"Ja bym w dół nawet trochę opuścił (stopy NBP - PAP), ale ta przestrzeń jest niewielka. Nawet, jeśli by obniżyć o 0,5 punktu, to jakieś znaczenie będzie to miało, ale nie tu są rezerwy. Trzeba pobudzać jednocześnie wzrost oszczędności. Trzeba szukać pola do współgrania polityki pieniężnej z polityką rządu" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami Żyżyński.
Jego zdaniem deflacja jest zjawiskiem szkodliwym.
"Jest ona konsekwencją zmian cen surowców. To jest czasowe zjawisko. Generalnie jednak stagnacja cen nie jest dobrym zjawiskiem. Ceny powinny trochę rosnąć - w tempie nie za dużym: 1,0-1,5 proc. rocznie jest dopuszczalne. Lepszy jest stan niewielkiego wzrostu cen niż całkowitego braku wzrostu" - powiedział.
"Poprzednia RPP działała może nawet za ostrożnie: deflacja była - moim zdaniem - skutkiem jednak zbyt mało ofensywnej polityki" - dodał.
Żyżyński pytany o podniesienie ścieżki wzrostu PKB w najnowszej projekcji NBP z 3,3 proc. do 3,8 proc. w tym roku, powiedział: "Myślę, że jest to efekt uwzględnienia bodźców popytowych, m.in. 500 plus. Ludzie wydadzą więcej na rynku wewnętrznym. Nie doceniano wcześniej aspektu popytowego".
"Działania propopytowe są bardzo ważne, sprzyjają wzrostowi. Bo gospodarka ma pewne rezerwy i trzeba je odbudować. Tu duża rola programu Morawieckiego, stworzenie mechanizmów finansowania. Polska gospodarka może wówczas osiągnąć 5-proc. wzrost. To jest realne" - dodał.