W pełni podzielam obawy Krajowej Izby Odwoławczej, która za niebezpieczny precedens uznała utajnienie przesłanek unieważnienia przetargu na usługi pocztowe dla rządu. Narosło wokół niego sporo różnych wątpliwości, ale sposób na jego unieważnienie był zwyczajnie kuriozalny.
W pełni podzielam obawy Krajowej Izby Odwoławczej, która za niebezpieczny precedens uznała utajnienie przesłanek unieważnienia przetargu na usługi pocztowe dla rządu. Narosło wokół niego sporo różnych wątpliwości, ale sposób na jego unieważnienie był zwyczajnie kuriozalny.
Otóż Centrum Usług Wspólnych oświadczyło, że kontynuowanie przetargu nie leży w interesie publicznym. A dlaczego? Tego niestety nie mogło zdradzić, bo wynika to ze ściśle tajnego dokumentu, do którego tylko ono może mieć dostęp.
Zaakceptowanie takiego triku otworzyłoby drogę do unieważnienia praktycznie każdego przetargu. Wygrała firma, która nie miała wygrać? Nic prostszego, niż unieważnić przetarg. Powołujemy się na interes publiczny, po czym mówimy, że gdzieś głęboko w sejfie jest ściśle tajny dokument, który jednoznacznie na taki interes wskazuje. Voila.
Dobrze, że KIO dostrzegła to zagrożenie, dobrze też, że je wskazała w motywach swego orzeczenia. Gorzej, że rząd pracuje nad nowelizacją, która umożliwi unieważnienie prawie każdego przetargu. Zgodnie z projektem zmian w ustawie – Prawo zamówień publicznych zamawiający będą to mogli robić, jeśli zajdą „obiektywnie uzasadnione przesłanki”. Tak szeroka i niedookreślona przesłanka bez dwóch zdań będzie nadużywana. A bezpodstawne unieważnienie przetargu bywa najlepszym sposobem na jego ustawienie. Wystarczy rozpisać kolejny, a jak się nie uda – jeszcze jeden.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama