Rynek winyli rośnie od kilku lat. Nieoczekiwanie na rynku amerykańskim przebił nawet wpływy z reklam muzyki cyfrowej. Kupując krążek, klient dostaje bonus w postaci wspomnień i prestiżu
Streaming, czyli muzyka cyfrowa rozpropagowana w XXI w., i winyle, czyli rozrywkowy przebój rodem z pierwszej połowy XX w. Te dwa nośniki okazują się prawdziwym ratunkiem dla polskiego rynku muzyki. Po latach spadków jego wartość rośnie już drugi rok z rzędu właśnie dzięki e-muzyce i czarnym płytom. Jak wynika z najnowszego zestawienia przygotowanego przez Związek Producentów Audio-Video (ZPAV), rok do roku nasz rynek muzyczny podskoczył o 3,6 proc., osiągając wartość hurtową 232 mln zł.
– Muzyka z sieci to ewidentnie masowy rynek, trochę jak fast food, pozwalający każdemu legalnie wybierać z ogromnej bazy utworów i artystów. I wygodnie słuchać, w dobrej jakości i do tego albo za darmo, czyli za wysłuchanie reklam, albo za niewysoką opłatę – tłumaczy nam Mateusz Rac, autor bloga Pop Run the World o rynku muzyki popularnej na świecie. – A z drugiej strony mamy drogie, raczej ekskluzywne, wymagające specjalistycznego sprzętu i skierowane do pasjonatów winyle. Nagle taka uzupełniająca się wzajemnie oferta przekonała do siebie klientów. I okazuje się nie tylko w Polsce szansą na stałe, stabilne wzrosty – dodaje.
Według niego te oferty są skierowane do dwóch najbardziej prężnych grup klientów: tych młodych, często nastoletnich, którzy wolą tanią muzykę online, a większe pieniądze decydują się raczej wydać na koncerty, oraz 30-, 40-latków, których stać na zakup winyli i którzy traktują to trochę nostalgicznie, a trochę jako inwestycję w produkt, który podnosi ich prestiż. Dlatego zarówno w Polsce, jak i globalnie to właśnie streaming i winyle notują naprawdę spektakularne wzrosty. Gdy w 2004 r. czarne płyty globalnie stanowiły ledwie 0,2 proc. wszystkich sprzedanych albumów, to 10 lat później było to już 3,6 proc. wartości rynku muzyki, a wstępne dane za 2015 r. mówią o co najmniej 5 proc.
Wciąż nisza, ale nisza z ogromnym potencjałem. – Warto pamiętać, że na świecie sprzedaż winyli rośnie stabilnie już od 10 lat i przez ten czas wzrosła około 10-krotnie. Dlatego moim zdaniem trudno mówić o chwilowej modzie. Natomiast rzeczywiście w ostatnich trzech, czterech latach to zjawisko się nasiliło. Pytanie, czy ten wzrost się utrzyma. W branży panuje przekonanie, że jest to prawdopodobne – mówi nam Maciej Kutak z Sony Music Entertainment Eastern Europe, członek zarządu ZPAV.
Kutak tłumaczy, że stoi za tym nie tylko sentyment, ale także przekonanie, że winyl zapewnia wysoką jakość dźwięku. A rynek tego produktu jest już tak wyraźny, że kolejni producenci sprzętu muzycznego poszerzają swoją ofertę o gramofony. – Mówi się też o tym, że po raz pierwszy od wielu lat powstaną nowe fabryki tłoczące winyle, co pozwoli obniżyć koszt ich produkcji, i lepiej odpowiedzieć na zapotrzebowanie rynku. Co więcej, do płyt winylowych coraz częściej są dołączane kody umożliwiające pobranie całej płyty w formie cyfrowej, co dodatkowo uatrakcyjnia ten nośnik, bo pozwala się cieszyć płytą w obu formatach – dodaje Kutak.
Jako że za powrotem czarnej płyty stoi sentyment, to największymi hitami sprzedażowymi są płyty klasyczne, reedycje i wznowienia. Stąd wciąż dominująca pozycja artystów zagranicznych (to ponad 70 proc.) w sprzedaży w Polsce. Ale coraz bardziej aktywni są też polscy muzycy i polskie wytwórnie. Hip-hop, muzyka alternatywna i rockowa też chętnie wracają na winyle.
– Z ubiegłorocznej analizy przeprowadzonej przed redakcję „Music Business Worldwide” wynika, że w wielu krajach od kilku lat rośnie popularność lokalnych artystów, co jest odczuwalne szczególnie w sprzedaży albumów. W krajach rozwiniętych lokalni muzycy odpowiadają za większość wpływów z całego rynku muzycznego. W Japonii (światowy lider pod tym względem) to aż 85 proc., we Francji i w Niemczech – po ponad 60 proc. W Czechach artyści lokalni to ponad połowa sprzedaży fizycznej, a na Węgrzech odpowiadają oni aż za dziewięć z 10 najlepiej sprzedających się płyt w 2015 r. – opowiada Kutak.
To zjawisko widać też powoli wśród wydawnictw winylowych. – Oczywiście nie traktujemy tego w kategoriach wielkiego, dochodowego rynku. To raczej odpowiedź na potrzeby słuchaczy, nasz sposób, by pokazać, że doceniamy ich lojalność i dajemy im możliwość zakupu albumu także w takiej formule – twierdzi Piotr Maślanka, prezes wydawnictwa Karrot Komando wydającego muzykę takich grup, jak Vavamuffin, Paprika Korps, Pablopavo czy Świetliki. Winyle, które wydaje, sprzedają się w nakładach zazwyczaj kilkuset sztuk, więc rzeczywiście nie stanowią wielkiego rynku, ale z drugiej strony to nośnik dosyć drogi, a więc dający sporą marżę.
I tu pojawia się nowe, niezwykle ciekawe zjawisko. Z raportu Amerykańskiego Stowarzyszenia Przemysłu Fonograficznego za 2015 r. wynika, że wartość przychodów z winyli przekroczyła właśnie wartość przychodów z reklam w darmowej części streamingu. Czyli sprzedaż płyt winylowych w Stanach Zjednoczonych staje się bardziej opłacalna niż serwisy streamingowe zarabiające dzięki reklamie. – Polskiemu rynkowi jeszcze raczej daleko do takiego przełożenia akcentów. Ale jedno jest pewne: winyle i streaming wypierają tradycyjną sprzedaż nośnikową – podsumowuje Rac.