Niemiecka firma HMS Bergbau proponuje przejęcie części zakładu Krupiński, który ma być zlikwidowany. Oferuje załodze pracę. Ale minister energii woli zamknąć kopalnię niż ją sprzedać prywatnemu inwestorowi. Z powodów politycznych czy obawy przed związkowcami?
Po decyzji Jastrzębskiej Spółki Węglowej o zamknięciu zakładu w Suszcu rozpętała się burza. Związkowcy sugerują ciche porozumienie z Niemcami, którzy mieliby go przejąć, i piszą list do premier Beaty Szydło.
8 sierpnia Jastrzębska Spółka Węglowa podjęła decyzję o przekazaniu nierentownej kopalni Krupiński do Spółki Restrukturyzacji Kopalń do końca 2017 r. I choć w związku z tym akcje firmy w dwa dni zyskały na GPW ponad 20 proc., związki zawodowe wysłały 10 sierpnia pismo protestacyjne do premier Beaty Szydło. Zapewniają, że kopalnia ma potencjał, tylko była niedoinwestowana i podejrzewają, że to próba przejęcia zakładu przez zagranicznego inwestora.
„Zarząd JSW z całą stanowczością podkreśla, iż nigdy nie prowadził i nie prowadzi jakichkolwiek rozmów o sprzedaży KWK Krupiński podmiotowi zagranicznemu” – czytamy w piśmie resortu energii (nadzoruje branżę węglową, Skarb Państwa ma pakiet kontrolny w JSW) przesłanym do DGP.
Z naszych informacji wynika, że wstępna umowa nie na sprzedaż, a na dzierżawę infrastruktury kopalni między JSW a Silesian Coal (spółką należącą do niemieckiego HMS Bergbau) była gotowa w 2015 r., jednak zrezygnował z niej poprzedni prezes – Edward Szlęk.
Jerzy Markowski, szef Silesian Coal, tłumaczy, że nie było mowy o kupnie, ale wydzierżawieniu części infrastruktury, dzięki której Niemcy taniej i szybciej sięgnęliby po węgiel ze złoża Orzesze (koncesja poszukiwawcza została wydana w 2013 r., wydobywcza spodziewana jest w 2017 r.).
– Ta dzierżawa byłaby korzystna. Dla nas – bo nasza inwestycja byłaby 2,5 razy tańsza. Dla kopalni – bo przedłużyłaby jej żywot. Dla załogi – bo pracowałaby w tym samym zakładzie – mówi DGP Markowski. Zapowiada, że spróbuje podjąć rozmowy z SRK, gdy Krupiński tam trafi, ale prezes SRK Marek Tokarz powiedział DGP, że nie sprzeda nic prywatnemu inwestorowi, bo nie ma gwarancji zwrotu pomocy publicznej. Jest on konieczny, gdy kopalnia wychodzi z SRK, gdzie jest utrzymywana z państwowych pieniędzy, co jest możliwe tylko w zakładach zamykanych.
W nieoficjalnych rozmowach z resortem energii można usłyszeć, że prywatna konkurencja nie jest potrzebna, skoro musimy ratować państwowe kopalnie. Z tego powodu przesądzony wydaje się też los kopalni Makoszowy, która od roku jest w SRK i nie udało się jej sprzedać (zwrot pomocy 200 mln zł).
W ubiegłym tygodniu władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej podjęły decyzję o przekazaniu nierentownej kopalni Krupiński, która nie rokuje (mimo inwestycji), do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (w tym roku jej strata ma wynieść 200 mln zł). Jednocześnie prezes JSW Tomasz Gawlik zapewnił, że 2,1-tys. załoga znajdzie zatrudnienie w czterech innych kopalniach spółki. Wcześniej JSW podjęła decyzję o likwidacji części Jas-Mosu (wchodzi w skład kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie). To konieczna restrukturyzacja oczekiwana przez
banki (porozumienie ma być podpisane do końca miesiąca).
– Decyzje JSW dotyczące Jas-Mosu i Krupińskiego są bardzo dobrą i dość dobrą wiadomością. W przypadku Jas-Mosu wraz z majątkiem do SRK przechodzi też część załogi, a w przypadku Krupińskiego kopalnia, a większość załogi (i koszt) zostaje w JSW. Oznacza to w przypadku Krupińskiego oszczędności tylko w inwestycjach – tłumaczy Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK. – Nie wydaje mi się, że Krupiński może zostać komukolwiek sprzedany, bo wyraźnie podkreśla się, że zakład ten ma całkowicie zaprzestać wydobycia – dodaje.
O możliwości wydzierżawienia infrastruktury kopalni i przejęciu załogi mówił Jerzy Markowski, były wiceminister
gospodarki, a teraz prezes Silesian Coal – spółki należącej do niemieckiego HMS Bergbau. – Nie chodziło o kupno kopalni, lecz wypożyczenie części naziemnej, która ułatwiłaby dotarcie do złoża w Orzeszu, na które mamy nadzieję mieć koncesję w przyszłym roku. Decyzja JSW na teraz kończy próbę współpracy. W 2017 r. kopalnia trafi do SRK i wtedy spróbujemy podjąć rozmowy – powiedział DGP Markowski, który szacuje, że jego projekt nowej kopalni przy udziale Krupińskiego kosztowałby 100–150 mln euro, a bez 300–350 mln euro.
Jednak SRK nie pozostawia złudzeń.
– Nie sprzedam tej kopalni ani niemieckiemu inwestorowi, ani innemu prywatnemu, bo nie mam gwarancji zwrotu pomocy publicznej, co jest konieczne, gdy kopalnia jest wyjmowana z SRK – tłumaczy Marek Tokarz, prezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń. – Inna sytuacja była z Brzeszczami, bo odkupił ją Tauron, który jest przez Skarb Państwa kontrolowany, więc zwrot pomocy publicznej był gwarantowany – dodaje. Zgodnie z unijnymi przepisami pomoc publiczna dozwolona jest tylko na zamykanie kopalń (do końca 2018 r.).
10 sierpnia związki zawodowe z kopalni Krupiński wysłały list do premier Beaty Szydło, w którym piszą, że podawane przez zarząd przyczyny zamknięcia kopalni (koniec złoża, niebezpieczne warunki pracy) są nieprawdziwe. Poprzednim zarządom zarzucają błędne decyzje i niedoinwestowanie kopalni, która powstała w 1983 r. w celu wydobycia węgla koksowego, ale nigdy go nie produkowała. „Czyżby ktoś był zainteresowany przejęciem kopalni z pełnym wyposażeniem, która zdaniem zarządu nie rokuje rentowności w przyszłości” – pytają związkowcy.
– Obietnice wyborcze PiS pt. „Nie będzie zamykania kopalń” pozostały pustym sloganem. Informacje przekazywane przez DGP o planie likwidacji kopalń są właśnie wcielane w życie – ocenia Krzysztof Gadowski, poseł PO. W majowej odpowiedzi na jego interpelację udzielonej przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego czytamy, że „zarząd JSW nie zamierzał i nie zamierza przekazywać kopalni do SRK, a także nie brał i nie bierze pod uwagę jej sprzedaży firmie Silesian Coal ani żadnemu innemu podmiotowi zagranicznemu”. To skąd teraz decyzja o likwidacji?
W odpowiedzi resortu energii na pytania DGP czytamy, iż „spółka posiadała wykonany na potrzeby programu restrukturyzacji model bazowy, w którym poddana była analizie kopalnia Krupiński, niemniej na tamtym etapie prac nie podejmowano decyzji o przekazaniu kopalni do SRK, gdyż trwały prace nad przekazaniem do SRK części Jas-Mosu”. Dopiero w analizie z końca lipca stwierdzono, iż wobec średniej i niskiej jakości wydobywanego w kopalni węgla, bardzo niskich cen rynkowych i kosztów Krupiński znajduje się w stanie trwałej nierentowności.
Cała załoga ma być zatrudniona w innych kopalniach JSW
2 i 3 sierpnia Dziennik Gazeta Prawna jako pierwszy informował o liście kopalń do potencjalnego zamknięcia, która zostanie pokazana Komisji Europejskiej. Trafi ona do KE prawdopodobnie w tym miesiącu, jednak po urlopie szefa resortu energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Komisja musi sprawdzić, czy programy naprawcze sektora to dozwolona pomoc publiczna (możliwa tylko na likwidację kopalń – do 2018 r.). Polska musi wykazać, że nie dotuje wydobycia. Przypominamy, jakie decyzje już zapadły, a jakie jeszcze mogą być podejmowane. Do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) trafiły ostatnio z Polskiej Grupy Górniczej (wcześniej Kompanii Węglowej) Makoszowy, Centrum, Anna, a z Katowickiego Holdingu Węglowego – Boże Dary. Ich praca musi się skończyć po 2018 r.
Jastrzębska Spółka Węglowa
K rupiński – do końca 2017 r. majątek kopalni zostanie przekazany do SRK, a załoga znajdzie pracę w innych kopalniach JSW.
Jas-Mos – to tzw. ruch (czyli część) kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie, którego część wraz załogą trafi do SRK.
Sośnica – decyzją zarządu kopalnia ma działać na razie do stycznia 2017 r. Jeśli nie poprawi wyników (w 2015 r. 130 zł straty na tonie węgla), trafi do SRK.
Pokój – od 1 lipca część zespolonej kopalni Ruda. Do SRK trafi najwcześniej w 2017 r. Teraz przyspieszy wybieranie złoża, po które docelowo sięgną Bielszowice (infrastruktura Pokoju trafi do SRK).
Halemba-Wirek – kopalnia, o której dalszym istnieniu przekonują spółka i resort energii, a której likwidację rozważał już poprzedni rząd PiS po katastrofie z 2006 r. (zginęły 23 osoby).
Rydułtowy-Anna – część infrastruktury (zwłaszcza powierzchniowej) może trafić do SRK (Anna już tam jest).
Bolesław Śmiały – byt tej kopalni zależy od decyzji Tauronu o przyszłości elektrowni Łaziska (zakłady połączone są taśmociągiem). Na razie złoże na 4–5 lat.
Katowicki Holding Węglowy
Wujek (z ruchem Śląsk) – według resortu energii Wujek zachowa charakter muzealno-badawczy, z kolei niebezpieczny ruch Śląsk trafi do SRK, choć jak przekonuje zarząd KHW, decyzje jeszcze nie zapadły.
Wieczorek – kopalnia, której kończy się złoże. Albo wybierze je sama, albo zrobi to sąsiedni zakład Murcki-Staszic.