Chętnie zaopatrujemy się u zagranicznych dostawców. Brytyjskich, chińskich i amerykańskich.
– Polacy mają podobny gust jak Włosi. Szczególnie kobiety. Tak jak mieszkanki Italii lubią stroje wyraziste, podkreślające sylwetkę. Jeżeli natomiast chodzi o zwyczaje zakupowe, to najbliżej wam do Brytyjczyków – równie często decydujecie się na odesłanie zamówionego towaru – opowiada nam Christoph Lange, wiceprezes Zalando, niemieckiego sklepu wysyłkowego z obuwiem, ubraniami i dodatkami.
– Polaków wciąż wyróżniają dwa zwyczaje: zakupy za pobraniem, czego już prawie nie praktykuje się na innych rynkach, i poszukiwanie bezpośredniego, telefonicznego kontaktu ze sklepem. To drugie to ewidentnie sygnał, że jeszcze nie ma pełnego zaufania do takiej formy zakupów, do tego, że dajemy możliwość odesłania ubrań, i trochę też do tego, że skoro jesteśmy zagranicznym sklepem, to czy na pewno wyślemy zamówione produkty – tłumaczy.
Jednak to się zmienia. Coraz więcej klientów z Polski wcale zresztą nie kojarzy Zalando jako sklepu zagranicznego. – Strona jest po polsku, pomoc jest im oferowana po polsku, płatności są złotówkowe, więc traktują nas jak każdy inny e-sklep – zapewnia Lange.
Jego firma działa obecnie w 15 krajach w Europie i w tym roku osiągnie 3 mld euro przychodów. Niemała część tej kwoty pochodzi z Polski, chociaż liczby klientów menedżer nie chce podać. Jak wynika z najnowszych danych firmy Gemius, stronę Zalando.pl odwiedziło w ostatnim badanym miesiącu (wrześniu 2015 r.) aż 2,5 mln polskich internautów z grupy wiekowej 16–59 lat, a to daje temu sklepowi aż 12,6 proc. udziału w polskim rynku.
Zalando wcale nie jest wyjątkiem. Na drugim miejscu rankingu najpopularniejszych e-sklepów w Polsce, z zasięgiem ponad 11 proc., jest chiński AliExpres. Co więcej, jak wynika z raportu Gemiusa, już co ósmy internauta i co czwarty klient sklepów internetowych robi zakupy za granicą.
O jeszcze większej liczbie globalnych e-klientów mówi najnowszy raport PayPala, do którego dotarliśmy. Według tych badań już niemal jedna trzecia dorosłych internautów w ostatnim roku przynajmniej raz zrobiła zakupy w zagranicznym serwisie.
Klienci z Polski zapytani o nazwy zagranicznych serwisów i stron, na których zrobili zakupy najczęściej, wymieniają eBay (zna go co czwarty zbadany przez Gemiusa), na drugim miejscu pojawia się Amazon (11 proc.), a na trzecim AliExpress (7 proc.). W rzeczywistości jednak tych zagranicznych platform jest znacznie więcej, tyle że konsumenci po prostu nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że kupują poza krajem. W przypadku AliExpress czy Amazonu jest to jasne – ponieważ nie mają one polskich witryn.
Amazon, który zbudował w Polsce trzy centra magazynowe zatrudniające prawie 4 tys. pracowników, oficjalnie w planach ma głównie ich rozbudowę. Na pytania o plany otwarcia polskiej wersji sklepu jest znacznie bardziej enigmatyczny. – Nasz rozwój pod tym względem zazwyczaj przebiega w ten sposób, że nie musimy otwierać nowych wersji serwisu dla kolejnych rynków. Wystarczy uruchomić nową językową wersję sklepu – tłumaczy nam Kerry Person, dyrektor operacyjny na Polskę w Amazonie. – I właśnie uruchamianie kolejnych wersji językowych dla kolejnych rynków jest dla nas najbliższym planem, tak by konsumenci z całej Europy mogli korzystać ze sklepu w swoich językach. Ale w przypadku Polski proszę zauważyć, że Polacy już kupują na Amazonie. Swobodnie korzystają ze sklepu niemieckiego czy angielskiego – twierdzi Person.
Przytakuje mu Radosław Krawczyk, ekspert z firmy Gemius. – Polacy nie mają problemów z robieniem e-zakupów w Wielkiej Brytanii czy Niemczech, bo dzięki członkostwie w UE towary, które zamawiają, nie są objęte VAT-em – tłumaczy ekspert i dodaje, że inaczej jest w przypadku e-sklepów na terenie Stanów Zjednoczonych. Tam kupujący mają do czynienia z dodatkowymi opłatami, ale i tak ceny dla Polaków są wciąż atrakcyjne. – W chińskich sklepach z elektroniką można zaś kupować dosłownie za grosze, a cena obejmuje nawet przesyłkę z Chin. Choć jakość tych produktów to osobny temat – dodaje.
To cena wciąż jest najważniejszym powodem poszukiwań w zagranicznych sklepach. Dzięki niskim stawkom Chiny wyrastają na kluczowy rynek pod względem naszych online’owych zakupów. Jak wynika z badania PayPalu, z 10 proc. udziałów zajmują czwarte (oczywiście po Polsce, Wielkiej Brytanii z 13 proc. i Stanach Zjednoczonych z 12 proc.) miejsce w kierunkach e-zakupów. Jeszcze rok temu miały udział zaledwie 6 proc.
Dziś w ponad 2,6 tys. krajowych e-sklepów nie trzeba płacić za dostawę.