Branża wciąż odczuwa konsekwencje sankcji, jakie dwa lata temu wprowadziła Rosja. Wyraźnie widać to po jej kondycji finansowej. Sugerując się oficjalnymi statystykami publikowanymi przez GUS, można dojść do wniosku, że wprowadzone w sierpniu 2014 r. przez Kreml embargo na polską żywność w żaden sposób nie zachwiało rynkiem rolno-spożywczym.
/>
Przeciwnie – zagraniczna sprzedaż ma się świetnie i nieprzerwanie rośnie. W tym roku wartość eksportu tego sektora ma sięgnąć rekordowych 24,6 mld euro.
Niestety, medal ten ma także drugą, ciemniejszą stronę. Kosztem ekspansji zagranicznej sektora rolno-spożywczego jest jego pogarszająca się kondycja finansowa. Jak wynika z analizy przeprowadzonej dla DGP przez Bisnode Polska, obecnie 70,4 proc. firm działających w tej branży jest w złej lub bardzo złej sytuacji. Rok temu było ich 61 proc., a w 2013 r. – tylko 28,1 proc. – W ostatnich trzech latach 102 przedsiębiorstwa z tego sektora upadły lub zostały zlikwidowane. Warto podkreślić, że największy spadek kondycji miał miejsce z pozycji dobrej na słabą – komentuje Tomasz Starzyk, analityk Bisnode.
Dla wielu producentów Rosja była największym zagranicznym odbiorcą. Na ten rynek szło nawet 50 proc. eksportu jabłek, truskawek, gruszek, kapusty czy pomidorów. Znalezienie alternatywnych rynków zbytu nie poszło zaś tak łatwo, jak oczekiwano. – Jest to widoczne zwłaszcza w jabłkach, których eksport spada najbardziej, a których udział w sprzedawanych za granicą owocach sięga ponad 50 proc. Jednym z powodów jest to, że w Polsce produkuje się odmiany, które nie są popularne w Unii Europejskiej. W 2015 r. za granicę wysłano 888 tys. ton jabłek. W 2014 r. nieco ponad 1 mln ton, a w 2013 r. – ponad 1,2 mln ton – wylicza Mariusz Dziwulski, analityk Banku BGŻ BNP Paribas.
Na podobną barierę wskazuje Monika Korbus z rodzinnej firmy sadowniczej Activ. – Odbiorcy z Europy Zachodniej nie znali po prostu wielu odmian, z których słynie Polska. A tym samym obawiali się o ich jakość. Przekonanie ich do naszych owoców wymaga więcej czasu – informuje Korbus.
Według niej wielu sadowników przerzuca się na odmiany jabłek bardziej cenionych w UE i na świecie. – Przykładem są nowe nasadzenia Golden, która otwiera drzwi do Egiptu, Jordanii czy Algierii – podkreśla rozmówczyni DGP.
Inny problem to rozdrobnienie producentów owoców i warzyw. – Wiele podmiotów nie mogło sobie pozwolić na wydatki związane z podbojem nowych rynków. Dlatego też w najgorszej sytuacji finansowej są małe i średniej wielkości przedsiębiorstwa. Szczególnie te, które nie chcą brać udziału w postępującej konsolidacji – informuje Stefan Grzyb z zespołu sprzedaży i produktów sektora rolno-spożywczego PKO BP.
Jabłka nie są wyjątkiem. Przez embargo cierpi też eksport innych owoców. Zagraniczna sprzedaż truskawek w ciągu ostatniego roku zmalała z ponad 19,9 tys. do 16,4 tys. ton, a gruszek z 36 tys. do 27 tys. ton. Maleje też eksport warzyw. W 2014 r., czyli w pierwszym roku obowiązywania embarga, za granicą sprzedało się ich 520 tys. ton, a w ubiegłym już tylko 450 tys. ton. Za te spadki w największym stopniu odpowiedzialny jest mniejszy eksport marchwi, kapusty, cebuli czy kalafiora.
Producentów dobija ponadto spadek cen, zarówno w kraju, jak i za granicą. To skutek zwiększonej podaży po tym, jak Rosja zamknęła swój rynek przed unijną żywnością. Ale zdaniem ekspertów korzenie problemu sięgają głębiej: wielu producentów, chcąc zdobyć nowy rynek, proponuje cenę niższą od zagranicznej konkurencji. Potem trudno ją podnieść, nawet gdy pozyska się już dużych, stałych odbiorców.
Do niskich cen przyczynia się też stale rosnąca produkcja. Widać to zwłaszcza w jabłkach. Na ten rok GUS zapowiada kolejny rekord: zebranych ich ma zostać 3,5 mln ton, czyli o 10 proc. więcej niż przed rokiem. Klęskę urodzaju odczują także plantatorzy innych owoców. – Polska jest największym producentem porzeczek w Unii Europejskiej. Z powodu nadprodukcji ich niskie ceny utrzymują się już od trzech lat. Nisko opłacalna jest produkcja wiśni. Mimo znaczącej poprawy w 2016 r. podobna sytuacja występowała w truskawkach, których produkcja w ostatnich dwóch latach była wręcz na granicy opłacalności – wylicza Mariusz Dziwulski.
O ile producenci mają problemy, to sytuacja przetwórców jest stabilna. Jak wynika z danych BGŻ BNP Paribas, rentowność w tym sektorze od kilku lat oscyluje na poziomie 5 proc. Pomaga mu dobra renoma i fakt, że rosyjskie embargo objęło tylko mrożonki.
– Wyjątkiem jest produkcja soków owocowych i warzywnych, głównie koncentratów. W ostatnim roku rentowność tych firm zmalała z 6,0 do 4,4 proc. Ceny zagęszczonego soku jabłkowego na rynkach światowych w 2015 r. utrzymywały się na relatywnie niskim poziomie – wyjaśnia Mariusz Dziwulski.
W 2013 r. eksport jabłek wyniósł 1,2 mln ton. W 2015 już tylko 888 tys.