Dla naszych narodowych czempionów w branży finansowej minione osiem lat stało pod znakiem walki o prymat na rynku i zaspokajania finansowych potrzeb państwowego właściciela
/>
PKO BP zaczynał funkcjonowanie pod rządami Platformy Obywatelskiej jako drugi bank na rynku. Został bowiem wyprzedzony przez głównego konkurenta – Pekao, któremu udało się przejąć większą część trzeciego gracza rynkowego, czyli Banku BPH. Odbudowa pozycji udała się bardzo szybko – już na koniec 2008 r. PKO BP z powrotem mógł już się pochwalić największymi aktywami w sektorze.
Był to jednak dla państwowego banku burzliwy okres ze względu na zawirowania personalne. Wiosną 2008 r. Rafała Juszczaka, wybranego jeszcze za czasów Prawa i Sprawiedliwości, zastąpił Jerzy Pruski, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego. Niewiele ponad rok później i on stracił jednak stanowisko. Jego miejsce zajął Zbigniew Jagiełło, który kieruje firmą do dziś.
W czasie minionej ośmiolatki PKO BP umocnił się na pozycji lidera naszego sektora bankowego. Jego aktywa przekraczają już ćwierć miliarda złotych. To jednak oznacza również, że właśnie ta instytucja w największym stopniu ponosiła i będzie ponosić konsekwencje sytuacji rynkowej. Po wybuchu kryzysu finansowego okazało się, że dużym obciążeniem dla banków są mieszkaniowe kredyty we frankach. Początkowo chodziło o trudności w zdobyciu finansowania i o jego rosnący koszt, który obniżał dochodowość tego portfela. Obecnie PKO BP należy do instytucji najbardziej narażonych na ewentualne ustawowe przewalutowanie kredytów. Pozycja lidera oznacza również, że to właśnie ten bank w największym stopniu ponosi rosnące obciążenia na rzecz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, a w perspektywie grozi mu też bycie największym płatnikiem podatku bankowego.
Umiarkowanym sukcesem okazały się próby konsolidacji w wykonaniu PKO BP. Rafał Juszczak zastanawiał się nad możliwością połączenia z największym węgierskim bankiem – OTP. Jerzy Pruski już po wybuchu kryzysu próbował przejąć niewielki AIG Bank Polska (ostatecznie kupiła go hiszpańska grupa Santander). Udało się dopiero Jagielle, który kupił Nordea Bank Polska. Wcześniej przejął on też jedno z powszechnych towarzystw emerytalnych. Analitycy nie oceniają tego jednoznacznie pozytywnie. – Zastrzeżenia można mieć do timingu dokonywanych przez PKO BP przejęć. Fundusz emerytalny został kupiony tuż przed ścięciem składek płynących do OFE. Z kolei bank Nordea przejęto niedługo przed pojawieniem się kwestii kredytów mieszkaniowych we frankach – mówi Dariusz Górski z Domu Maklerskiego BZ WBK.
Jego zdaniem więcej plusów można znaleźć w działalności biznesowej banku. Przede wszystkim udało mu się zerwać z wizerunkiem państwowego molocha, co skutkuje zwiększaniem liczby młodych, a więc perspektywicznych klientów. – Widać, że bank zdecydowanie mocniej stawia na pozyskiwanie klientów, szczególnie tych młodych. Świadczą o tym choćby reklamy wyraźnie kierowane właśnie do tej grupy – podkreśla Górski.
Jego zdaniem poprawia się też postrzeganie PKO BP na rynku kapitałowym. – W ostatnich 3–4 latach są mocne zmiany na plus, jeśli chodzi o sposób komunikacji banku z rynkiem, przejrzystość informacji itp. – zaznacza.
Dla PZU, największego krajowego ubezpieczyciela, jednym z dwóch kluczowych wydarzeń ostatniej ośmiolatki było zakończenie w 2009 r. konfliktu między akcjonariuszami – Skarbem Państwa i portugalsko-holenderskim Eureko. – Spółka była w impasie i zamiast zajmować się rozwojem biznesu, była targana sporami – ocenia Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku.
Drugą kwestią, którą analitycy zaliczają na plus zarządowi kierowanemu od ośmiu lat przez Andrzeja Klesyka, jest skuteczna obrona rynkowej pozycji. Są sektory, jak np. grupowe ubezpieczenia na życie, w których PZU wciąż ma 70–80 proc. udziałów. W ostatnich latach firmie udało się też zahamować spadek udziałów w segmencie majątkowym. Jeszcze w 2007 r. przekraczał on 40 proc., ale przez kolejne trzy lata wyraźnie się zmniejszał. Ten trend udało się wyhamować w 2011 r. Od tego momentu udział PZU w ubezpieczeniach majątkowych balansuje na granicy 32–33 proc. W ubezpieczeniach życiowych firma broni ponad 40-proc. udziału w rynku.
– Ceną za utrzymanie pozycji było oddanie części rentowności, ale i tak jest ona cały czas na zadowalającym poziomie. Firma nie oddaje pola globalnym ubezpieczycielom – mówi specjalista Haitong Banku.
Bardziej podzielone są opinie co do przejęć, szczególnie w krajach bałtyckich. W 2014 r. PZU kupiło za 360 mln euro działający w Polsce Link4 oraz litewski Lietuvos Draudimas, łotewski AAS Balta i Codan Forsikring w Estonii. – Moim zdaniem cena, którą PZU zapłaciło za spółki w krajach bałtyckich, nie była zbyt atrakcyjna. Czy te zakupy się opłaciły, zobaczymy za kilka lat – komentuje analityk biura maklerskiego jednego z banków. Lepiej ocenia zakup Link4, lidera rynku ubezpieczeń direct. Ta marka przyciąga młodszych ludzi, dzięki czemu PZU ma szansę obniżyć średnią wieku swojej bazy klientów.
Duże kontrowersje wzbudza wejście PZU w sektor bankowy. Ubezpieczyciel za 1,6 mld zł kupuje 25 proc. akcji Alioru. Część analityków ocenia, że przy dobrze ułożonej współpracy, dzięki zwiększeniu bazy klientów i różnorodności oferty, i PZU, i Alior mogą na niej zyskać. Krytyków wejścia PZU w sektor bankowy jednak też nie brakuje.
– Efektywniejsze wykorzystanie posiadanego kapitału i deklarowana chęć udziału w konsolidacji banków to niewystarczający argument. Wolałbym, by PZU skupiło się na inwestycjach bardziej związanych z działalnością ubezpieczeniową, tym bardziej że banki działają w coraz trudniejszym otoczeniu – ocenia jeden z rozmówców DGP.
Warszawska giełda ratuje się towarami
Na 115–120 mln zł analitycy szacują tegoroczny wynik finansowy warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Byłoby to osiągnięcie nieznacznie lepsze niż w roku 2014. I dalekie od świetnych wyników z 2007 r., kiedy GPW zarobiła 160 mln zł. Był to jednak okres hossy. Rok później GPW musiała się zmierzyć z kryzysem finansowym i spadkami cen notowanych papierów. Potem sytuacja się poprawiła, a w 2010 r. sukcesem zakończyła się oferta prywatyzacyjna giełdy, z której Skarb Państwa pozyskał 1,2 mld zł.
Od tego momentu GPW poprawiała przychody i utrzymywała wynik netto powyżej 100 mln zł. W ostatnich latach była to jednak zasługa m.in. rynku towarowego, który wypełnił lukę po słabszych wynikach rynku finansowego. Przychody z handlu m.in. energią elektryczną i limitami wielkości emisji zanieczyszczeń wyniosły w 2014 r. 114,5 mln zł i miały 36-proc. udział w przychodach GPW. Po trzech kwartałach 2015 r. było to 90,9 mln zł przy 37-proc. udziale. Przychody z podstawowego rynku finansowego spadły w tym roku o 1,6 proc., do 150,97 mln zł. W segment uderzyło m.in. rozmontowanie systemu OFE oraz polityczna niepewność, która przełożyła się na spadek aktywności inwestorów i kursów akcji. Do tego od wielu lat ze strony rządzących nie widać wsparcia dla umacniania pozycji GPW, a konkurencja wciąż rośnie.