Zwolnieni pracownicy spółki Bezpieczny List, jeszcze do niedawna należącej do InPostu, walczą o zaległe pensje, których nie wypłacił im nowy właściciel. – Chcemy dotrzeć do jak największej grupy poszkodowanych. Przesłaliśmy już kopie umów do kilku kancelarii, aby zapoznały się ze sprawą – mówi nam jeden z pracowników gdańskiego oddziału spółki (nasi rozmówcy podpisywali weksle, na mocy których mogli zostać pociągnięci do odpowiedzialności za narażanie pracodawcy na straty, i boją się wypowiadać pod nazwiskiem).
InPost liczy straty i zwalnia / Dziennik Gazeta Prawna
Prawnicy zastrzegają, że formalnie nie ma takiej możliwości. – Ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym nie stosuje się w sprawach z zakresu prawa pracy – mówi Robert Stępień, radca prawny z kancelarii Raczkowski Paruch. Dodaje jednak, że większa grupa pracowników może złożyć jeden pozew, ale nie w oparciu o konstrukcję pozwu zbiorowego, lecz jako współuczestnicy formalni.
Problem dotyczy ponad 1200 osób w całym kraju – taką liczbę InPost podał na początku lipca, informując o zwolnieniach grupowych i restrukturyzacji całego segmentu związanego z obsługą przesyłek listowych. – Otrzymaliśmy wypowiedzenia zgodnie z kodeksem pracy, z zachowaniem okresu wypowiedzenia i z przysługującą nam odprawą pieniężną. Człowiek więc pracował do końca. Czuliśmy się w obowiązku po tylu latach zostać do końca i zamknąć drzwi oddziałów na klucz – mówi jedna z listonoszek.
Ilu dokładnie pracowników i współpracowników miała spółka Bezpieczny List, tego nie precyzuje ani InPost, ani jego nowy właściciel. Od 8 sierpnia jest nim niewielka warszawska spółka Tenes One. Z doręczaniem listów ani z działalnością kurierską nie ma nic wspólnego. Z danych w KRS wynika, że zajmuje się zarówno sprzedażą hurtową płodów rolnych, jak i obrotem nieruchomości.
– Nabyliśmy po atrakcyjnej cenie spółkę, w której pracują fachowcy i która ma potencjał. Zamierzamy ją wykorzystać do oferowania atrakcyjnych cenowo usług doręczeń – odpowiada Grzegorz Stępniewski, radca prawny występujący w imieniu nowego właściciela. Atrakcyjna cena to 10 tys. zł. Na czym polega potencjał? – Wykwalifikowana kadra i doświadczenie w realizacji projektów dla dużych operatorów. W tej chwili pracujemy nad ofertą dla Poczty Polskiej, która sama boryka się z brakami kadrowymi i publicznie deklarowała chęć przejęcia pracowników, którzy wcześniej pracowali u jej konkurencji – zapewnia Stępniewski. Przekonuje, że nowy właściciel szuka kontrahentów wśród firm kurierskich i innych podmiotów, które mogłyby zatrudnić pracowników.
Dwa dni po transakcji, 10 sierpnia, na konta pracowników miały wpłynąć pensje za lipiec. Nie wpłynęły. Przy okazji wyszło na jaw, że ludzie byli zatrudniani na podwójnych umowach: najniższą krajową dostawali od etatowego pracodawcy, spółki Bezpieczny List, a pozostałą część wynagrodzenia, często kilkaset złotych, na umowę-zlecenie. – Można przypuszczać, że pozostałe spółki zostały stworzone, aby ominąć podatki – mówi nam była doręczycielka. Wśród nich Inforsys, przejęta trzy lata temu przez Integera, albo Certis, gdzie przewija się nazwisko głównej księgowej właściciela InPostu.
– Najpierw będziemy kontaktować się z pracownikami, a później mówić o tym publicznie. Nie chcemy, aby pracownicy o planach zarządu dowiadywali się z mediów – odpowiada Stępniewski na pytanie, kiedy zostaną wypłacone pensje.
Poprzedni pracodawca odpowiada z kolei, że „będzie uważnie monitorować sytuację”. – Podjęliśmy decyzję o przyjęciu do pracy w segmentach kurierskim oraz paczkomatowym ponad 400 osób, które pracowały w spółce Bezpieczny List – informuje nas InPost i zastrzega, że nie ma już wobec spółki żadnych wymagalnych zobowiązań. InPost winę za całą sytuację zrzuca na Pocztę Polską, administrację państwową i przedłużający się spór o przetarg na obsługę przesyłek listowych Centrum Usług Wspólnych o wartości 33 mln zł.
– W tej sprawie zapadło aż osiem korzystnych dla InPost wyroków sądowych, a mimo to od prawie dwóch lat odmawia się nam realizowania wygranego kontraktu lub wypłaty odszkodowania. Przez ten okres musieliśmy mieć w gotowości pracowników, będących w stanie obsłużyć kontrakt i osoby te zawsze otrzymywały wynagrodzenie, pomimo że rząd nie realizował swoich zobowiązań. To są właśnie ci pracownicy, których zatrudniała sprzedana spółka Bezpieczny List – tłumaczy InPost.
Rzecznik firmy Wojciech Kądziołka zapewnia, że restrukturyzacja nie obejmie innych spółek grupy. W segmencie pocztowym działa jeszcze Polska Grupa Pocztowa.

Polecany produkt: Jak zarobić w wakacje>>>