Na tak duży wzrost PKB musiało się złożyć także odbicie w inwestycjach – oceniają eksperci.
/>
Wzrost PKB w III kw. o 4,7 proc. to dobra i zaskakująca informacja. Ekonomiści spodziewali się nieco wolniejszego tempa – ok. 4,5 proc. Dlatego większość z nich obstawia, że w końcu zaczęły rosnąć inwestycje. Taki wniosek można też wysnuć na podstawie innych danych, np. tych o produkcji budowlano-montażowej. Przez cały kwartał jej dynamika systematycznie przyspieszała. Jeszcze w czerwcu produkcja budowlana rosła o 11,6 proc., ale w lipcu było to już 19,8 proc., a w sierpniu 23,5 proc. To przyspieszenie nastąpiło w szczycie sezonu, co dobrze wróży właśnie inwestycjom.
– Produkcja budowlano-montażowa wskazuje, że przyspieszyły przedsięwzięcia strukturalne, które w większości nie są finansowane z budżetu centralnego. Dlatego inwestycyjne wydatki budżetowe mogą być – i są – poniżej planu, a dynamika rośnie – mówi Jarosław Janecki, główny ekonomista Société Générale.
Inny trop prowadzi do ankiet przeprowadzanych wśród przedsiębiorców przez NBP. Wynika z nich co prawda, że aktywność firm nadal jest stosunkowo niska, ale stopniowo rośnie, podobnie jak zainteresowanie inwestycjami w przyszłości. Takie wnioski można wysnuć z październikowej „Analizy sytuacji sektora przedsiębiorstw” autorstwa analityków z NBP. Podają oni, że w firmach mamy najwyższe od czasów sprzed 2009 r. wykorzystanie mocy produkcyjnych i – na razie niewielki – deficyt zapasów w firmach.
To wszystko oznacza, że poziom wykorzystania mocy produkcyjnych bez ich zwiększania może stawać się stopniowo barierą w działalności firm. A bez inwestycji moce produkcyjne zwiększać trudno. Zwłaszcza w takiej jak obecnie sytuacji na rynku pracy. Wcześniej w przypadku zwiększonego popytu zakładom łatwiej było zastępować kapitał (czyli np. nowe maszyny zwiększające potencjał produkcyjny) stosunkowo tanią pracą. Dziś – przy tzw. rynku pracownika i historycznie niskim bezrobociu – nie jest to już takie proste.
O tym, że w danych o wzroście gospodarczym muszą być „jakieś” inwestycje, mogą też świadczyć informacje płynące z Ministerstwa Rozwoju o stopniowym wzroście wykorzystania środków unijnych. Do tej pory podpisano umowy na dofinansowanie ok. 49 proc. dostępnej puli dla programów krajowych i ok. 42 proc. w programach regionalnych. Do końca roku resort chce zakontraktować około połowy dostępnych środków. Choć sama kontraktacja to jeszcze nie inwestycja (na co wskazuje dość niski odsetek wykorzystywania dostępnych pieniędzy, ok. 10 proc.), to jednak można założyć, że jakaś jej część przekłada się już na wzrost liczby nowych przedsięwzięć. A z pewnością przełoży się w ciągu kilku najbliższych kwartałów.
Jarosław Janecki sądzi, że inwestycje w III kw. mogły wzrosnąć o 5 do 7 proc. Adam Antoniak, ekonomista banku Pekao, mówi o 5,5-proc. wzroście. Według ekspertów PKO BP to ok. 5 proc. Podobne szacunki przedstawia mBank. Mniej optymistyczny jest BZ WBK mówiący o 4 proc. rok do roku. Tak czy inaczej można założyć, że III kw. był pod tym względem najlepszy od końca 2015 r.
– Kolejne kwartały powinny przynieść dalszą poprawę sytuacji. O ile końcówka 2017 r. może pokazać lekkie spowolnienie wzrostu PKB, o tyle cały rok powinien zamknąć się wynikiem 4,3 proc. – stwierdzają ekonomiści BZ WBK w swoim wczorajszym raporcie.
Drugim motorem gospodarczego wzrostu jest konsumpcja prywatna. To głównie ona w ostatnim czasie napędzała gospodarkę i nic nie wskazuje na to, by miała dostać zadyszki. Eksperci wyliczają, że w III kw. mogła wzrosnąć o ok. 5 proc.
– Wszyscy mówią o pozytywnym efekcie 500+ i mocnym rynku pracy. Ja dodałbym jeszcze utrzymujący się optymizm wśród konsumentów, który przekłada się na wzrost wydatków i rosnący popyt na kredyt konsumpcyjny. Pod tym względem jesteśmy w czołówce krajów europejskich – mówi Janecki. I dodaje, że klienci chętniej biorą kredyty nie ze względu na ich niskie koszty, ale właśnie dzięki poczuciu stabilności, jakie daje im dobra sytuacja na rynku pracy i wypłaty dodatków na dzieci.
W kontekście nadal rosnącej konsumpcji dość zaskakująco zabrzmiała wypowiedź Marii Jeznach, dyrektor departamentu rachunków narodowych w GUS. – W świetle danych, jakimi dysponujemy, należy się spodziewać lekko pozytywnego wpływu eksportu netto na wzrost gospodarczy – powiedziała wczoraj. To oznacza, że saldo handlu zagranicznego w III kw. było lepsze niż przed rokiem. Czyli eksport wypadł lepiej niż import, co w warunkach rosnącej konsumpcji jest zjawiskiem nietypowym. Zwykle generuje ona bowiem duży wzrost importu.
– Ostatnie dane o handlu zagranicznym zaskakiwały słabością importu. Prawdopodobnie chodzi o to, że rodzaj inwestycji, jaki w tej chwili dominuje w gospodarce, nie jest zbyt importochłonny. A w przypadku bieżącej konsumpcji trudno o jednoznaczną ocenę. Takie informacje są publikowane z dużym opóźnieniem – mówi Adam Antoniak. Według niego nie należy zbytnio przywiązywać się do wypowiedzi o dodatnim wkładzie eksportu do PKB, bo przy danych za poprzedni kwartał padła podobna. Tymczasem ostatecznie saldo handlu zagranicznego pomniejszało dynamikę PKB.