Tym, których nie pasjonuje rynek finansowy, afera KNF może zdawać się wyjątkowo zagmatwana. Niepotrzebnie. Wystarczy rozjaśnić kilka haseł i krótko scharakteryzować jej głównych bohaterów (w co grają, skąd się wzięli), by czytelnik z łatwością potrafił oddzielić w przekazie medialnym informację od szumu
28 marca Dzień, w którym PiS całkowicie rozjechał się z głoszonym przez siebie postulatem odnowy moralnej w instytucjach publicznych. Tego dnia biznesmen Leszek Czarnecki rozmawiał z przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Ch. o sytuacji swojej firmy i usłyszał, że jeśli zatrudni wskazanego przez Ch. prawnika (za sowite wynagrodzenie), może uniknąć kłopotów. Wcześniej data ta była kojarzona ze zdobyciem przez Mongołów Krakowa w 1241 r. czy ze śmiercią gen. Karola Świerczewskiego w zasadzce pod Jabłonkami. Na świecie wspominano tego dnia złupienie Paryża przez wikingów w 845 r. czy zdobycie Madrytu przez wojska gen. Franco w 1939 r.
A jak afera Gdy nagrania i stenogramy rozmowy Leszka Czarneckiego z Markiem Ch. zostały upublicznione, pojawiły się sugestie, żeby nie nazywać sprawy aferą KNF – rzuca to bowiem cień na urząd mający dotąd opinię jednego z najlepszych organów nadzorczych w Europie. Sugerowano konkurencyjne określenie „afera Marka Ch.” (w tym również z pełnym nazwiskiem). Niestety się nie przyjęło.
Pozostało
95%
treści
Powiązane
-
Przekręty są tam, gdzie etyka biznesu stoi na najwyższym poziomie. Pranie pieniędzy w stylu skandynawskim
-
"Szumidło", "susłoizacja", "ośmiorniczki". Jak polityczne afery wzbogacają nasz język?
-
Prezydent Bułgarii: W kraju panują korupcja i erozja praw demokratycznych Prezydent Bułgarii Rumen Radew w noworocznym wystąpieniu ostro skrytykował rząd...
Reklama