Sporą karierę w minionym tygodniu zrobiło przeświadczenie, że program 500+ przyczyni się do przyśpieszenia wzrostu gospodarczego Polski. Wskazywały na to zarówno szacunki Narodowego Banku Polskiego zawarte w nowej projekcji inflacji i PKB, jak i banku inwestycyjnego Morgan Stanley, który właśnie za sprawą świadczeń na dzieci podniósł prognozę PKB Polski (oczywiście wyliczenia dotyczące pozytywnego wpływu rządowego programu na koniunkturę pojawiały się już od dłuższego czasu).
Dla zwolenników rządu to dodatkowy argument, że program ma sens – nie tylko jako element polityki prorodzinnej, ale i na poziomie całej gospodarki. Sprawa nie jest jednak taka prosta.
Na przyśpieszenie można bowiem liczyć tylko w tym i w przyszłym roku. Na tempo wzrostu PKB z największą siłą program będzie działał od połowy 2016 r., kiedy wypłaty mają ruszyć, do połowy 2017 r. W drugiej połowie przyszłego roku efektu już właściwie nie będzie – poziom wypłacanych świadczeń będzie zbliżony do tego, jaki zanotujemy w II półroczu br. Pozostanie jedynie wpływ „mnożnikowy” – np. taki, że pieniądze wydane w najbliższych miesiącach dadzą pracę komuś, kto w innym wypadku by jej nie miał, zarobki tej grupy osób i ich późniejsze wydatki to dla gospodarki dodatkowy zysk z rządowego programu na rzecz dzieci. Mnożnik szczególnie duży jednak nie będzie: NBP szacuje, że pozytywny wpływ 500+ na wzrost gospodarczy to 0,3 pkt proc., w tym i 0,5 pkt proc. w przyszłym roku.
Pozostało
85%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama