Przez najbliższy rok stopy procentowe powinny pozostać bez zmian. Później nowa Rada Polityki Pieniężnej zapewne je podniesie, chociaż inflacja będzie poniżej celu Narodowego Banku Polskiego
Inflacja daleko od celu, ale nowa Rada Polityki Pieniężnej zacznie podnosić stopy procentowe / Dziennik Gazeta Prawna
Tempo wzrostu produktu krajowego brutto może w najbliższych kwartałach przyspieszać, ale nie będzie wyraźnego zwiększenia dynamiki – wynika z prognoz analityków krajowych instytucji zebranych przez DGP. Według nich najlepszy będzie I kw. 2016 r., w którym PKB może być o 4 proc. wyższy niż na początku tego roku. Jednak później tempo wzrostu gospodarczego nieco wyhamuje. Zdaniem niektórych analityków w drugiej połowie przyszłego roku nasza gospodarka może rosnąć w tempie niewiele przekraczającym 3 proc.
– Powodem spowolnienia będzie mniejszy wzrost inwestycji – tłumaczy Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK. – Duża część inwestycji jest finansowana z funduszy unijnych. W tym roku możemy liczyć na pieniądze zarówno z poprzedniej, jak i nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Ale poprzednia perspektywa zostanie całkowicie zamknięta i w 2016 r. zostaną już tylko nowe środki – wyjaśnia specjalista.
Takie tempo wzrostu gospodarczego wystarczy jednak do dalszego spadku bezrobocia. Zdaniem analityków w przyszłym roku może się nawet zdarzyć krótki okres, w którym stopa bezrobocia rejestrowanego spadnie poniżej 9 proc. Według ostatnich dostępnych danych – za maj – wynosiła ona 10,8 proc., ale ekonomiści sądzą, że na początku jesieni może spaść do poziomu jednocyfrowego. – Spadek bezrobocia to wprawdzie pozytywna tendencja, ale równocześnie pokazuje, że w naszej gospodarce wyczerpują się tzw. łatwe zasoby, czyli tania siła robocza. O tym decyduje nie tylko bieżąca dynamika PKB, ale i procesy demograficzne. Negatywną konsekwencją jest to, że w przyszłości trudniej będzie o wyższy wzrost gospodarczy – ocenia Piotr Bielski.
Ankietowani przez nas ekonomiści uważają, że „dołek deflacji” jest już za nami i w najbliższych kwartałach będziemy mieć do czynienia ze stopniowym wzrostem inflacji. – Po pierwsze, na świecie widoczne są już wzrosty cen żywności. Po drugie, chociaż ropa jest wciąż relatywnie tania, to w skali roku i tu będziemy już widzieć wzrost ceny, co przełoży się na wyższą dynamikę cen paliw – wylicza Krzysztof Wołowicz, główny ekonomista BPS TFI. I dodaje jeszcze trzeci czynnik. – Zakładam, że wzrost gospodarczy okaże się na tyle wysoki, iż pojawi się też wyraźniejszy impuls popytowy. Realne dochody zauważalnie wzrosły, co powinno się przełożyć na wzrost skłonności do konsumpcji.
Inflacja, chociaż będzie przyspieszać, pozostanie niska. Do końca przyszłego roku nie powinna przekroczyć 2 proc. (średnia prognoz na grudzień 2016 r. to 1,8 proc.). Utrzyma się więc pewien zapas w stosunku do celu Rady Polityki Pieniężnej. Obecny to 2,5 proc. w skali roku. Tyle że w przyszłym roku o wysokości stóp procentowych będzie decydować już RPP nowej kadencji. W połowie 2016 r. prawdopodobna jest także zmiana na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego, który przewodniczy pracom rady. Zdaniem ekonomistów do końca tego roku oficjalne stopy NBP się nie zmienią, ale pod koniec 2016 r. – już niemal na pewno.
Niektórzy analitycy, np. ci z Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, sądzą, że pierwsza podwyżka stóp możliwa jest już wiosną 2016 r. – Inaczej niż większość rynku uważamy, że inflacja będzie odbijać nieco szybciej. Z tej perspektywy być może uzasadniona byłaby wcześniejsza reakcja ze strony banku centralnego, ale nie wydaje się, by obecna RPP miała coś zmieniać w poziomie stóp procentowych. Nowa rada będzie zaś potrzebowała nieco czasu na rozpoznanie sytuacji. Dlatego pierwsza podwyżka może nastąpić dopiero w kwietniu – objaśnia ekonomista KUKE Andrzej Kochman.
Wśród specjalistów dominuje pogląd, że w końcu 2016 r. główna stopa NBP dojdzie do 2 proc. Zdaniem KUKE może to być jednak nawet 2,5 proc. Takie podwyżki oznaczałyby wzrost oprocentowania kredytów, ale ich skutkiem byłaby również oferta depozytowa w bankach. O ile stopy krótkoterminowe nie zmieniają się od kilku miesięcy, to rentowność długoterminowych obligacji już w tym roku wyraźnie wzrosła. Wśród powodów wymienia się wzrost ryzyka związanego z kryzysem greckim, ale też oczekiwanie na podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Według ekonomistów dochodowość obligacji nadal będzie rosła (co oznacza, że ich ceny będą spadały), ale wolniej niż w ostatnich tygodniach.
Analitycy spodziewają się też odwrócenia tendencji do osłabiania się złotego. Aprecjacja, która powinna nastąpić, będzie jednak powolna. Średnie prognozy mówią, że w końcu 2015 r. euro będzie kosztować ok. 4,1 zł, a rok później potanieje do 4,05 zł. W stosunku do dolara złoty w końcu tego roku będzie słabszy niż obecnie, a umocnienie jest możliwe w drugiej połowie 2016 r.
W ankiecie DGP wzięły udział następujące instytucje: Bank Gospodarstwa Krajowego, Bank Ochrony Środowiska, Bank Pekao, Bank Pocztowy, Bank Zachodni WBK, BPS TFI, Crédit Agricole Bank Polska, Grupa Copernicus, ING Bank Śląski, KUKE, mBank, PKO BP, Polityka Insight, Raiffeisen Bank Polska i Société Générale.

Tempo wzrostu gospodarczego spowoduje spadek bezrobocia