Jak niedawno zadeklarował wiceminister Krzysztof Łanda, jedną z nich ma być wprowadzenie zasady „apteka dla aptekarza”. Polega ona na tym, że co najmniej 51 proc. udziałów w spółce ma mieć farmaceuta. – To bezsensowne zamykanie rynku, sprzyjające tylko określonej grupie – komentuje wiceprezes ZPP Marcin Nowacki. Podobnie uważa Konfederacja Lewiatan. Jej zdaniem zwiastuje to niebezpieczny trend wprowadzania ograniczeń w niektórych sektorach gospodarki.
ZPP winnych zmian w przepisach szuka w samorządzie aptekarskim, reprezentującym głównie lokalne podmioty. – Wykorzystywanie uprawnień samorządu do walki konkurencyjnej nie jest niczym nowym. W przeszłości wielokrotnie dochodziło do nielegalnych prób ograniczenia konkurencji przez lobby aptekarskie – czytamy w opinii. Znamienny ma tu być przykład działań Naczelnej Izby Aptekarskiej sprzed paru lat, gdy zgodnie z jej postulatem zakazano reklamy aptek.
– Tymczasem niedawno przepisy te zostały uznane za niezgodne z ustawą zasadniczą przez Sejm oraz prokuratora generalnego, a niebawem zajmie się nimi Trybunał Konstytucyjny – przypomina Nowacki.
Naczelna Izba Aptekarska broni się, wskazując, że wszystkie działania, które podejmuje, są podyktowane troską o zdrowie pacjentów.
– Nie można stawiać swobody prowadzenia biznesu ponad ludzkim zdrowiem i życiem. A bez wątpienia farmaceuci lepiej o nie zadbają niż biznesmeni liczący pieniądze – wielokrotnie wskazywał wiceprezes NIA Marek Tomków.