Henryka Bochniarz: Wszystkie dotychczasowe próby wprowadzenia powszechnej równości w sprawach majątkowych okazały się utopiami, ale kapitalizm w dotychczasowym kształcie musi być zrewidowany
Czy ma pani poczucie, że Polacy są zainteresowani nie tylko słuchaniem, ale także implementowaniem wiedzy i pomysłów, które pojawiają się na takich wydarzeniach jak Europejskie Forum Nowych Idei?
Każdą świadomą zmianę społeczną poprzedza jakaś idea. Staramy się sprowadzać do Sopotu ludzi, którzy o takich ideach opowiadają. EFNI pokazuje, jak bardzo gospodarka europejska łączy się z szerokim kontekstem: społecznym, politycznym, kulturowym, ze zmianami w zachowaniach konsumenckich, a ostatnio ze skomplikowaną sytuacją międzynarodową. Nasze sopockie forum jest też miejscem dialogu nowych krajów Unii z jej starą częścią. Ten aspekt może być szczególnie ciekawy podczas tegorocznej edycji. Kryzys migracyjny nie słabnie, a na horyzoncie nie widać jego rozwiązania.
Będzie z kim o tym rozmawiać? Czy w Sopocie pojawią się reprezentatywni przedstawiciele starych krajów Unii?
Spodziewamy się zarówno polityków, jak i przedstawicieli europejskiego biznesu, mediów oraz licznych ekspertów. Obecność zapowiedzieli m.in. Donald Tusk, Maroš Šefčovič, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Elmar Brok, szef Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego, i Norbert Röttgen, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu. Będzie liczna grupa urzędników unijnych wysokiego szczebla. Będą przedstawiciele naszych partnerskich organizacji pracodawców z Francji i Niemiec. Przyjadą redaktorzy z takich mediów, jak „El País”, „Corriere della Sera”, „Deutsche Welle”, BBC czy France 24. Pojawią się ambasadorzy wielu państw unijnych. Obecność zapowiedzieli intelektualiści, jak Olivier Roy, europejski autorytet ds. islamu i radykalizmów, czy Thomas Pogge, dyrektor Global Justice Program z Niemiec. Będziemy z nimi dyskutować o różnych wymiarach europejskiej solidarności, nie tylko dotyczących migracji. Dziś zagrożonych jest też kilka innych ważnych aspektów wspólnego rynku, bo protekcjonizmy narodowe biorą górę nad korzyściami ze wspólnoty.
Czy polski biznes, który wspólnie z Lewiatanem organizuje EFNI, okaże się w tej debacie bardziej europejski niż nasz rząd?
Na pewno jesteśmy zdecydowanie bardziej zakotwiczeni w tym, co się dzieje w Europie, niż nasi politycy. Niestety, stosunek naszego państwa do uchodźców nie jest odbierany najlepiej. Powinniśmy to zmienić. Największe sukcesy gospodarcze odnoszą kraje mające różnorodne społeczeństwa. Już dzieci trzeba oswajać ze świadomością, że świat jest pełen ludzi innego koloru skóry i innego wyznania. Nie tylko mamy moralny obowiązek pomóc imigrantom uciekającym przed wojną, ale w przyszłości – z uwagi na kryzys demograficzny – będziemy ich po prostu potrzebować. Bo kto będzie pracował na nasze emerytury? Kto będzie płacił podatki? Ci najzdolniejsi wyjadą tam, gdzie będą mieli lepsze perspektywy. Z czym my zostaniemy tutaj? Trzeba skończyć z mówieniem, że temat uchodźców jest trudny, tylko należy zacząć szukać rozwiązań. I dostrzegać w tym kryzysie szanse, a nie tylko zagrożenia.
Nie ma pani poczucia, że duża część polskiego biznesu ma opór przed sięganiem po nowe idee?
Chyba nie tylko biznes, ale i większość Polaków wydaje się zadowolona z tego, co już osiągnęła. Mam wrażenie, że pogrążamy się w stagnacji. Brakuje dynamizmu i entuzjazmu z lat 90. Nie dostrzegam otwartości na nowe idee i wśród dorosłych, i wśród najmłodszych Polaków. Mam dziewięcioro wnuków. Oni są bardzo głodni wiedzy, chcą rozmawiać i dyskutować. Tylko szkoła jest ostatnim miejscem, w którym to można robić. Tam się przychodzi rozwiązywać testy i myśli o tym, żeby tylko nikomu nie podpaść.
Polacy przestali być przedsiębiorczy?
Rzeczywiście mam obawy, że ta wręcz przysłowiowa polska przedsiębiorczość, dynamizm i energia przygasają. Po części jest to skutkiem wieloletniego kryzysu. Firmy tkwią w poczuciu niepewności i nie planują długofalowo. Potrzebny jest silny bodziec ze strony państwa w postaci czytelnego programu zmian i stosownych zachęt do inwestowania, do wchodzenia na nowe rynki, korzystania z cyfryzacji, sięgania po nowe idee w zarządzaniu, marketingu, obsłudze klienta. Potrzebne są też dobre przykłady z zagranicy. Temu m.in. służy EFNI.
Czy te dyskusje na EFNI dadzą się jakoś przełożyć na codzienne życie? Czy nie są zbyt teoretyczne?
W tym roku wyjątkowo tematy forum pokrywają się z dylematami, przed którymi stoi każdy Europejczyk. Przykłady? Migracja, wzrost partykularyzmów narodowych w UE, nasilające się radykalizmy, dylematy co do wolności w sieci, cyberprzestępczość, jednolity rynek cyfrowy – to wszystko dotyczy nas wszystkich.
Tematem tegorocznej edycji EFNI są też nierówności społeczne. Lewiatan do tej pory raczej przekonywał, że bez nich nie ma wolnego rynku.
I nadal tak uważamy. Wszystkie dotychczasowe próby wprowadzenia powszechnej równości w sprawach majątkowych okazały się utopiami, w dodatku najczęściej okupionymi terrorem i zbrodnią. Jednak skala nierówności ma znaczenie. Może motywować do większego wysiłku i przyspieszać rozwój społeczny albo odwrotnie: stawać się barierą. W ostatnich latach nierówności przyspieszyły za bardzo i stają się źródłem narastających napięć i w skali międzynarodowej, i wewnątrz wielu krajów. Kapitalizm w dotychczasowym kształcie musi być zrewidowany. Jak go naprawić? O tym właśnie będziemy rozmawiać w tym roku w Sopocie.
Tylko czy mamy czas, żeby o tym wciąż dyskutować? Czy w ostatnich kilku latach nie pojawiły się w polskiej debacie publicznej wskazówki, co trzeba zmienić?
Z uwagą przyglądam się dyskusjom o kształcie polskiego kapitalizmu. Mam wrażenie, że jest w nich wiele szlachetnej troski o tych, którym transformacja nie przyniosła spodziewanych profitów, ale brakuje realizmu ekonomicznego. Wahadło wychyliło się za bardzo w drugą stronę. Zgoda, teraz, gdy w gospodarce jest już lepiej, musimy poprawić los ludzi, którym powodzi się gorzej nie z ich winy. Tylko nie doprowadźmy przy tym firm i gospodarki do bankructwa. To byłby smutny koniec polskiego sukcesu.
Piąta edycja EFNI będzie się czymś wyróżniać na tle poprzednich?
Forum staje się z roku na rok coraz bardziej międzynarodowe. To efekt naszej determinacji, żeby włączać naszych liderów w międzynarodowy obieg idei, w debatę o przyszłości Europy. Tylko w ten sposób możemy przyspieszyć modernizację naszego kraju – przez otwartość na doświadczenia i punkt widzenia innych. Nie bez znaczenia jest sygnał wysyłany co roku przez EFNI krajom starej Unii: jesteśmy gotowi i do dyskusji, i do współodpowiedzialności za losy naszego kontynentu. Już w poprzednich edycjach organizowaliśmy w ramach EFNI debaty regionalne: biznesowy Trójkąt Weimarski, biznesowy szczyt Partnerstwa Wschodniego czy spotkanie młodych liderów Nowej Europy. W tym roku dojdą debata przedstawicieli krajów basenu Morza Bałtyckiego oraz debata o reformach ukraińskich z udziałem biznesu i polityków UE oraz Ukrainy. A poza tym tradycyjnie: będzie i o jednolitym rynku cyfrowym, i o cyberbezpieczeństwie, o strategii energetycznej UE, a także o zastosowaniach big data w gospodarce. Z pewnością nikt z uczestników nie będzie się u nas nudził.