Centrum Zakupów dla Sądownictwa znów ma problemy z zamówieniem na obsługę pocztową sądów i prokuratur. Wyłonienie zdobywcy nowego kontraktu przesunięto po raz czwarty, a czasu jest coraz mniej.
/>
Bałagan przy rozstrzyganiu przetargu na dostawę przesyłek dla sądów i prokuratur powtarza się cyklicznie. Do wzięcia jest trzyletni kontrakt, obowiązujący od 2016 r.
Centrum Zakupów dla Sądownictwa, czyli zmawiający, miało rozpatrzyć oferty przetargowe do środy, lecz tego nie zrobi. Termin został przesunięty po raz czwarty. Centrum nie zdążyło odpowiedzieć na pytania oferentów. Przy poprzednim przetargu sytuacja wyglądała podobnie: Polska Grupa Pocztowa (PGP), która ostatecznie zwyciężyła, dowiedziała się o tym na dwa tygodnie przed datą rozpoczęcia świadczenia usług.
Centrum nie odpowiedziało na pytania przesłanie przez DGP, m.in. o przyczyny opóźnienia i nowy termin rozpatrzenia ofert.
Zdaniem Rafała Zgorzelskiego, prezesa firmy doradczej Zgorzelski Consulting, przyczyny opóźnienia trzeba szukać w zagmatwanych przepisach i niewydolności zamawiających z ramienia instytucji państwowych. – Centra, które zamawiają usługi, nie dysponują odpowiednim zapleczem merytorycznym – podkreśla. Dodaje, że z zespołem przeanalizował dziesiątki tysięcy stron dokumentów przetargowych, w tym dotyczących usług pocztowych, do których mieli mnóstwo poprawek. Wniosek? – Zamawiający często nie rozumie określonych przepisów, przez co popełnia błędy – zauważa Zakrzewski.
Według niego jest i druga strona medalu. – Jeśli przetarg trzeba rozpisać na wszystko, od tonerów przez komputery po listonoszy, trudno wymagać znajomości specyfiki wszystkich branż – tłumaczy Zakrzewski. Jego zdaniem pomogłoby prowadzenie dialogu technicznego z oferentami albo korzystanie ze wsparcia firm zewnętrznych.
Zgadza się z nim Kamila Bodo, ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju. – To podkreśla niedoskonałość przepisów, jest sygnałem dla ustawodawcy, by zapewnił sprawność przeprowadzania przetargów i ich transparentność – wskazuje. Jest jeszcze coś. – Niewykluczone, że kolejne zmiany terminów mogą mieć kontekst polityczny – dodaje Bodo. Zbliżają się wybory parlamentarne, a w takim gorącym okresie, jak tłumaczy, aktywizują się różne grupy wpływów.
Kontrakt opiewa na 700 mln zł. Rafał Zgorzelski twierdzi, że choć ta kwota działa na wyobraźnię, to nie jest wcale łatwa praca. – To dla operatora wielkie wyzwanie. Niesie za sobą potężne koszty związane z realizacją. Na koniec dnia ta magiczna kwota maleje do niewielkich rozmiarów – mówi Zgorzelski. Ale jak dodaje, to największy kontrakt, jaki można zdobyć w instytucjach państwowych, dlatego podpisanie umowy ze Skarbem Państwa to nielichy prestiż.
Zadanie jest odpowiedzialne. – To kwestia drożności komunikacji między sądami a odbiorcami – ocenia dr Zbigniew Pawlak z SGH.
Obsługa sądów to grząski grunt. Ostatnim razem InPost był o 84 mln zł tańszy, więc wygrał. Ale od tego czasu ciągnie się pasmo zarzutów jednej i drugiej strony, licytowania się na argumenty – np. kto zatrudnia listonoszy na etatach, a kto nie (to element brany pod uwagę przez zamawiającego).
Sebastian Anioł, prezes InPostu (właściciela PGP), w oświadczeniu przysłanym DGP wskazuje, że jego firma otrzymuje znacznie mniej skarg od sądów niż Poczta Polska, gdy pełniła funkcję dostawcy sądów. W 2013 r. na Pocztę złożono ponad 80 tys. skarg, w 2014 r. z kolei, gdy jej miejsce zajęła PGP, wpłynęło 45 tys. skarg. Poczta twierdzi, że te dane są nieścisłe. Podaje, że w 2013 r. dostarczyła sądom ponad 57 mln listów poleconych, a „uzasadnione reklamacje dotyczyły 3594 z nich”.
Do gry po raz kolejny wmieszał się Urząd Komunikacji Elektronicznej i zamierza skontrolować, jak InPost wywiązuje się z obowiązków, gdyż poprzednim razem miał sporo zastrzeżeń.
Sebastian Anioł deklaruje, że kontroli się nie boi i jest do niej przygotowany. Przy okazji wbija szpilkę w konkurenta. – PGP jest znacznie częściej kontrolowana niż Poczta Polska. W latach 2013–2014 UKE nie przeprowadził żadnej kompleksowej kontroli, co oznacza, że Poczta nie jest objęta nadzorem – twierdzi Anioł.
– Nie spodziewałbym się szybkiego rozstrzygnięcia. Niewykluczone, że znów zwycięzca zostanie wyłoniony dwa tygodnie przed uruchomieniem usługi – zuważa Rafał Zakrzewski. A gdyby zwycięzcy nie udało się wyłonić? Najpewniej zyska na tym InPost, bo istnieje możliwość przedłużenia obecnego kontraktu.
Resort sprawiedliwości uspokaja. „W naszej ocenie na tym etapie nie ma zagrożenia nierozstrzygnięcia przetargu do 1 stycznia” – napisał w oświadczeniu.