W tym roku Polska wróci na miejsce wicelidera w produkcji tej rośliny w Europie. W słabym dla rolników 2013 r. z produkcją na poziomie 24,5 tys. ton zajmowała IV lokatę. Awans nie oznacza jednak końca kłopotów
– W ubiegłym roku nieurodzaj spowodowany był m.in. fatalną pogodą: najpierw deszczem, który wyniszczył plantacje, a następnie suszą. W tym roku aura sprzyja. Do tego plantatorzy zawarli kontrakty na ponad 44 tys. ton surowca. Nie wszystkie pewnie zostaną zrealizowane w 100 proc. Dlatego szacujemy, że ostatecznie produkcja sięgnie 39–40 tys. ton – wylicza Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu w Krakowie.
To pozwoli odzyskać naszemu krajowi drugie miejsce wśród europejskich producentów. Ostatnio taką pozycję Polska miała w 2011 r., kiedy zebrano prawie 32 tys. ton tytoniu.
Zdaniem ekspertów Polska miałaby nawet szansę wybić się pod tym względem na gracza numer jeden z na Starym Kontynencie. We Włoszech bowiem produkcja od kilku już lat systematycznie spada. W zeszłym roku wyniosła 50 tys. ton. To o połowę mniej niż jeszcze kilka lat temu. Podobna tendencja jest obserwowana w innych krajach Europy. Rolnicy uznają tam, że działalność w tym sektorze jest nieopłacalna. Coraz więcej Europejczyków rzuca bowiem palenie. Rozwija się też szara strefa, która według ekspertów może przybrać na sile po wprowadzeniu przyjętej w tym roku dyrektywy tytoniowej. Zakazuje ona sprzedaży i produkcji od 2016 r. papierosów smakowych, w tym mentolowych, które mają zniknąć z rynku od 2020 r. Efekt jest taki, że polscy rolnicy mają coraz więcej odbiorców z zagranicy.
W umocnieniu się Polski na europejskim rynku może przeszkodzić likwidacja od przyszłego roku unijnych dopłat. Rocznie do podziału między krajowych rolników było 29 mln euro z Brukseli. W praktyce dawało to zastrzyk gotówki do każdego wyprodukowanego kilograma na poziomie 3–4 zł. Pieniądze te stanowiły jedyny zarobek dla plantatorów. Sprawiały też, że polski tytoń był konkurencyjny nie tylko pod względem jakości, ale i ceny na tle zagranicznego. – Gdy znikną dopłaty, uprawa stanie się nieopłacalna. Dlatego planujemy spotkać się pod koniec tego roku z naszymi odbiorcami, w tym z koncernami tytoniowymi, by porozmawiać o koniecznej podwyżce cen skupu od 2015 r. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowywania kalkulacji dokładnych kosztów produkcji. Zastanawiamy się też, jak możemy je ograniczyć. Na pewno redukcja liczby klas w tytoniu by pomogła. Robocizna, obok energii i opału potrzebnego do suszenia surowca, to główne składniki decydujące o wysokich kosztach produkcji – podkreśla Przemysław Noworyta.
Plantatorzy szacują wstępnie, że cena w skupie musiałaby wzrosnąć minimum o 20–30 proc. Obecnie za kilogram tytoniu otrzymują od 5,80 do 8 zł, w zależności od jego rodzaju.
– Dlatego trudno może być nam wynegocjować duże podwyżki. Szczególnie, że już niektóre koncerny poinformowały, iż ograniczają skalę zamówień. W zeszłym roku British American Tobacco zakupił ode mnie 1,2 tys. ton tytoniu. W tym będzie to już 1 tys. ton, w przyszłym 500 ton, a w kolejnych dwóch latach zapowiedział kontrakt na poziomie 300 ton – komentuje Lech Ostrowski, wiceprezes Krajowego Związku Plantatorów Tytoniu.
Spadek zapotrzebowania na surowiec producenci papierosów tłumaczą przede wszystkim kurczeniem się legalnego rynku. W zeszłym roku Polacy kupili ich 46,6 mld sztuk. To o 5,5 mld mniej niż w 2012 r. i aż o 26 mld mniej w stosunku do 2006 r. W tym roku spodziewane jest pogłębienie tej tendencji.
Jeśli negatywne scenariusze się sprawdzą, część polskich upraw zniknie. Obecnie tytoń uprawia w Polsce ok. 12 tys. gospodarstw. Trzy lata wcześniej było ich ponad 13,5 tys.
/>