Ile zostanie z wyborczych haseł, gdy Donald Trump zajmie fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych? Czy rewolucja w umowach handlowych, ograniczająca negatywne konsekwencje traktatów, takich jak utrata milionów miejsc pracy jest możliwa? I czy z perspektywy Europy konsekwencje tych zmian będą takie same, jak z perspektywy USA?
W kampanii wyborczej, Donald Trump zapowiedział, że jako prezydent chciałby negocjować lepsze warunki NAFT-y, a jeśli to się nie uda, to z niej zupełnie zrezygnować, bo „to najgorsza umowa handlowa w historii”. Technicznie jest to możliwe. W artykule 2205 NAFT-y, jest mowa o tym, że strona może odstąpić od umowy po upływie sześciu miesięcy, po dostarczeniu pisemnego wypowiedzenia. Eksperci zaznaczają, że nie jest jednak jasne, co mogłoby się stać w konsekwencji takiej decyzji. Należałoby się prawdopodobnie spodziewać problemów dla firm amerykańskich mających siedzibę w Meksyku, wzrostu cen i wyższych kosztów pracy. Bardzo prawdopodobne jest, że firmy dążyłyby do przeniesienia produkcji do innych krajów , w których koszty pracy są niskie. Niemal na pewno wiele spraw kończyłoby w sądzie. Czy eliminacja NAFT-y przywróciłaby miejsca pracy w USA? Prof. Leokadia Oręziak, kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej jest sceptyczna. I podkreśla, że wyprowadzone z USA, raczej już nie wrócą. - Do renegocjacji jednak z pewnością dojdzie.
Potwierdza to środowa publikacja CNN, o tym, że prezydent-elekt nie rezygnuje ze swoich planów i proces przekształcenia polityki handlowej Ameryki rozpocznie już w pierwszym dniu administrowania. Plan 200 dni opracowany przez zespół Trumpa zakłada renegocjacje lub nawet wycofanie się z NAFT-y, zatrzymanie umowy TPP, zatrzymanie "nieuczciwego importu" i "nieuczciwych praktyk handlowych", a także możliwość realizacji dwustronnych umów handlowych. Już pierwszego dnia, jak wynika z notatki, rozpocznie się badanie konsekwencji wycofania się z traktatu. W 200. dniu, Trump miałby formalnie rozważyć wycofanie się z NAFT-y i kontynuację dwustronnych umów handlowych. Ewentualne skutki negatywne tych kroków mogłyby być złagodzone zawieraniem dwustronnych umów handlowych przez USA. Także z Kanadą i Meksykiem. - Interes społeczny w renegocjowanej NAF-cie czy negocjowanym TTIP nie będzie jednak najważniejszy – przewiduje prof. Oręziak. – Pamiętajmy, wygrał Trump, nie Sanders, więc zmiana na lepsze dotyczyć ma przede wszystkim amerykańskiego biznesu.
Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności uważa, że jeśli Trump wystąpi przed Kongresem z przekazem, że zmiany są konieczne, bo amerykańska klasa średnia była do tej pory wyzyskiwana przez umowy handlowe, to uda mu się uzyskać jego aprobatę dla zmian.
Pozytywnie na renegocjacje umowy NAFTA zareagowały też Kanada i Meksyk. Minister gospodarki Ildefonso Guajardo zapowiedział, że Meksyk zechce przekonać Trumpa, jak korzystna jest dla niego NAFTA. „Nie chcemy mówić o renegocjacjach, ale o dialogu” – taki przekaz pojawił się w ostatnich dniach. Prof. Oręziak uważa, że obrona NAFT-y przez Guajardo to obrona status quo oligarchii, która na umowie dorobiła się fortun. Żadnych pozytywów dla tzw. przeciętnego obywatela nie będzie. Także Justin Trudeau, zapewnia, że jeśli Amerykanie chcą rozmawiać o NAFTA, to warto ponownie ocenić zapisy umowy sprawdzić, czy są one nadal korzystne Kanadyjczyków.
Nieco inaczej wyglądają kwestie TPP. Umowa Transpacific Trade Partnership miała być kluczowym celem administracji prezydenta Obamy i największą regionalną umową o wolnym handlu w historii, angażującą 12 krajów. Wśród nich znalazła się np. Japonia, ale nie Chiny. Tymczasem obecnie sprawa ratyfikacji nie jest pewna, a TPP poczeka na decyzję Trumpa. – USA może wycofać się z TPP na rzecz umów dwustronnych z tymi państwami – prognozuje Marcin Wojtalik z IGO. Jeśli Kongres USA nie ratyfikuje umowy, Meksyk zapowiedział, że należałoby rozważyć, czy pozostałe kraje mogłaby wprowadzić ją w życie bez Ameryki. W takie rozwiązanie trudno jednak uwierzyć. Dla USA umowy dwustronne mogłyby być korzystniejsze niż ustalenia z TPP.
W sprzeczności z planami Trumpa nie stoi natomiast TTIP. Ta umowa może być korzystna dla amerykańskich firm. Według prof. Oręziak negocjacje nie zostaną powstrzymane. – USA i UE wrócą do tematu, bo mocno zdeterminowana jest i KE, i Trump, który będzie chciał coś na niej ugrać dla firm narodowych. Dla Marii Świetlik z Akcji Demokracja, TPP i TTIP są dla Trumpa i jego zwolenników kontrpropozycją do walki z Chinami, więc na pewno nie zostaną ostatecznie odrzucone. – Już widzimy, że do ekipy handlowej Trump zaprasza krytyków handlu międzynarodowego, ale głównie obecnych relacji z Chinami.