadkiem może mieć miejsce przy dużych rozległych sieciach handlu detalicznego – wskazuje Maciej Krotoski. Jak dodaje, istnieje obawa, że przedsiębiorcy zamiast ratować swój biznes i utrzymać działalność i zatrudnienie, zostaną zarzuceni kolejnymi obowiązkami sprawozdawczymi w związku z regulacją cen pod groźbą ogromnych sankcji finansowych.
Ekspert dodaje jednak, że rozwiązanie to na czas kryzysu jest generalnie uzasadnione – ma zapobiegać spekulacjom cenowym na produktach podstawowych i kluczowych dla gospodarstw domowych oraz istotnych dla zwalczania koronawirusa i utrzymywania kwarantanny.
Jak mówił w niedawnym wywiadzie dla DGP prezes UOKiK, już w połowie marca urząd podjął działania przeciw zawyżaniu cen maseczek przez hurtownie oraz prywatnych sprzedawców w internecie. Obecnie prowadzone są kontrole cen żywności i środków higieny także w sklepach stacjonarnych.
do 5 mln zł kary (a minimum 5 tys. zł) grozi za sprzedawanie produktów po cenach wyższych, niż ustaloneprzez ministra zdrowia
do 5 proc. obrotu z roku poprzedniego, ale nie więcej niż 50 mln zł kary grozi za utrudnianie kontroli lub wprowadzanie w błąd UOKiK