Więcej sal, lepsza oferta z Hollywood i więcej premier. Efekt: rekord wszech czasów na naszych ekranach
„Listy do M 2” obejrzało 2,87 mln widzów w naszych kinach / Dziennik Gazeta Prawna
„Przebudzenie mocy” – 2,06 mln / Dziennik Gazeta Prawna
„Pięćdziesiąt twarzy Greya” – 1,8 mln / Dziennik Gazeta Prawna
„Spectre” – 1,75 mln / Dziennik Gazeta Prawna
Największym wygranym 2015 r. w polskich kinach jest TVN będący producentem „Listów do M 2”. Tę komedię romantyczną obejrzało ponad 2,87 mln widzów, co dało jej pierwsze miejsce wśród filmowych hitów. Na drugim znalazła się najnowsza część „Gwiezdnych wojen”, które w ciągu zaledwie dwóch tygodni obejrzało 2,06 mln widzów, a trzecie miejsce zajął film „Pięćdziesiąt twarzy Greya” z 1,8 mln widzów. Do tego obrazu należy też frekwencyjny rekord otwarcia w polskich kinach (834,5 tys. widzów w walentynki 2015 r). Tuż za podium znalazła się najnowsza część serii o Jamesie Bondzie. „Spectre” obejrzało 1,75 mln osób.
W poprzednich latach zdarzały się, i to wcale nierzadko, filmy z oglądalnością przekraczającą trzy czy nawet cztery miliony. Kiniarze sprzedaży ponad 3 mln biletów spodziewają się po „Przebudzeniu mocy”, ale będzie to już wynik liczony na 2016 r. W minionym roku granicę miliona widzów przekroczyło tylko siedem tytułów. Mimo to 2015 r. ze sprzedanymi 44 mln 585 tys. biletów – jak wynika z danych Boxoffice – okazał się być rekordowy w historii branży kinowej w Polsce.
Takiego szturmu na kina od upadku komunizmu jeszcze w Polsce nie było. W efekcie zanotowano także rekordowy – ponad 10-proc. – wzrost zainteresowania tą rozrywką w porównaniu z poprzednim rokiem. Dzięki temu kina na samych biletach (średnia cena oscyluje w okolicach 18 zł) miały ponad 800 mln zł przychodu.
– Tak dobre wyniki sprzedaży biletów w ubiegłym roku wynikają z faktu, iż Polacy po prostu kochają kino. Jest to dziś u nas bez wątpienia jedna z najpopularniejszych rozrywek – cieszy się Tomasz Sosnowski, programming manager z sieci Cinema City.
– Rzeczywiście, to świetne wyniki i powód do zadowolenia. Ale jeszcze bym się wstrzymał z ogłaszaniem, że osiągnęliśmy na tym rynku taki poziom rozwoju, jak Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone – studzi entuzjazm Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios. – U nas na jednego mieszkańca przypada 1,2 biletu rocznie, a w USA to aż 4,1 biletu. Przed naszym rynkiem jeszcze długa droga – dodaje.
Rekordowy rok w polskich kinach to po części element globalnego trendu. W światowym box office szacuje się dziś, że sprzedaż biletów wyniosła 39,1 mld dol. Rok wcześniej było to 36,4 mld dol., a w 2013 r. – 36 mld.
Czyli po latach powolnych wzrostów przemysł filmowy znowu zarabia i to naprawdę sporo. Jak wylicza PwC, w 2019 r. przychody ze sprzedaży biletów powinny sięgnąć już 48,4 mld dol. – Hollywood dostrzegło potencjał widowni na innych rynkach niż tylko Stany Zjednoczone. W efekcie mamy znacznie większy wybór produkcji, które mogą być interesujące dla widzów globalnych i to działa – wystarczy spojrzeć na sukces serii o agencie 007 czy „Gwiezdnych wojen”. Za to zarówno w Polsce, jak i w Europie komiksy Marvela mają mniejsze znaczenie niż w Stanach Zjednoczonych. To nie jest nasze uniwersum – nie ma tu tylu fanów superbohaterów. Dlatego kręcone na ich podstawie filmy od kilku lat rozbijające box office za oceanem jak choćby „Strażnicy galaktyki” dużo wolniej zyskują popularność w Europie – tłumaczy Jagiełło.
Potwierdza to Tomasz Sosnowski, jasno stwierdzając, że „2015 r. był rokiem królowania produkcji hollywoodzkich”. Drugi zauważalny nurt to świetne wyniki filmów dla dzieci. W pierwszej 10. znalazły się aż cztery takie tytuły.
Ale równolegle osłabła pozycja kina polskiego. W poprzednich latach liczba widzów na krajowych filmach sięgała już 35 proc. ogółu sprzedanych biletów – byliśmy pod względem popularności kina narodowego ewenementem w Europie, więcej filmów lokalnych oglądało się tylko we Francji i Włoszech. W 2015 r. wynik polskich filmów jest już słabszy: stanowiły one jeden na pięć obejrzanych w kinach filmów.
Wprawdzie „Listy do M 2” odniosły sukces, ale żadna inna polska produkcja nie przekroczyła granicy miliona widzów. Najbliżej było „Disco Polo” (ok. 850 tys. widzów) oraz „Wkręceni 2” (ok. 750 tys. widzów). Ale w porównaniu z 2014 r. pełnym sukcesów artystycznych i komercyjnych („Ida”, „Bogowie”, „Miasto 44” i „Jack Strong”) były to wyniki sporo słabsze. Najbardziej frekwencyjnie rozczarowały „Karbala” (407 tys. widzów) i „Ziarno prawdy” na podstawie powieści Zygmunta Miłoszewskiego (tylko 289 tys.).
Oferta to według ekspertów tylko jeden z powodów kinowego boomu. – Znaczenie ma również ciągle zwiększająca się liczba sal, szczególnie w mniejszych miastach, gdzie od wielu lat nie działały kina. Bez dostępności do nich nie byłoby łatwo przekonać Polaków do oglądania filmów na wielkim ekranie – tłumaczy Jagiełło. Według niego wciąż jest tu sporo do zrobienia, gdyż stosunek liczby ekranów kinowych do liczby mieszkańców jest w Polsce o połowę niższy niż średnia europejska. W wielu polskich miastach nadal nie ma żadnego kina.
Te małe, lokalne zaczęły znikać na przełomie XX i XXI wieku w efekcie pojawienia się multipleksów. Zmiany najbardziej uderzyły w miasta średniej i małej wielkości. Liczba kin zmniejszyła się dramatycznie: w 2000 r. działało łącznie w całym kraju 675 kin w 479 gminach, zaś w 2012 r. już tylko 447 kin w 308 gminach. Choć równolegle liczba ekranów wzrosła z 821 do 1162, to kina zostało pozbawionych ponad 170 gmin.
Odbicie zaczęło się dwa lata temu. Według GUS na koniec 2014 r. w Polsce działało już 468 kin. Dziś według wstępnych danych mówi się już o blisko 480. Rynek powoli się więc ponownie nasyca. Dziś już kina wielosalowe mają praktycznie wszystkie miasta średniej wielkości. Ostatnim, które jeszcze na nie czeka, jest Tarnów, ale i w nim ma się za chwilę pojawić kino młodej sieci Cinema 3D, która rozwija się właśnie w mniejszych ośrodkach. Na 2016 r. zaplanowała też otwarcie kin Gorzowie Wielkopolskim i Głogowie.
Jednak by tak wysokie tendencje wzrostowe utrzymać, teraz konieczne jest przywracanie kin w mniejszych ośrodkach, liczących 50–60 tys. mieszkańców. A to już będzie dużo trudniejsze, bo są one za małe, by zainteresować sieci multipleksów. Za to, by tam przywracać kina, powstała inicjatywa „Kino za rogiem”, która przy wsparciu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Stowarzyszenia Filmowców Polskich i w ramach dotacji unijnych i specjalnego klastra dla małych kin wspiera kiniarzy chcących działać w takich małych miejscowościach. Do dziś uruchomiła już 41 kin. ©?
461 mln zł wyniosły przychody ze sprzedaży biletów kinowych w Polsce w 2006 r., w 2010 r. było to 690 mln zł, w 2015 r. blisko 800 mln zł
7,15 mln taką widownię zebrało w 1999 r. „Ogniem i mieczem” , rekordowa premiera ostatniego ćwierćwiecza
3,67 mln widzów w 2009 r. zebrał „Avatar” będący po 1989 r. największym zagranicznym hitem w Polsce
Anatomia współczesnego kina. Jaki wygląda przepis na światowy przebój? – na Forsal.pl