W ścinaniu oprocentowania depozytów instytucje finansowe doszły już do ściany. Zarabiają więcej, bo udzielają droższych kredytów. Które dla kilku z nich okazały się ryzykowne i zmusiły do stworzenia większych rezerw.
Co poprawiało, a co pogarszało wyniki w banków w III kw. 2017 r. w porównaniu z III kw. 2016 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Zarobek na różnicy między oprocentowaniem kredytów a depozytów to największa pozycja w wynikach banków. I w minionym kwartale to właśnie ona w dominującym stopniu była odpowiedzialna za poprawę wyników całego sektora. Jak wynika z opublikowanych kilka dni temu danych Narodowego Banku Polskiego, cały sektor miał w III kw. 3,8 mld zł zysku netto, o 25 proc. więcej niż rok wcześniej. Dziewięć banków giełdowych, które dotychczas przedstawiły swoje wyniki (dziś zrobi to Bank Handlowy, jutro Getin Noble Bank i Bank Ochrony Środowiska), ma na koncie niemal 3,3 mld zł zysku, o 28 proc. więcej niż rok wcześniej.
W giełdowych bankach dochody ogółem zwiększyły się o nieco ponad 10 proc., sięgając niemal 12 mld zł. Odsetki dały ponad dwie trzecie tego dochodu, przekraczając 8 mld zł. Do niedawna istotnym sposobem na poprawę wyniku odsetkowego było obniżanie oprocentowania depozytów – dla banków skutkowało to obniżaniem kosztów. Jednak w III kw. część graczy rynkowych nie tylko nie zdecydowała się na kolejne obniżki, ale wręcz modyfikowała swoją ofertę w taki sposób, że na oprocentowanie środków klientów wydały więcej.
Tak było np. w Idea Banku czy Aliorze. Michał Chyczewski, prezes tej ostatniej instytucji, tłumaczył, że wyższe koszty odsetek były związane z promocją nowego typu rachunku, dzięki której klienci przynieśli do banku 1,3 mld zł.
– Ceny depozytów coraz widoczniej zaczynają się odchylać w górę. Jesteśmy w fazie przygotowania pod wzrost stóp procentowych – komentował przy okazji publikacji wyników ING Banku Śląskiego jego prezes Brunon Bartkiewicz.
Wzrost dochodów odsetkowych, jaki miał miejsce w niemal wszystkich bankach, wiąże się z działalnością kredytową. I tu jednak chodzi nie tyle o podwyżki oprocentowania, co o wzrost portfela kredytowego, a przede wszystkim zmianę „miksu produktowego” – jak lubią mówić bankowcy. Mniej chętnie udzielają kredytów z niskim oprocentowaniem: hipotecznych czy inwestycyjnych dla firm. Starają się je zastępować kredytami konsumpcyjnymi oraz pożyczkami dla małych i średnich firm, które charakteryzuje wyższe oprocentowanie.
Coraz więcej banków przekonuje się jednak, że kredyty to nie tylko zarobek. Chociaż zdaniem ekonomistów III kw. był wyjątkowo dobry pod względem sytuacji makroekonomicznej (pierwsze oficjalne szacunki wzrostu produktu krajowego brutto poznamy dziś), to kilka instytucji musiało tworzyć większe rezerwy na niespłacane należności niż rok wcześniej, kiedy koniunktura nie była tak dobra. W grupie tych, którym udało się zmniejszyć odpisy, znalazły się Bank Zachodni WBK i PKO BP.
– Ci, którzy biorą większe ryzyko, by mieć większe wolumeny, zawsze kończą ze wzrostem ryzyka i problemami. My chociaż nie zaostrzaliśmy kryteriów udzielania kredytów, to jesteśmy bardzo selektywni, jeśli chodzi o wybór projektów do sfinansowania – mówił na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami Piotr Mazur, wiceprezes PKO BP odpowiedzialny za ryzyko.
Pozytywny wpływ na poziom zysków miało w minionych trzech miesiącach ograniczanie kosztów działania. Banki starały się zmniejszać przede wszystkim wydatki administracyjne, związane np. z wynajmem nieruchomości czy reklamą. Trudniej o cięcia kosztów wynagrodzeń. Krokiem w tym kierunku może być zmniejszanie liczby pracowników. Wydatki na pensje dla zatrudnionych w bankach i tak na ogół idą w górę. Ma to związek z presją płacową w całej gospodarce (w III kw. przeciętne wynagrodzenie było nominalnie o prawie 5 proc. wyższe niż rok wcześniej), ale instytucji finansowych może dotyczyć w szczególnym stopniu. Dlaczego? – Skąd biorą pracowników te wszystkie centra usług otwierane przez międzynarodowe korporacje? Najchętniej właśnie z finansów. A płacą zdecydowanie lepiej – tłumaczy prezes jednego z dużych banków.
Wzrost dochodów w połączeniu z kontrolą kosztów skutkuje lepszymi wynikami. To zaś przekłada się na ostatni element rachunku wyników – rosnące obciążenia podatkowe. Kwoty podatku dochodowego i podatku od instytucji finansowych w niemal wszystkich bankach były w III kw. wyższe niż przed rokiem. Stanowiły one prawie 40 proc. zysku brutto giełdowych banków.