Choć 30 października ubiegłego roku zaproszono inwestorów do negocjacji w sprawie kupna 53 proc. akcji Lotosu, to – jak podkreślał Aleksander Grad, minister skarbu – harmonogram związany z poszukiwaniem inwestora dla spółki został tak skonstruowany, by decyzje zapadały na przełomie 2011 i 2012 roku.
– Tło polityczne jest wyraźne. Decyzje prywatyzacyjne są z reguły drażliwe, dlatego je strategicznie odłożono – mówi Wiktor Wojciechowski z Fundacji FOR Leszka Balcerowicza.
Chodziło o to, by nie stały się one elementem walki wyborczej, a kluczowe decyzje nie zapadały pod wpływem kampanii i nie były w niej wykorzystywane.
O tym, że tak mogłoby się stać, świadczy choćby to, że Prawo i Sprawiedliwość przygotowało projekt ustawy zakazujący sprzedaży Lotosu. – Nie trafi on jednak pod obrady w tej kadencji – mówi Ireneusz Lipecki, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Polski Lotos. Posłowie PiS podkreślają, że to decyzja stricte polityczna, podobnie jak utajnienie tzw. krótkiej listy potencjalnych kupców Lotosu, którą wyłoniono już w czerwcu. To dlatego, że – jak mówi się nieoficjalnie – wśród potencjalnych kupców znaleźli się Rosjanie, m.in. TNK-BP.
Rosyjskie firmy wymieniane są także w gronie inwestorów zainteresowanych przejęciem Możejek i PKP Cargo. Eksperci twierdzą, że właśnie dlatego odkładana jest decyzja w sprawie sprzedaży litewskiej rafinerii, należącej do kontrolowanego przez Skarb Państwa Orlenu. – Termin wypracowania ostatecznej rekomendacji został przesunięty na prośbę potencjalnych partnerów – tłumaczy jednak Beata Karpińska z PKN Orlen.
Na przełomie tego i przyszłego roku może dojść także do prywatyzacji PKP Cargo. Wśród faworytów do kupna największego w Polsce i drugiego w UE przewoźnika wymienia się Rosyjskie Koleje Żelazne. Rząd ma krótką listę inwestorów od ponad dwóch miesięcy. Zdecydowano jednak, że nie zostanie ona opublikowana. – Nawet jeśli kluczowe dla nas spółki kupiliby Rosjanie, to nie powinniśmy się obawiać, jest bowiem ustawa, która daje Skarbowi Państwa prawo weta w przypadku działania właściciela na szkodę takiej firmy – mówi Wiktor Wojciechowski. Dodaje, że konieczne jest przyspieszenie działań prywatyzacyjnych, żeby zahamować wzrostu długu publicznego.
Na pieniądze ze sprzedaży energetyki przyjdzie jednak długo czekać. Pod koniec roku odbędzie się dopiero pierwsza rozprawa przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie przejęcia Energi przez Polską Grupę Energetyczną. Choć PGE podpisała z Ministerstwem Skarbu Państwa umowę kupna za 7,5 mld zł 85 proc. akcji Energi, to budowa państwowej grupy energetycznej wisi na włosku. Urząd antymonopolowy nie zgodził się bowiem na transakcję, uzasadniając, że przejęcie ograniczy konkurencję.
Porażką zakończyła się także inna tegoroczna prywatyzacja – Enei. Żadna z zainteresowanych firm nie zdecydowała się przejąć spółki. MSP nie wyklucza, że pod koniec roku wznowi tę prywatyzację. Rząd będzie też rozstrzygał o kształcie sektora chemicznego, którego próby prywatyzacji już kilkakrotnie kończyły się fiaskiem.