W opublikowanym niedawno przez Economist Intelligence Unit indeksie demokracji Polska spadła na 57. miejsce, najgorsze w kilkunastoletniej historii tego zestawienia. „Polska po raz pierwszy znalazła się za Węgrami. Konserwatywno-nacjonalistyczne Prawo i Sprawiedliwość kontynuowało starania o przekształcenie kraju w «nieliberalną demokrację», m.in. poprzez ograniczenie niezależności sądownictwa i konsolidację własności mediów w polskich rękach” – napisali autorzy zestawienia.

Średnia punktacja w siedmiu rankingach / DGP

Indeks demokracji to najnowszy, ale niejedyny przykład globalnego rankingu, w którym wypadamy gorzej. DGP przeanalizował siedem popularnych zestawień, które bez emocji wojny polsko-polskiej pozwalają ocenić kierunek zmian w państwie. Do 2016 r. pozycja naszego kraju w globalnych porównaniach sytuacji w gospodarce, poziomu życia, demokracji czy postrzegania korupcji systematycznie się poprawiała. W większości z nich od tego czasu notujemy regres. W Doing Business Index kilka lat temu byliśmy w połowie trzeciej dziesiątki. Teraz zamykamy czwartą dziesiątkę.

Zwiększamy dystans do Czech. Do naszej pozycji zbliża się Słowacja

W analizowanych przez nas zestawieniach średni wynik Polski cztery lata temu to 34. miejsce. Teraz mielibyśmy 41. lokatę.

W porównaniu z innymi najważniejszymi krajami regionu nasza pozycja się nie zmienia. Nadal jesteśmy za Czechami, a przed Słowacją, Rumunią i Węgrami. Ale cztery lata temu nasz dystans do Czech wynosił pięć oczek. Teraz jest dwa razy większy. Obecnie Słowacja jest trzy miejsca za nami. W 2016 r. miała do odrobienia 10 pozycji.

Globalne rankingi pozwalają na porównanie sytuacji pomiędzy poszczególnymi krajami. Nie tylko pokazują obywatelom poszczególnych państw, jak wypadają na tle innych (opierają się one albo na obiektywnych wskaźnikach, albo są sumą wielu ocen eksperckich). Mają też wymiar biznesowy. Są np. wskazówką dla inwestorów, którzy zastanawiają się nad wyborem lokalizacji dla nowych zakładów. Albo jednym z elementów ocen ratingowych, które przekładają się na koszty obsługi długu dla państwa i dla firm.

Łukasz Wilkowicz, redaktor DGP / DGP
Średnia pozycja Polski w kilku liczących się rankingach porównujących sytuację w różnych krajach od kilku lat obniża się. Spadkowa tendencja zbiegła się z rządami Prawa i Sprawiedliwości. Obniżka to efekt słabszych ocen naszego kraju w zestawieniach konkurencyjności czy łatwości prowadzenia biznesu, ale i w rankingach niebiznesowych – oceniających standardy demokracji czy postrzegany poziom korupcji. Słabszych w porównaniu z innymi krajami. W tego typu zestawieniach – zwłaszcza tych dotyczących gospodarki – zasadą jest bowiem, że nawet utrzymanie punktacji (ocen) z poprzedniej edycji nie gwarantuje tej samej pozycji. Rządy starają się o reformy, których celem jest zwiększenie potencjału gospodarki, co w ostatecznym rozrachunku ma przełożenie na wyniki w globalnych rankingach. A te na realny biznes.
Na przykład agencja Moody’s posługuje się indeksami Banku Światowego będącymi składowymi rankingu Doing Business dotyczącymi rządów prawa, korupcji oraz efektywności rządów, a także wynikami rankingu konkurencyjności gospodarek Światowego Forum Ekonomicznego. Spadek w zestawieniach wpływa na ocenę wiarygodności kredytowej (choć oczywiście nie jest jedynym czynnikiem), co przekłada się na zainteresowanie inwestorów kupowaniem obligacji, a finalnie kosztami obsługi długu – zarówno publicznego, jak i prywatnego.
Nie są to wszystkie globalne porównania. Ujęcie kolejnych mogłoby mieć wpływ na wyniki średniej wyliczanej dla Polski i innych krajów. Na przykład uwzględnienie opracowywanego przez organizację Reporterzy bez Granic indeksu wolności prasy spowodowałoby, że średni wynik dla Polski poszedłby w dół (w ostatnim zestawieniu byliśmy na 59. miejscu, podczas gdy w 2015 r. na 18.). Fakt, że posługujemy się kilkoma zestawieniami gospodarczymi, podnosi wagę ekonomii i biznesu w wyliczaniu średniego wyniku Polski w porównaniu z innymi krajami.
Na potrzeby „rankingu rankingów” wzięliśmy pod uwagę siedem zestawień:
Konkurencyjności gospodarek przygotowywany przez Światowe Forum Ekonomiczne,
▪ Wolności gospodarczej amerykańskiej Heritage Foundation,
▪ Doing Business – warunków prowadzenia biznesu, opracowywane przez Bank Światowy,
▪ Demokracji Economist Intelligence Unit,
▪ „Prosperity index” fundacji instytutu Legatum,
▪ Korupcji Transparency International,
▪ Global Peace Index autorstwa australijskiego Instytutu Gospodarki i Pokoju.
Większość z nich posługuje się ocenami punktowymi w przedziale 0–100, gdzie najwyższy poziom to ocena najlepszego kraju (zwykle chodzi o najlepszy kraj w poszczególnych kategoriach, później wszystkie wskaźniki są agregowane i dają finalną cenzurkę). Tam, gdzie oceny są inne, przeliczaliśmy je w taki sposób, by maksymalny możliwy poziom był równy 100, w celu zwiększenia porównywalności poszczególnych rankingów.
OPINIA

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego spadamy

Łukasz Wilkowicz, redaktor DGP
Jest lepiej czy gorzej? Subiektywnie każdy ma swoją własną odpowiedź, przede wszystkim na bazie osobistych doświadczeń, ale i na bazie obserwacji tego, co dzieje się u sąsiadów. I oczywiście na podstawie tego, co codziennie przeczyta, zobaczy, usłyszy w mediach. Jaka jest odpowiedź obiektywna? Wskaźniki gospodarcze pokażą, że w ostatnich latach zmieniło się na plus. Wystarczy sobie przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu w urzędach pracy zarejestrowany był co dziesiąty aktywny zawodowo. Dziś ta oficjalna stopa bezrobocia jest o połowę mniejsza (faktyczne bezrobocie było i jest niższe niż to na podstawie danych z urzędów pracy; ono również spadło). Dodać do tego trzeba gigantyczne transfery społeczne, które zwiększają zasobność dużej części społeczeństwa. Lub wziąć kilka wskaźników typu dochód narodowy, produkcja przemysłowa, wyniki handlu czy budownictwa – wszędzie zanotowaliśmy dużypostęp.
Widać również wzrost zadowolenia. Wskaźniki koniunktury nigdy nie były tak dobre. W badaniach optymizmu konsumenckiego od czterech lat więcej jest tych, którzy oczekują, że ich sytuacja będzie się poprawiać, niż tych, którzy nastawiają się, że będzie gorzej. Od trzech lat więcej jest tych, którzy nie obawiają się wzrostu bezrobocia, niż tych – a tacy dominowali przez wiele lat – którzy obawiają się, że o pracę będzie trudniej. Wreszcie w ubiegłym roku po raz pierwszy więcej było tych, którzy oceniali, że da się oszczędzać pieniądze, niż tych, którzy takiej możliwości niewidzieli.
Ale to nie jest pełny obraz. Do oceny, czy jest nam lepiej, warto dorzucić jeszcze nieco szerszą perspektywę – porównania międzynarodowe. A tu raz za razem spotykają nas w ostatnich latach przykre niespodzianki. Dawniej było tak, że chociaż Polacy nieszczególnie czuli poprawę na własnej skórze, to w rozmaitych zestawieniach międzynarodowych nasza pozycja szła wgórę.
Dotyczy to przede wszystkim ekonomii i warunków do prowadzenia biznesu. Takie wskaźniki, jak indeks konkurencyjności gospodarki Światowego Forum Ekonomicznego czy Doing Business Banku Światowego nie przesądzają o poziomie życia. Ale świadczą o potencjale gospodarki. Idziemy w nich w dół. Jeszcze wyraźniej idziemy w dół w tych, które dotykają polityki, demokracji, prawa.
Po części – dotyczy to głównie tej drugiej grupy porównań – spadamy dlatego, że Polska jest gorzej oceniana. Tu nie jesteśmy zresztą wyjątkiem. Słabsze noty w rankingach zbierają też inne duże kraje naszego regionu. Ale jest też inny czynnik: nie brak krajów, które nadrabiają straty w stosunku do nas. A czasem naswyprzedzają.
Nasz „ranking rankingów” można uznać za zabawę. Ale fakt, że parę lat temu bylibyśmy w takim podsumowaniu przed Francją i Łotwą, a teraz jesteśmy za nimi, powinien dawać do myślenia. Jeszcze bardziej do myślenia powinno dać to, że parę lat temu wyprzedzaliśmy również Makao i Mauritius. Dziś one sąwyżej.
Wysokie wskaźniki optymizmu nie powinny mydlić nam oczu. Stan portfeli daje nam powody do zadowolenia. Ale jeśli chodzi o poprawę potencjału gospodarki, po prostu tracimy czas.