Prezes UKE rozstrzygnęła przetarg na rezerwację częstotliwości z pasma 1800 MHz dla świadczenia mobilnych usług szybkiego internetu 13 lutego 2013 roku. Najwyżej ocenione zostały oferty P4, właściciela Play i PTC S.A., właściciela T-Mobile Polska.
Prezes Magdalena Gaj stwierdziła wtedy, że w zakresie zachowania warunków konkurencji, pozytywny wpływ miały oferty Play, jeśli chodzi o PTC (dziś już T-Mobile) wpływ był neutralny. Gdyby wygrał Polkomtel, według UKE miałoby to negatywny wpływ na konkurencyjność rynku. Firma Zygmunta Solorza-Żaka to jedyny operator na polskim rynku, który posiada superszybki internet w ofercie (w tym przypadku LTE), ale z drugiej strony Polkomtel twierdził, że jego udział w rynku jest mniejszy od rywali.
„Nieracjonalnym wydaje się uznanie przez Urząd, że firmy Orange i T-Mobile, posiadające więcej klientów niż Polkomtel, a dodatkowo posiadające znaczną część rynku w Unii Europejskiej są mniejszym zagrożeniem dla konkurencji niż Polkomtel” - grzmiało niedawno biuro prasowe Plusa.
Od tego momentu zaczęła się cicha batalia pomiędzy UKE a Polkomtelem. Urząd chce jak najszybciej wydać decyzje rezerwacyjne dla Play i T-Mobile, tak aby firmy mogły tworzyć lub wydzierżawić sieć nadajników i zaproponować ofertę dla klientów. Wszystko jednak „rozbiło się” o opinię UOKiK do zakwestionowanego przetargu.
Polkomtel zwrócił się do UOKiK z pismem oraz wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej, w którym domaga się wyjaśnienia szeregu kontrowersji związanych z materiałem, który UOKiK określił jako „Opinia Prezesa UOKiK dotycząca zachowania warunków konkurencji w związku z postępowaniem przetargowym w sprawie rezerwacji częstotliwości”.
Według operatora, pomimo wniosków w tej sprawie, Polkomtel nie otrzymał od UOKiK analiz, na podstawie których Urząd wydał swoją opinię do postępowania przetargowego, co może rodzić wątpliwości, czy takie analizy w ogóle zostały sporządzone.
UKE traci cierpliwość
Prezes UKE jasno wypowiada się na temat spółki Solorza-Żaka. W wywiadzie dla Agencji Newseria Magadalena Gaj zauważa problem Polkomtela jako jedynego na rynku dostawcy usług LTE oraz zaznacza, że decyzja miała być wydana już na początku czerwca 2013. Jednak pismo operatora pokrzyżowało te plany.
„W związku ze złożeniem przez Polkomtel kolejnego pisma oraz zmianą pełnomocnika spółki, Prezes UKE został zmuszony do ponownego przesunięcia terminu na wydanie decyzji rezerwacyjnych na częstotliwości 1800 MHz. Strony tego postępowania zostały już zawiadomione, że Prezes UKE zamierza wydać decyzje rezerwacyjne do końca czerwca” - informuje Jacek Strzałkowski, rzecznik UKE.
Niestety dla klientów nie jest to dobra wiadomość. Firmy, które otrzymają decyzje rezerwacyjne pod koniec czerwca, a być może później, jeśli Polkomtel złoży kolejne formalne wnioski, mają rok na wprowadzenie oferty.
„ Zwycięzcy przetargu na częstotliwości 1800 MHz zobowiązali się do rozpoczęcia wykorzystania przyznanych zasobów częstotliwości w ciągu 12 miesięcy od dnia otrzymania decyzji o rezerwacji. Czyli przesunięcie terminu wydania decyzji rezerwacyjnej przez Prezesa UKE oznacza równoległe przesunięcie terminu realizacji tych obowiązku przez operatorów – a dla nas jako użytkowników – późniejsze pojawienie się konkurencyjnych ofert na rynku mobilnego Internetu” – kwituje całą sprawę Strzałkowski z UKE.
T-Mobile mówi, jak jest
Jedna z firm, która jest żywo zainteresowana jak najszybszym wprowadzeniem usług LTE do swojego portfolio, stawia sprawę jasno. „Na obecnym zawirowaniu związanym z przedłużającą się procedurą przyznania zasobów częstotliwości tracą głównie klienci. Jedynym beneficjentem obecnej sytuacji jest Plus oraz Grupa Kapitałowa Zygmunta Solorza-Żaka, która stara się na wszelkie możliwe sposoby odwlec lub zablokować przyznanie częstotliwości jej konkurentom. W jej interesie leży, aby nie pojawiła się szybko konkurencja dla usług LTE, na które realnie ma obecnie monopol w związku z posiadanym już szerokim pasmem z zakresu 1800 MHz” - zauważa Wojciech Strzałkowski z biura prasowego T-Mobile.
Orange czeka na 800 MHz, wkrótce ruszy z superszybkim internetem stacjonarnym
Orange zdaje się nie być zainteresowane całą otoczką wokół przetargu na częstotliwości 1800 MHz. Zaraz po ogłoszeniu wyników operator podsumował decyzję UKE, nie czując się przegranym w wyścigu o szybki internet. Orange szuka swojego miejsca w rozwoju superszybkiego internetu stacjonarnego. W kwietniu 2013 roku w Orange rozpoczęły się testy superszybkich łączy internetowych w technologii FTTH. W ramach pliotażu, w wybranych lokalizacjach w Warszawie, "pomarańczowi" zaoferują Internet o prędkości 200 Mb/s wraz z maksymalnym zestawem usług multimedialnych.
„Do tej pory podłączyliśmy usługi dla kilkuset klientów, a w zasięgu technicznym jest już ponad 8 tysięcy gospodarstw domowych dla Warszawy (z możliwością podłączenia od razu). Od września chcemy zaoferować te usługi na zasadach komercyjnych i przewidujemy, że około połowa testujących zdecyduje się na dalsze korzystanie z nich. Spodziewamy się, że w sumie do końca roku będziemy mieć kilka tysięcy klientów” – informuje biuro prasowe Orange.
W tej chwili Orange rozbudowuje zasięg tylko w Warszawie. Do końca roku światłowód zostanie doprowadzony do 20 tys. mieszkań, licząc już instalacje wewnątrz budynków, natomiast gospodarstw domowych będących w zasięgu światłowodu ( tzn. sieć FTTH doprowadzona do budynku) jest około 145 tys. Kolejnym etapem będzie rozszerzenie zasięgu na kolejne miasta, prawdopodobnie duże aglomeracje.
Czy to oznacza, że klienci Orange nie skorzystają z szybkiego mobilnego internetu? Niekoniecznie, gdyż Orange spokojnie czeka na kolejny przetarg, tym razem na częstotliwości 800 MHz. Jednak patrząc na problemy z przetargiem na 1800, może to potrwać kilkanaście miesięcy.
Cały spór o przetarg na LTE obnaża oczywiście nie tylko polskie prawodawstwo, ale i stawia pod znakiem zapytania przyszłość szybkiego internetu w Polsce. Trzeba uznać stanowisko Polkomtela, który będąc najmniejszym na rynku z liczących się operatorów, posiadał do tej pory jako jedyny uprzywilejowaną pozycję, a wkrótce ją straci. LTE było i jest flagowym produktem, promowanym przez Polkomtel na wszystkich frontach. Jednak dostęp do superszybkiego, mobilnego internetu powinni mieć wszyscy klienci, niezależnie od operatora. Dlatego ważne jest, aby UKE dzięki kolejnym przetargom, udostępnił każdej z firm dostęp do częstotliwości, nawet jeśli będzie on zróżnicowany. Superszybki internet, także mobilny o prędkości 100 – 300 Mb/s, w Europie staje się powoli standardem. W Polsce to nadal kwestia rywalizacji poszczególnych firm i konfrontacji z państwowym regulatorem.