Zdecydowana większość instytucji zamawiających nie zorganizowała w ubiegłym roku ani jednego przetargu. Coraz chętniej korzystają za to z wyłączeń ustawowych.
Coraz więcej pieniędzy wydajemy poza procedurami / DGP
Systematycznie rośnie liczba zamawiających, którzy teoretycznie podlegają pod przepisy ustawy o zamówieniach publicznych, ale w praktyce nie organizują ani jednego przetargu w ciągu roku. W ubiegłym roku z prawie 34 tys. instytucji, które złożyły sprawozdania do Urzędu Zamówień Publicznych, pełnoprawny przetarg przeprowadziło mniej niż 13 tys. Oznacza to, że w 2017 r. aż 63 proc. zamawiających nie udzieliło ani jednego zamówienia na podstawie którejś z podstawowych procedur. Zamiast tego korzystali z różnego rodzaju wyłączeń ustawowych. Dla porównania – w 2013 r. z takich wyłączeń korzystało ok. 52 proc. zamawiających. W ciągu ostatnich kilku lat ich odsetek znacznie się więc zwiększył.
– To bardzo niepokojąca tendencja, która powinna dać do myślenia rządzącym. Nie mam wątpliwości, że największą konkurencję i przejrzystość zapewniają procedury otwarte, realizowane zgodnie z ustawą – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1579 ze zm.). Te dane pokazują, że coraz większą liczbę zamawiających zwyczajnie tracimy z pola widzenia – uważa Dariusz Ziembiński, radca prawny z kancelarii Dariusz Ziembiński & Partnerzy.

Wysoki próg

Bez szczegółowych analiz nie można dokładnie wskazać, na jakie wyłączenia powołują się zamawiający, którzy udzielają zamówień z pominięciem ustawy. Na pewno spora ich część to kontrakty o wartości, która nie przekracza 30 tys. euro. Od kwietnia 2014 r. to właśnie ta kwota stanowi tzw. próg bagatelności, do którego zamówienie można udzielić z całkowitym pominięciem ustawy p.z.p. Znajduje to też odbicie w sprawozdaniach UZP. W 2013 r. wartość zamówień poniżej progu bagatelności szacowano na ok. 23,8 mld zł, w 2015 r. (pierwszy pełny rok stosowania wyższego progu bagatelności) już 31,2 mld zł, a w minionym roku – 37,1 mld zł.
Problem stanowi nie tylko sama wysokość progu, ale też dzielenie jednego zamówienia na kilka mniejszych, tak aby ich wartość nie przekraczała wspomnianych 30 tys. euro, czyli prawie 130 tys. zł (przy czym jest to kwota netto, bo wartość zamówienia szacuje się bez podatku i akcyzy). Choć taki nieuzasadniony podział oznacza złamanie przepisów, to trudno złapać kogokolwiek za rękę, bo zamówienia te po prostu znikają z systemu. Zwróciła na to uwagę Najwyższa Izba Kontroli w opublikowanym w lipcu raporcie. Dodatkowym problemem, jej zdaniem, są zamówienia nieprzewidywalne, wynikające z pojawienia się pod koniec roku dodatkowych środków finansowych, które trzeba szybko wydatkować. Ich także udziela się oddzielnie, dzięki czemu ich wartość nie przekracza wspomnianych 30 tys. euro.

Nadchodzą zmiany

Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii przyznaje, że rosnąca wartość zamówień udzielanych z pominięciem przepisów ustawowych jest niepokojąca. Dlatego też, wspólnie z UZP, zaproponowało, aby podczas planowanej reformy systemu zamówień publicznych przywrócić próg bagatelności na poziomie 14 tys. euro (tyle wynosił on do 2014 r.).
„Dzięki temu większa liczba zamówień podlegałaby reżimowi procedur przewidzianych w ustawie p.z.p. Obniżenie progu poprawi transparentność postępowań, a w konsekwencji pozwoli osiągnąć większą efektywność monitorowania zamówień, w tym poprzez objęcie ich kontrolą prezesa UZP” – napisał w odpowiedzi na interpelację poselską dotyczącą zamówień do 30 tys. euro Marcin Ociepa, podsekretarz stanu w MPiT.
Jednocześnie propozycja obniżenia progu bagatelności do 14 tys. euro wzbudziła największe kontrowersje podczas konsultowania koncepcji reformy systemu zamówień publicznych. Z oczywistych względów sprzeciwia się jej spora część zamawiających – będą na powrót mieli więcej formalności do wypełnienia. Co ciekawe, pomysł nie podoba się także wszystkim przedsiębiorcom.
– Niektórzy zamawiający, ale również część wykonawców, zwłaszcza tych świadczących usługi społeczne, którzy dzisiaj otrzymują zamówienia z pominięciem procedur ustawowych, krytykują to rozwiązanie. Sformułowano też propozycje, by obniżenie progu ograniczyć do dostaw i usług, a przy robotach budowlanych pozostawić na dotychczasowym poziomie. Jednak większość przedsiębiorców, a także Rada Dialogu Społecznego, rekomenduje obniżenie progu – podsumowywała konsultacje Małgorzata Stręciwilk, prezes UZP, podczas debaty zorganizowanej w redakcji DGP.
Obniżeniu progu bagatelności ma towarzyszyć uproszczenie formalności do progów unijnych (w zależności od tego, kto zamawia i o jakie zamówienie chodzi, wynoszą one dzisiaj 144 tys., 221 tys. i 5,225 mln euro). Chociaż zamówienia te będą podlegały przepisom ustawy p.z.p., to jednocześnie będą udzielane na podstawie odrębnej procedury. Ma ona zapewnić większą elastyczność, także poprzez wprowadzenie narzędzi sprzyjających dialogowi z wykonawcami.