Mamy zarejestrowanych już 31 tys. stałych fanów. Dziennie notujemy 35 tys. wizyt. Liczymy, że to pozytywnie przełoży się na sprzedaż – mówi Peter Schwarzkopf, dyrektor zarządzający HolidayCheck.
W tym roku firma zakłada obroty ze sprzedaży wycieczek na poziomie 40 – 50 mln zł (w 2010 r. – 10 mln zł).
– Temu też służyć mają nasze tegoroczne inwestycje w reklamę telewizyjną i na Google. Na ten cel i rozbudowę działu call center wydamy 4 mln zł – deklaruje Schwarzkopf.
Jeśli firmie uda się zrealizować prognozy dotyczące sprzedaży, to ma szansę osiągnąć pierwsze zyski już w 2012 r., czyli po trzech latach od wejścia na polski rynek. W zeszłym roku podobnie jak konkurencja HolidayCheck miał stratę. Wyniosła ona 100 tys. euro.
– Wyniki za pierwsze dwa miesiące wskazują na 300-proc. wzrost sprzedaży wycieczek zagranicznych. To lepiej niż oczekiwane przez nas 100 proc. – mówi Schwarzkopf.
Ale nie to najbardziej cieszy firmę, która chce zostać liderem na rynku sprzedaży wycieczek online. Potwierdza ona, że z każdym dniem widać większe zainteresowanie rezerwowaniem wczasów przez internet w czasie rzeczywistym. W tej chwili największym konkurentem firmy na tym rynku jest Travelplanet, którego obroty za zeszły rok wyniosły 152 mln zł.
– W 2010 r. online sprzedaliśmy 5 proc. wycieczek. W 2011 r. tą drogą nabywców znalazło już 35 proc. naszej oferty – przyznaje Schwarzkopf. Nie ukrywa, że firma docelowo chciałaby sprzedawać w ten sposób tyle, ile jej oddział w Niemczech, czyli ponad 90 proc. oferty.
Na to jednak przyjdzie jej poczekać jeszcze kilka lat. Polacy wciąż obawiają się podejmować decyzje w internecie, podobnie jak dokonywać tą drogą płatności.
Nie dziwi więc to, że Travelplanet stawia na rozbudowę punktów obsługi klientów w centrach handlowych.