Cinkciarz.pl chętnie chwali się sponsorowaniem piłkarskiej reprezentacji Polski czy umową z Chicago Bulls podpisaną w obecności Komorowskiego i Wałęsy. Mniej chętny jest do udzielania informacji, na czym zarabia.
O spółce Cinkciarz.pl, prowadzącej jeden z największych, jeśli nie największy w Polsce kantor internetowy, zrobiło się głośno za sprawą podpisywanych przez nią umów sponsoringowych. Na początku ubiegłego roku podpisała kontrakt z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i od tamtej pory jest sponsorem reprezentacji. Kilka tygodni temu przyszła pora na kolejną niespodziankę – teraz już w skali międzynarodowej: kontrakt z Chicago Bulls.
Ta umowa zrobiła duże wrażenie nie tylko dlatego, że polska spółka podpisała ją z jednym z najpopularniejszych klubów amerykańskiej koszykarskiej ligi NBA, ale też dlatego, że w chicagowskim „evencie” wzięli udział dwaj byli prezydenci – Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski. W gazetach i w internecie zaroiło się od tekstów pokazujących, że istniejąca od zaledwie kilku lat firma rozwija się na całym świecie. Że pod względem technologicznym nie ustępujemy najlepszym. – Jestem pełen uznania dla dokonań osiągniętych przez Cinkciarz.pl. Dzięki nowatorskim pomysłom, nowoczesnym technologiom, dzięki zaangażowaniu Polska transformacja gospodarcza zakończyła się powodzeniem – mówił, cytowany w komunikacie spółki, Bronisław Komorowski.
Ale co można powiedzieć o wynikach biznesowych spółki, o której z takim uznaniem wypowiada się były prezydent?
Ile zarobił
Cinkciarz chwali się miejscem w trzydziestce największych rodzimych firm. – Obroty w wysokości 8,4 mld zł to powód do dumy. Wytrwale pracujemy nad tym, aby dostarczać klientom usługi najwyższej jakości. Jak widać, przynosi to wymierne korzyści – komentuje w informacji prasowej Piotr Kiciński, wiceprezes spółki, o tym, że na opublikowanej niedawno przez „Rzeczpospolitą” liście dwóch tysięcy największych krajowych firm Cinkciarz znalazł się na 26. pozycji (Kiciński jest twarzą spółki, chociaż jej prezesem i głównym właścicielem jest zielonogórski biznesmen Marcin Pióro).
Jak gigantyczne przychody przekładają się na zyski? Wynik operacyjny spółki, czyli z grubsza różnica między przychodami a kosztami, nie przekroczył w minionym roku miliona złotych. Zysk netto wyniósł ponad 23 mln zł. Jego źródłem są najpewniej operacje finansowe inne niż wymiana walut. Czy tak jest rzeczywiście? „Wszelkie dane finansowe, jakie spółka jest na mocy prawa zobowiązana przekazywać, są zawarte w sprawozdaniu finansowym, które, wraz z opinią biegłego rewidenta, jest dostępne w Krajowym Rejestrze Sądowym” – odpowiada Cinkciarz na moje pytanie.
Co oznacza, że żeby przejrzeć sprawozdanie, musielibyśmy się wybrać do Zielonej Góry, gdzie firma jest zarejestrowana. Ale jest i inny problem: dostępny w internecie wypis z KRS (sprzed dwóch dni) nie wskazuje, by Cinkciarz.pl jak dotąd przekazał sprawozdanie za 2014 r. Ostatnie dostępne dotyczy 2013 r. Zostało przekazane 30 czerwca ubiegłego roku.
W miliardy idzie kwota, jaką klienci Cinkciarza wymieniają w ciągu roku. Przychodem spółki jest nie tyle wartość wymienionych walut, ile marża, czyli różnica pomiędzy tym, za ile daną walutę firma kupi od klienta albo od banku i za ile później ją sprzeda. Marża musi być niska, bo firma działa na bardzo konkurencyjnym rynku. Z bankami rywalizuje o osoby, które chcą taniej spłacać kredyty walutowe, ze zwykłymi kantorami o tych, którzy chcą wymienić waluty np. w związku z wyjazdem zagranicznym, a do tego dochodzi jeszcze około trzydziestu kantorów internetowych i działających w sieci platform wymiany (różnica jest taka, że w pierwszym przypadku waluty wymienia się z kantorem, który zarabia przede wszystkim na różnicy między kursem kupna i sprzedaży; w drugim – waluty wymienia się z innym uczestnikiem platformy, a dla tej ostatniej zarobkiem jest prowizja pobierana od stron transakcji – Cinkciarz działa w obu modelach). Jak bardzo konkurencyjnym – o tym świadczy nieprzekraczający miliona wynik operacyjny firmy. Gdyby za przychody uznać marżę i prowizje pobierane od klientów, okazałoby się, że firmie z czołówki ogólnopolskich rankingów bliżej do sektora małych i średnich przedsiębiorstw.
Miniony rok, jeśli chodzi o wyniki operacyjne, najwyraźniej nie był wyjątkowy. W 2013 r. – na podstawie raportu wywiadowni gospodarczej Bisnode, w którym zawarte są dane finansowe Cinkciarza – „przychody netto ze sprzedaży towarów i materiałów” wyniosły 7033,7 mln zł, a ujęta w kosztach „wartość sprzedanych towarów i materiałów” 7020,8 mln zł. Zostały niecałe 13 mln zł, które poszły głównie na „podatki i opłaty” (1,3 mln), „usługi obce” (1,6 mln), wynagrodzenia (2,7 mln) i „pozostałe koszty rodzajowe” (5,7 mln zł) – ta ostatnia kategoria obejmuje m.in. wydatki na reklamę. Wynik operacyjny Cinkciarza za 2013 r.: 975 tys. zł. Wynik netto: prawie 612 tys. zł.
Wielkość zysków oraz ich źródło nie są bez znaczenia, bo firma ma bogate plany rozwoju. Nie bez powodu otworzyła biuro w Stanach Zjednoczonych i podpisała umowę z Chicago Bulls. Wystąpiła tam o licencję na oferowanie transferów pieniężnych (jak podaje spółka, to money remitter licence). Gdy ją dostanie, będzie mogła pośredniczyć w przekazach gotówki np. z Ameryki do Polski. U nas od kilku miesięcy ma już licencję krajowej instytucji płatniczej przyznawaną przez Komisję Nadzoru Finansowego. Instytucja płatnicza może nie tylko realizować transfery klientów, lecz także otwierać rachunki, podobnie jak robią to banki. Zaraz po otrzymaniu zgody na działalność w Polsce firma zarejestrowała się jako instytucja płatnicza w innych krajach Unii Europejskiej.
Weszła więc na poziom co najmniej europejski, a mierzy jeszcze wyżej. Wszystko to jednak nie pod marką Cinkciarz.pl, lecz Conotoxia – spółki zależnej Cinkciarza (ten ostatni ma umowę agencyjną ze swoją spółką zależną i również może korzystać z jej licencji).
Plany, plany, plany
Ale na tym plany się nie kończą. Z tym że dotyczą one już nie samego Cinkciarza, lecz jego głównego właściciela – Marcina Pióry. Jakiś czas temu deklarował on, że chce przeznaczyć 30 mln zł na stworzenie gry komputerowej.
„Ma być to gra osadzona w okresie II wojny światowej, a samo przedsięwzięcie jest po prostu realizacją mojego marzenia. W całym bogactwie atrakcyjnych graficznie i pełnych efektów gier brakuje na rynku tych, których najmocniejszą stroną pozostaje scenariusz” – mówił półtora roku temu serwisowi Interaktywnie.com.
Wtedy nie chciał mówić o szczegółach, dziś wiadomo więcej. „Wydawałoby się, że temat gier FPS (first person shooter – strzelanka, w której gracz patrzy na świat oczami bohatera gry) osadzonych w realiach II wojny światowej jest wyczerpany. Brakuje jednak gry z prawdziwego zdarzenia, która odnosiłaby się do wydarzeń nad Wisłą w latach 1939–1945. Tu pojawia się »A1940« – za jej sprawą przeniesiemy się do zniszczonej wojną Polski, gdzie na gracza czekać będą ekscytujące, pełne akcji kampanie oparte na autentycznych wydarzeniach” – czytamy na stronie CKPL Studios, spółki, która ma wyprodukować grę. Efektów na razie nie ma, ale na stworzenie gry trzeba czasu. Udziałowcami CKPL są Marcin Pióro i jego żona.
Inny projekt: CinkciarzTV. „W najbliższym czasie uruchamiamy platformę CinkciarzTV, za pośrednictwem której chcemy poruszać kluczowe, często pomijane w mediach mainstreamowych zagadnienia związane z rynkiem walut, biznesem oraz kwestiami dotyczącymi na przykład sponsoringu sportu, w który Cinkciarz.pl jest silnie zaangażowany” – mówił w tym samym tekście Interaktywnie.com Marcin Pióro. I w tym przypadku powstała osobna spółka, ale jej właścicielem nie jest bezpośrednio Pióro, a jeszcze inna jego firma – Conotoxia Holding. To nie ta sama spółka, która ma licencję płatniczą, ale skojarzenia są jak najbardziej uzasadnione – to Conotoxia Holding jest właścicielem Cinkciarza.pl, do którego z kolei należy „zwykła” Conotoxia. Jak dotąd aktywność CinkciarzTV sprowadza się do kanałów w serwisach streamingowych, w których można zapoznać się głównie z komentarzami walutowymi analityków firmy.
Nie należy myśleć, że na tym pomysły na wykorzystanie marki się skończyły. Jest jeszcze Cinkciarz.pl Marketing sp. z o.o., Cinkciarz.pl Research sp. z o.o. czy Dom Maklerski Cinkciarz.pl. A w grupie stworzonej przez Marcina Pióry znajdują się jeszcze takie firmy jak Currencyid sp. z o.o., Rent4life sp. z o.o., Starburst Exchange sp. z o.o., Xmania sp. z o.o., Finance2go sp. z o.o., a nawet Kanciarz.pl sp. z o.o. Ta ostatnia jako przedmiot działalności wymienia na pierwszych miejscach „działalność związaną z grami losowymi i zakładami wzajemnymi”, reklamę i pośrednictwo w sprzedaży czasu i miejsca na cele reklamowe w radio i telewizji.
W aporcie siła
Zapytałem o to, które z tych firm nie prowadzą działalności operacyjnej. Odpowiedź: „Cinkciarz.pl nie jest właścicielem wymienionych spółek. W związku z tym nie możemy udzielić informacji na ten temat”.
Do założenia spółki z ograniczoną odpowiedzialnością wystarczy 5 tys. zł. Ale niektóre podmioty z grupy Marcina Pióry mogą się pochwalić znacznie wyższymi funduszami. Kapitał zakładowy Cinkciarz.pl wynosi ponad 23 mln zł, a spółki Conotoxia Holding – już niemal 230 mln zł. Gdy niedawno w trakcie wywiadu w ramach wspólnego cyklu DGP i radiowej Trójki dziennikarze zapytali Piotra Kicińskiego, wiceprezesa Cinkciarz.pl, czy możliwe jest przejęcie spółki np. przez banki, dla których kantory internetowe to zauważalna konkurencja, odpowiedział: „Jeżeli ktoś jest chętny wydać duże pieniądze i porozmawiać z nami na ten temat, zawsze chętnie się spotkamy”. Dopytywany, o jaką kwotę chodzi, odparł: „Powiedziałbym, że duże pieniądze, ale to kwestia subiektywna”.
Pozostaje pytanie: skąd wysokie kapitały niektórych spółek. Odpowiedź: to zasługa aportów.
W przypadku Cinkciarza za aport objęto udziały o wartości ponad 22 mln zł. Gotówkę wyłożono więc na udziały o nominalnej wartości miliona złotych (oczywiście, mogły być objęte po wyższej cenie). Podobnie w przypadku Conotoxia Holding: jeden z wniesionych aportów pozwolił na zakup akcji o nominalnej wartości prawie 203,9 mln zł, drugi – za niemal 22,7 mln zł. Gotówka była potrzebna na zakup akcji, których nominał nie przekraczał pół miliona złotych. Zapytałem o tę większą transakcję, w szczególności o to, czy aport to udziały w Cinkciarz.pl. Odpowiedź nie zaskakuje: „Kwestie związane z zagadnieniami księgowymi dokonanymi w roku bieżącym znajdą swoje odzwierciedlenie w sprawozdaniu finansowym obejmującym ten okres”.
Jak się okazuje, do rozkręcenia biznesu, którym zachwycą się byli prezydenci, nie trzeba dużych pieniędzy.