Albo zaliczki, albo płatności częściowe – któreś z tych rozwiązań będą musieli wybierać organizatorzy przetargów przy kontraktach trwających dłużej niż 12 miesięcy.
Albo zaliczki, albo płatności częściowe – któreś z tych rozwiązań będą musieli wybierać organizatorzy przetargów przy kontraktach trwających dłużej niż 12 miesięcy.
/>
Od lat odsetek przetargów, w których przewidziano wypłacenie zaliczki, oscyluje w okolicach połowy procenta (dostępne dane dotyczą zamówień poniżej progów unijnych). Nie będzie więc przesadą stwierdzenie, że przepisy o zaliczkach pozostają martwe.
– Zamawiający wolą poczekać do końca kontraktu i dopiero po jego realizacji wypłacić wynagrodzenie. Myślę, że po części wynika to z przyzwyczajenia, po części ze strachu, co powiedzą przełożeni, a po części z wygodnictwa. Przygotowanie postanowień dotyczących zaliczek oraz bieżąca kontrola zrealizowanych części zamówienia wymaga bowiem bez wątpienia dodatkowej pracy – przypuszcza Artur Wawryło, ekspert z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
Zaliczki to nic innego niż swego rodzaju kredyt udzielany przedsiębiorcom realizującym zamówienia publiczne. Dzięki niemu wykonawcy nie muszą sami finansować zamówienia, co dla wielu oznacza po prostu konieczność wzięcia kredytu komercyjnego. Inną formą zmniejszającą ciężar finansowania inwestycji są płatności częściowe. Nie ma danych na temat tego, jak często są one stosowane, ale z informacji płynących z rynku wynika, że również niezbyt chętnie. Większość zamawiających preferuje zapłatę po realizacji umowy.
Problem przerzucania całego ciężaru finansowego na wykonawców został dostrzeżony przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii oraz Urząd Zamówień Publicznych. W koncepcji reformy systemu zamówień publicznych przewidziano wprowadzenie obowiązku wypłacania zaliczek albo też częściowych płatności przy wszystkich kontraktach dłuższych niż 12 miesięcy. Dzisiaj podobny obowiązek dotyczy wyłącznie robót budowlanych, choć patrząc na dane, można przypuszczać, że nawet tu jest często ignorowany. Przy pozostałych umowach zamawiający mogą, ale nie muszą, przewidywać zaliczek czy płatności częściowych. Jak pokazuje praktyka, najczęściej tego nie robią.
„Projektowana zmiana umożliwiłaby składanie ofert wykonawcom, którzy mają trudności z zabezpieczeniem pełnej puli środków potrzebnych do realizacji całości zamówienia, chociaż dysponują odpowiednim potencjałem technicznym i doświadczeniem koniecznym do jego realizacji. Nie tylko zwiększy to dostępność MSP do rynku zamówień publicznych, ale może także wpłynąć na zwiększenie liczby ofert w postępowaniach, a co za tym idzie – wzrost konkurencji i możliwości wyboru najlepszego wykonawcy” – można przeczytać w koncepcji zmian.
UZP już teraz zachęca zamawiających, by nie przerzucali ciężaru finansowania całości zamówienia na przedsiębiorców. Niedawno na stronach UZP pojawiły się przykładowe klauzule umowne dotyczące płatności częściowych, w ostatnich dniach opublikowano zaś kompleksowe opracowanie dotyczące zaliczek.
– Rozszerzenie zakresu stosowania zaliczek i częściowych płatności może przyczynić się do podniesienia poziomu zainteresowania zamówieniami publicznymi wśród przedsiębiorców z obszaru MSP. To natomiast będzie miało znaczenie dla wzrostu konkurencyjności rynku zamówień publicznych, a także może mieć wpływ na obniżenie cen ofertowych. Z tych też względów stosowanie zaliczek w kontraktach długoterminowych, szczególnie w obecnych warunkach związanych z realizacją publicznych inwestycji, powinno być już teraz bardzo poważnie rozważane przez zamawiających – zachęca Małgorzata Stręciwilk, prezes UZP.
Plusów jest jednak znacznie więcej. Także wypłata kolejnej zaliczki czy części wynagrodzenia jest uzależniona od należytej realizacji przewidzianego w umowie etapu.
– Zamawiający ma dzięki temu dużo większą kontrolę nad prawidłowym wykonaniem umowy. Na bieżąco sprawdza bowiem jakość prac, co jest nie do przecenienia, chociażby przy realizacji usług – zwraca uwagę Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich i członek Rady Zamówień Publicznych.
Zamawiający często rozumują w ten sposób, że im później wydadzą pieniądze, tym więcej zaoszczędzą. Dopóki leżą na koncie, pracują dzięki oprocentowaniu. To myślenie jest jednak błędne.
„Uzyskanie środków na wykonanie świadczenia może nastąpić na rynku finansowym, jednak jest to każdorazowo związane z poniesieniem kosztów ich pozyskania (odsetek, prowizji). W praktyce obrotu finansowanie realizacji zobowiązań kontraktowych niemal zawsze okazuje się tańsze niż pozyskiwanie przez wykonawców środków na rynku finansowym. W konsekwencji zaliczkowanie wynagrodzenia przynosi pozytywne efekty także zamawiającym, gdyż uzyskują oferty tańsze, niewymagające uwzględnienia w ich cenie kosztów pozyskania środków pieniężnych na realizację zamówienia na rynku finansowym” – pisze w opracowaniu udostępnionym na stronach UZP jego autor, radca prawny Jarosław Jerzykowski z kancelarii Jerzykowski i Wspólnicy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama