Nie można mówić o złamaniu zakazu konkurencji, jeśli firma, z której prezes odszedł, w rzeczywistości nie wykonuje działalności wpisanej w KRS – orzekł SN.
DGP
To wyrok korzystny dla menedżerów, zaś nie po myśli spółek kapitałowych. Analogicznych sporów jest bowiem wiele i do tej pory sądy orzekały różnie.
– Wyrok Sądu Najwyższego jest słuszny. Przy zakazie konkurencji istotne jest przecież to, czym spółki się zajmują, a nie to, czym chciałyby się zajmować – komentuje prof. Mariusz Bidziński, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy.

Walka o pieniądze

Sprawa zaczęła się od rozstania. Rozstali się prezes zarządu spółki ze spółką. W umowie o pracę, podpisanej kilka lat wcześniej, strony zawarły postanowienia dotyczące zakazu konkurencji, zgodnie z którymi w okresie 12 miesięcy od dnia zaprzestania pełnienia swojej funkcji menedżer był zobowiązany do powstrzymania się od zajmowania interesami konkurencyjnymi. Wskazano, że za przedsiębiorstwo konkurencyjne uważa się „każdy podmiot z siedzibą w kraju lub za granicą, prowadzący działalność w zakresie określonym w przedmiocie działalności spółki”. Ustalono też wysokość odszkodowania i wskazano, że w razie naruszenia zakazu spółka płacić nie będzie musiała.
Po odejściu z firmy były prezes znalazł nowego pracodawcę. Zajmował się on czymś innym niż poprzedni, przy czym była to działalność, którą tenże poprzedni pracodawca miał wskazaną jako wykonywaną w Krajowym Rejestrze Sądowym. To częsta praktyka, że wpisuje się w rejestrze znacznie więcej przedmiotów działalności niż w rzeczywistości się wykonuje.
Były już pracodawca menedżera przestał więc wypłacać odszkodowanie. Powstał spór o 45 tys. zł. Menedżer wniósł powództwo do sądu. W pierwszej instancji wygrał. Sąd rejonowy wskazał, że aby mówić o działalności konkurencyjnej, potrzebna jest – jak sama nazwa wskazuje – konkurencja między podmiotami gospodarczymi. A jaka to konkurencja, gdy jeden z przedsiębiorców w ogóle nie zajmuje się daną sferą biznesu, lecz co najwyżej planuje to robić w przyszłości?
Sąd okręgowy jednak wyrok zmienił na korzyść spółki.
„Zakaz konkurencji jest ustanawiany w interesie pracodawcy. To pracodawca określa, jakie informacje uznaje za ważne dla siebie ze swojego subiektywnego punktu widzenia, jakie informacje winny być chronione z punktu widzenia jego istotnych interesów” – wskazał sąd w uzasadnieniu. I zaznaczył, że były menedżer spółki przecież świadomie podpisał umowę zawierającą szeroko zakrojony zakaz konkurencji.

Księga Podatkowa Przedsiębiorcy. Zmiany w 2019 r. >>>>

Fakt notoryjny

Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Tu wygrał ponownie były menedżer. Zdaniem SN nieprzekonujące jest już samo zawieranie umowy zakazującej konkurencji, w której przedmiot zabronionej działalności jest niedookreślony. Najważniejsze jednak jest to, że musi występować jakakolwiek rywalizacja na rynku, by mówić o naruszeniu umowy.
– Za fakt notoryjny (art. 228 par. 1 k.p.c.) można uznać praktykę obejmowania wpisem do KRS takich rodzajów działalności, których podmiot podlegający wpisowi w ogóle nie prowadzi, traktując je wyłącznie jako potencjalne i możliwe wprawdzie do podjęcia, ale w bliżej nieokreślonej przyszłości. O działalności konkurencyjnej można natomiast mówić wówczas, gdy zakres działalności nowego pracodawcy pokrywa się – chociażby częściowo – z zakresem działalności podstawowej lub ubocznej byłego pracodawcy – wskazał Sąd Najwyższy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu.
– I słusznie. W przepisach o zakazie konkurencji nie chodzi przecież o to, by robić z menedżerów niewolników, lecz by nie mogli oni prowadzić działalności potencjalnie szkodzącej byłemu pracodawcy. Cieszy, że SN zauważył, jak w praktyce przedsiębiorcy klasyfikują swoją działalność, czyli że robią to „na wszelki wypadek” – spostrzega prof. Mariusz Bidziński.
Doktor Katarzyna Kalata, prezes Helpdesku Kadrowego, również chwali wyrok.
– Naruszeniem zakazu konkurencji powinna być tylko aktywność zawodowa pracownika, która jest przez niego rzeczywiście prowadzona, adresowana jest do tego samego kręgu odbiorców i w jakimś zakresie pokrywa się z działalnością byłego pracodawcy. I jednocześnie praca byłego pracownika stwarza realne zagrożenie dla interesów poprzedniego pracodawcy – przekonuje Kalata. To, co wpisze w rejestrze spółka, jest więc bez znaczenia. Prawniczka zwraca uwagę, że przecież w klasyfikacji PKD mamy chociażby „działalność nigdzie indziej nieklasyfikowaną” – nonsensem byłoby uznać, że były pracownik nie może pracować w zupełnie innej branży tylko dlatego, że jego były pracodawca dokonał w rejestrze wpisu przewidującego wszelkie możliwe rodzaje biznesu.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 13 grudnia 2018 r., sygn. akt I PK 182/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia