W skali całej UE fundusze na rolnictwo obcięto aż o 12 proc.
Polska będzie największym beneficjentem unijnego budżetu na lata 2014–2020. Ale w tym czasie sporo więcej będziemy również wpłacali do wspólnotowej kasy – po ok. 3,8 mld euro rocznie. Dawniej było to 2,4 mld euro.
Polska będzie największym beneficjentem unijnego budżetu na lata 2014–2020. Ale w tym czasie sporo więcej będziemy również wpłacali do wspólnotowej kasy – po ok. 3,8 mld euro rocznie. Dawniej było to 2,4 mld euro.
Donald Tusk obronił obiecany poziom funduszy strukturalnych dla naszego kraju. Będziemy otrzymywali ok. 10 mld euro rocznie. Jest to duży sukces. Kwoty, które uzyskaliśmy przed laty w okresie rozkwitu europejskiej gospodarki, udało się zachować mimo głębokiego kryzysu Wspólnoty. Nie ma jednak nic za darmo: polscy rolnicy otrzymają mniej, niż zakładano w chwili, gdy przystępowaliśmy do Unii.
Nawet opozycyjny wobec konserwatystów dziennik „Guardian” nie ma wątpliwości: zwycięzcą szczytu jest David Cameron. Dzięki jego uporowi po raz pierwszy w swojej 56-letniej historii Unia będzie miała realnie mniejszy budżet. Oszczędności w stosunku do obecnej siedmiolatki wyniosą 38 mld euro, czyli ok. 3,3 proc. całości wydatków.
W tej sytuacji każdy kraj musiał pogodzić się z cięciami. Bez tego nie byłoby porozumienia. Tusk uznał, że dla Polski priorytetem jest zachowanie funduszy strukturalnych. Na ten cel otrzymamy 73 mld euro wobec 69 mld w latach 2007–2013, co po uwzględnieniu inflacji oznacza niewielki realny wzrost. W ten sposób, pomimo kryzysu, zostanie zachowany ważny instrument modernizacji kraju i pobudzenia gospodarki. Premier zdecydował się na skoncentrowanie negocjacji na tej pozycji budżetu także ze względów politycznych – chciał spełnić słynną obietnicę z kampanii wyborczej w 2011 roku, kiedy obiecał, że „wyciągnie” z Brukseli 300 mld zł. – To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu – mówił szef rządu na konferencji zamykającej szczyt.
Jednak druga ważna pozycja unijnych transferów dla naszego kraju – pomoc dla wsi – wypada już znacznie gorzej. Tu otrzymamy łącznie 28,5 mld euro w porównaniu z 27 mld euro, jakie przypadły nam w budżecie 2007–2013. Realnie oznacza to utrzymanie wsparcia na tym samym poziomie. Tyle że w trakcie kończącej się siedmiolatki dopłaty dla polskich rolników były znacznie niższe niż w przypadku ich zachodnich kolegów – wynosiły 200 euro na 1 ha w porównaniu z 400 euro, jakie dostawali Niemcy czy Francuzi. Tłumaczono jednak, że to „okres przejściowy”, i deklarowano, że docelowo uzyskamy takie same warunki konkurencji. Ale w nowej perspektywie ta obietnica nie zostanie spełniona. – To jest wielka porażka PSL – punktuje europoseł SLD Wojciech Olejniczak.
By ratować sytuację, Donald Tusk uzyskał zgodę, aby Polska mogła przesunąć na dopłaty bezpośrednie 25 proc. środków z programu rozwoju obszarów wiejskich. Tyle że i ten fundusz został zmniejszony o 4,5 mld euro. A jego redukowanie ma wątpliwy sens, jeśli polska wieś ma dorównać kiedyś pod względem konkurencyjności Zachodowi.
W skali całej UE fundusze na rolnictwo zostały zredukowane o 12 proc. (z 421 mld do 373 mld euro), jednak ich główny beneficjent, Francja, zdołał ograniczyć spadek dla francuskich farmerów do 3 proc. Z samych dopłat bezpośrednich Francuzi otrzymają 47 mld euro.
Łącznie, w nadchodzącej perspektywie finansowej Polska ma otrzymać 106 mld euro. To, jak podkreśla Donald Tusk, najwięcej ze wszystkich krajów Unii. Ale w tym czasie wzrośnie także nasza składka do budżetu UE, bo jako kraj bogatszy będziemy musieli zapłacić więcej. Na początku obecnej perspektywy wpłacaliśmy do wspólnej unijnej kasy ok. 2,4 mld euro rocznie, podczas gdy w teraz będziemy musieli przygotować się na ok. 3,8 mld euro.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama