Powołuje się na obliczenia ekspertów z rosyjskich uczelni ekonomicznych.
"Straty, które Rosja może ponieść w związku z ograniczeniem dostaw do Turcji zboża, oleju roślinnego i innych produktów rolnych, szacuje się na 1,3-1,5 mld dolarów" - wynika z wyliczeń ekspertów.
Dziennik przypomina, że od 15 marca rosyjskie produkty rolne mogą być dostarczane do Turcji po uiszczeniu cła, które wynosi 130 proc. na pszenicę i kukurydzę, 36 proc. na olej. "To w istocie cła zaporowe" - piszą "Wiedomosti".
Tureccy eksporterzy, jak wyjaśniał wcześniej cytowany przez dziennik minister gospodarki Turcji Nihat Zeybekci (wym. Zejbekczi), liczyli na to, że Rosja uchyli wprowadzony na początku ubiegłego roku zakaz importu tureckich pomidorów, ogórków i innych produktów. Zakaz dotyczył ok. 60 proc. importowanych z Turcji do Rosji produktów rolnych. Ostatecznie zakaz złagodzono, lecz głównych produktów tureckiego eksportu, którego wartość sięgała niemal 300 mln dolarów rocznie, czyli pomidorów i ogórków, wciąż nie można wwozić do Rosji.
Według tureckiego urzędu statystycznego Turcji udało się przekierować dostawy pomidorów: w roku 2016 zmalały one zaledwie o 10 proc. w porównaniu z rokiem 2015, lecz wielokrotnie wzrosła ich wysyłka do Azerbejdżanu, na Białoruś i do Kazachstanu.
Dziennik cytuje prezesa rosyjskiej organizacji branżowej Siergieja Korolowa, który twierdzi, że tureccy dostawcy kierują produkcję rolną do Rosji, obchodząc zakaz przez zmianę dokumentów o kraju pochodzenia; w dokumentach tych Turcja zmienia się w Białoruś, Azerbejdżan czy inne państwo.
Rosyjscy eksperci twierdzą, że dla Rosji ograniczenia w dostawach na turecki rynek wyglądają na bardziej dotkliwe, niż zakaz sprowadzania tureckich produktów - pisze gazeta, powołując się na ekspertów.