Kosiniak-Kamysz zwracał uwagę, że na starcie lub w trakcie kariery zawodowej przewaga jest po stronie kobiet - są lepiej wykształcone od mężczyzn, ok. 75 proc. pracujących kobiet ma wyższe lub średnie wykształcenie, zaś w przypadku mężczyzn jest to ok. 59 proc. Nie odzwierciedla się to jednak - jak wskazywał - we wskaźnikach zatrudnienia, różnice się zmniejszają, ale wciąż kobiet na wysokich stanowiskach jest za mało.
"Jest taki newralgiczny moment w karierze zawodowej, kiedy ta równość zostaje zaburzona - moment macierzyństwa. Do tego momentu ścieżki kariery kobiet i mężczyzn rozwijają się podobnie. Nie może być tak, że macierzyństwo obniża pozycję zawodową kobiety" - przekonywał szef MPiPS.
Podkreślał, że wszystkim nam powinno zależeć na tym, by jak najwięcej kobiet nie tylko pracowało, ale też zarządzało, bo jest to w naszym wspólnym interesie - pozwala osiągać lepsze zyski i efekty.
Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania prof. Małgorzata Fuszara również przekonywała, że zarządy złożone z kobiet i mężczyzn lepiej sobie radzą, ponieważ kobiety i mężczyźni mają inne perspektywy, inne sposoby zarzadzania, które mogą się wzajemnie uzupełniać.
Wskazała, że kobietom w biznesie pomóc może wprowadzenie kwot, czyli określenie minimalnej liczby kobiet w gremiach decyzyjnych firm. Jej zdaniem takie rozwiązania - choć należą do tzw. mechanizmów twardych, narzucających coś odgórnie - pomagają zmieniać sposób myślenia, bo szefowie muszą planować rozwój swoich firm w kontekście karier i mężczyzn, i kobiet.
Przypomniała, że rozwiązania kwotowe zostały niedawno wprowadzone w Niemczech i wyraziła nadzieję, że wkrótce zostaną one wprowadzone na poziomie unijnym, jako dyrektywa.
Zwolenniczką kwot jest również prezydent Konfederacji Lewiatan Henryka Bochniarz. Jej zdaniem kwoty sprawdziły się w polityce i sprawdzą się również w biznesie. "One są racjonalne, uznane i potwierdzone wieloletnią praktyką" - mówiła. Jej zdaniem jesteśmy w stanie dojść do równości bez takich mechanizmów, ale zajmie to znacznie więcej czasu, a szkoda tego potencjału, który będzie się w tym czasie marnował.
"To nie jest kwestia ideologii, ale efektywności" - mówiła.
Przypomniała, że mamy zapis, zgodnie z którym w radach nadzorczych spółek skarbu państwa powinno być 30 proc. kobiet. "Najpierw był argument, że nie ma tych kobiet. Po czym, jak Kongres Kobiet przedstawił listę 200 kobiet spełniających wszystkie kryteria, to ta lista zaginęła. Będziemy przesyłać kolejne listy, z większą liczbą kobiet" - zapowiedziała.
Kosiniak-Kamysz poinformował, że w ramach projektu powstał m.in. przewodnik dla firm "Więcej kobiet w zarzadzaniu - to się opłaca", dostępny m.in. na stronach http://www.rownoscwbiznesie.mpips.gov.pl/. Przekazał go obecnemu na konferencji wiceministrowi skarbu państwa Cezaremu Gabryjączykowi, jednemu z ambasadorów projektu. "Z nadzieją, że ta lista 200 kobiet dość szybko się odnajdzie. A tu jest napisane, jak to zrobić" - dodał.
Konferencji towarzyszył swoisty happening. Aby się zarejestrować, trzeba było przejść przez bramki, osobne dla mężczyzn i dla kobiet, za którymi były schody prowadzące na wyższe piętro. Mężczyźni jechali schodami ruchomymi, kobiety musiały iść na piechotę. Jak tłumaczyły organizatorki konferencji, miał być to symbol trudów, które muszą pokonać kobiety, by osiągnąć to, co mężczyźni.
Projekt „Równość kobiet i mężczyzn w procesach podejmowania decyzji ekonomicznych – narzędziem zmiany społecznej" realizowany jest od października 2013 r. przez MPiPS w partnerstwie z Biurem Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania.
Stanowi on głos w toczącej się debacie związanej z przedstawionym przez Komisję Europejską projektem tzw. dyrektywy kwotowej, która zakłada wprowadzenie mechanizmu wymuszającego na przedsiębiorstwach notowanych na giełdach stosowanie w swoich gremiach decyzyjnych (np. Radach Nadzorczych) 40-proc. kwoty osób tej płci, która jest w tej grupie w mniejszości.
Dokument - jak czytamy na stronie projektu - został już przyjęty przez Parlament Europejski w pierwszym głosowaniu, a obecnie oczekuje na akceptację Rady UE. Polski rząd popiera naczelny cel projektu dyrektywy.