Malutkie urządzenia wyposażone w sensory ruchu, ciepła i technologię Bluetooth właśnie wchodzą do polskich sklepów. Tradycyjny handel liczy, że dzięki nim przyciągnie konsumentów uciekających na zakupy do internetu
Gino Rossi, czyli sieć sklepów z butami i galanterią skórzaną, postawił na beacony już jesienią ubiegłego roku. Specjalna platforma zakupowa połączona z tymi minikomputerkami ma pomóc szybciej realizować transakcje, obsługiwać reklamacje, a nawet informować klientów o poszukiwanych towarach.
Z kolei Frisco.pl swoje beacony przekierowujące do internetowego sklepu uruchomił na warszawskiej stacji metra Centrum pod koniec minionego roku. W metrze pojawiły się plakaty z artykułami, które można zamówić z dostawą do domu, a przy każdym takim wirtualnym supermarkecie zainstalowano mały nadajnik, czyli właśnie beacon. On zaś komunikuje się ze znajdującymi się w pobliżu smartfonami, na których uruchomiono aplikacje danego sklepu, i wysyła na nie mobilny kupon na zakupy. W kwietniu 2015 r. te urządzenia, powstałe w oparciu na technologii polskiej firmy Ifinity, pojawią się w jednej z sieci supermarketów. To pierwsze jaskółki nowego trendu, który od kilku miesięcy podbija centra handlowe w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Beacony to malutkie komputery wyposażone w sensory temperatury i ruchu oraz w technologię Bluetooth. Dzięki nim w promieniu kilkudziesięciu metrów wykrywają osoby ze smartfonami lub tabletami wyposażonymi w odpowiednią aplikację. Bluetooth pozwala im na połączenie się z nimi i wysyłanie im sygnałów. A kiedy jakiś użytkownik telefonu znajdzie się w zasięgu, na jego ekranie pojawiają się wiadomości: oferty handlowe, linki do sklepów internetowych, kupony promocyjne, informacje o sklepach.
Początkowo wydawało się, że beacony będą się sprawdzać przede wszystkim jako element budowy tzw. inteligentnych miast, czyli pomagać niepełnosprawnym, turystom czy po prostu mieszkańcom w poruszaniu się po aglomeracjach. Niespodziewanie jednak o to rozwiązanie upomniał się handel. – Beacon może się sprawdzić jako ciekawy nośnik reklamowy, ale i przewodnik po sklepie, który ułatwi zlokalizowanie konkretnych produktów. Komunikując się ze smartfonami, może służyć też jako informator o ofercie czy o aktualnych zniżkach – wyjaśnia wiceprezes Frisco.pl Grzegorz Bielecki, tłumacząc, skąd pomysł beaconów w warszawskim metrze. – Co istotne, takie komunikaty nie są wysyłane na ślepo, ale trafiają wprost do osób, które w danym momencie i miejscu mogą z tych informacji skorzystać – dodaje nasz rozmówca.
Technologia przywędrowała do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Po tym, jak udał się pilotaż w nowojorskiej galerii handlowej Macy’s, pomysł wprowadzono do kolejnych sklepów tej marki w całym kraju. Podobny sprzęt, opracowane przez Apple’a iBeacony, przyjął się też w kilkuset Apple Store’ach. Po Stanach przyszła pora na Europę: największy boom ta technologia przeżywa w Wielkiej Brytanii.
– Wprawdzie sprzedawcy nie liczą, że wprowadzenie beaconów automatycznie przełoży się na większe zyski, ale wiedzą zarazem, że w obliczu nasilającej się konkurencji ze strony sklepów internetowych klienta trzeba do siebie przyciągać, oferować mu spersonalizowane zakupy, szybszą obsługę, dodatkowe korzyści. I tu beacony naprawdę mogą zadziałać – uważa Grzegorz Wójcik z Izby Gospodarki Elektronicznej.
Według najnowszego raportu analitycznej firmy Cushman & Wakefield w najbliższych miesiącach na rynek centrów handlowych w Europie największy wpływ będzie miał sektor e-commerce, a konkretnie powiązanie zakupów online i w realu. A jak wyliczono w analizie przygotowana dla „Business Insidera”, technologie związane z beaconami w ciągu najbliższych pięciu lat osiągną globalny wzrost na poziomie 287 proc. I na spełnienie tej właśnie prognozy liczą polskie firmy.
A jest ich już na tyle dużo, że branżowy serwis TechCrunch zdążył ogłosić powstanie polskiej „beaconowej doliny”. To zasługa takich firm, jak warszawskie Ifinity, krakowski Estimote i Kontakt.io. Kilka miesięcy temu swoje centrum badawczo-rozwojowe otworzył w Polsce norweski Nordic Semiconductor, opracowujący rozwiązania dla beaconów. W beacony zaczął inwestować również Comarch, który szykuje już pierwsze wdrożenia. – Popularność tej usługi zależy oczywiście od jej praktyczności, łatwości użycia przez sprzedawców i klientów. Potencjał jest jednak spory – podsumowuje Grzegorz Wójcik.