Wycofują się kolejne firmy dostarczające komponenty dla rosyjskiego biznesu. Tamtejszy rząd obiecuje jednak wsparcie krajowe i liczy na chińską pomoc

Moskwa chce pomagać firmom objętym sankcjami na wzór wcześniejszej pomocy antycovidowej. Oferowane przedsiębiorstwom instrumenty mają dzięki gwarancjom państwa umożliwić zaciąganie nowych kredytów czy restrukturyzację już istniejących. Dostępne mają być także dotacje dla strategicznych sektorów gospodarki. Za takie uznano m.in. przedsiębiorstwa z sektora IT, z którymi przestają handlować właśnie zachodnie koncerny.
„Jeśli firmy zagraniczne, które zawieszają lub wstrzymują swoją działalność, nie wznowią pracy w Rosji, to powstałe nisze zostaną szybko zapełnione rosyjskimi rozwiązaniami” – zapewniło w oświadczeniu tamtejsze ministerstwo cyfryzacji cytowane przez Agencję Reutera. Działania rosyjskich władz nie są jednak w stanie zatrzymać skutków sankcji dla rodzimej produkcji. Do amerykańskich firm IT (m.in. Apple, Intel, Dell czy Lenovo) dołączył już japoński Ricoh, a ewakuację swoich firm rozważa również tajwański Asus.
Moskwa chce też administracyjnie obniżać ceny części produktów, by pomóc rodzimym producentom. Rosyjski wiceminister przemysłu i handlu Wiktor Jewtuchow wezwał wczoraj tamtejszy sektor hutniczy do znacznej obniżki cen na wyroby metalowe oraz renegocjacji dotychczasowych kontraktów po nowych cenach.
Na brak komponentów narzekają już m.in. firmy motoryzacyjne. Po wybuchu konfliktu niemiecki Daimler poinformował, że nie będzie zaopatrywał rosyjskiego KAMAZ-a (największego producenta aut dostawczych w byłym ZSRR) i chce także zbyć 15 proc. udziałów, jakimi dysponuje w spółce. Koncern daje jednak do zrozumienia, że poradzi sobie bez pomocy Zachodu. Należąca w większości do państwowego Rostecu firma poinformowała, że opracowała alternatywne łańcuchy dostaw od krajowych zakładów i nie zamierza wstrzymywać produkcji, a wprowadzanie nowych modeli będzie się odbywać zgodnie z harmonogramem.
Możliwości wznowienia działania szuka AvtoVAZ produkujący Ładę, a kontrolowany przez francuskie Renault. – Zamierzamy wypełnić wszystkie zobowiązania wynikające ze specjalnej umowy inwestycyjnej z Federacją Rosyjską i w regionach naszej obecności – mówił pod koniec lutego cytowany przez agencję Interfax szef koncernu Nicolas Maure. Część linii produkcyjnych ma ruszyć jeszcze w tym tygodniu.
Motoryzacja to niejedyny sektor, który musi się liczyć z dużym wstrząsem. W kryzysie będzie także przemysł maszynowy, będący jednym z najbardziej uzależnionych od importu sektorów. W ubiegłym roku rosyjski import maszyn i urządzeń osiągnął wartość 144 mld dol., co oznacza wzrost o prawie 31 proc. w porównaniu z rokiem wcześniej, i było to 48 proc. importu. Najwięksi zachodni producenci z sektora już zapowiedzieli, że wycofają się z Rosji. Na początku ubiegłego tygodnia poinformował o tym GE Electric (wyjątkiem będzie jednak sprzęt medyczny i utrzymanie dotychczasowych usług energetycznych). Z kolei Honeywell zawiesił również swoją aktywność na Białorusi.
Krajowe zakłady w Rosji nie informują o przestojach, jednak o tym, że sytuacja jest trudna, świadczy poniedziałkowe stanowisko rosyjskiego Stowarzyszenia Producentów Specjalistycznych Maszyn i Urządzeń. Jak podaje RIA Novosti, w apelu do władz postuluje ono wsparcie sektora kwotą 15 mld rubli.
Wiele wskazuje jednak na to, że wpływ sankcji znacznie bardziej od państwowego wsparcia są w stanie łagodzić ściślejsze powiązania gospodarcze z Chinami. Amerykańska administracja ostrzega, że Państwo Środka może planować wsparcie, którego skutkiem będzie omijanie sankcji. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan na antenie CNN zapewnił, że Stany Zjednoczone będą uważnie obserwować, w jakim stopniu Pekin udzieli Rosji pomocy gospodarczej. – Bezpośrednio sygnalizujemy Pekinowi, że poniesie konsekwencje za łamanie sankcji na dużą skalę lub wspieranie Rosji w ich łamaniu – oświadczył Sullivan. W czwartek Agencja Reutera informowała, że Chiny odmówiły dostaw komponentów objętym sankcjami rosyjskim liniom lotniczym. ©℗