W połowie roku Polacy mieli 546 mld zł w gotówce i na depozytach długoterminowych. To o 16 proc. więcej niż rok wcześniej, ale wciąż niewiele.
Do niedawna państwo Czępińscy – rodzina ze Stalowej Woli – nie odkładali ani grosza. Mają szóstkę dzieci, więc pieniądze z jednej pensji rozchodziły się zwykle jeszcze przed końcem miesiąca, a oszczędzanie kojarzyło się głównie z ograniczaniem wydatków. – Staramy się oszczędzać, głównie na jedzeniu. Nie kupujemy żywności przetworzonej, żona wszystko gotuje w domu – mówi Michał, ojciec rodziny. Sytuacja zmieniła się w tym roku – w wyniku programu „Rodzina 500 plus”. Dochód państwa Czępińskich zwiększył się o 2,5 tys. zł miesięcznie. Mogą sobie pozwolić na więcej, ale ich wydatki nie wzrosły istotnie. Większość dochodu ekstra postanowili odkładać na sfinansowanie studiów dzieci.
Jak oszczędzamy / Inne
Nie są jedyni – jak podaje Narodowy Bank Polski, w tym roku na kontach Polaków przybyło oszczędności. W połowie mieliśmy zgromadzone w sumie 546 mld zł, o prawie 16 proc. więcej niż rok wcześniej. Skąd ten wzrost? Częściowo – jak w przypadku Czępińskich – wynika to z programu „Rodzina 500 plus”. Wypłata dodatków ruszyła w kwietniu i wyraźnie zwiększyła dochody do dyspozycji gospodarstw domowych. W sumie wzrosły one o 6,1 proc. w porównaniu z połową ubiegłego roku, dodatki na dzieci odpowiadają za jedną trzecią tego wzrostu.
Nawyku długookresowego oszczędzania nie mamy. Jeśli już decydujemy się tworzyć finansową rezerwę, najchętniej trzymamy w domu gotówkę, pieniądze leżą na rachunku bankowym albo zakładamy krótkoterminowy depozyt – wynika z badań Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy i Fundacji Think! finansowanych przez Citi Foundation. Większość oszczędzających robi to po to, by mieć „zaskórniak” na czarną godzinę. To oznacza, że pieniądze muszą być pod ręką, ulokowane tak, by w razie potrzeby szybko i bez strat po nie sięgnąć. Stąd gotówka, ewentualnie ROR lub rachunek oszczędnościowy.
– Przyrost wartości gotówki w obiegu w ciągu dwóch lat wyniósł 30 proc. Tak duże zmiany jaki teraz to ewenement. Można by powiedzieć, że się bogacimy i stąd tak dużo pieniędzy, ale fakt, że Polacy wybierają głównie gotówkę, może wynikać z jakichś obaw, być może generowanych przez informacje o złej kondycji SKOK-ów czy upadłościach w sektorze banków spółdzielczych – mówi Jarosław Sadowski, analityk firmy doradczej Expander.
– Rosnąca tendencja do gromadzenia oszczędności wiąże się z potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa finansowego. Odłożone pieniądze wzmacniają poczucie kontroli nad własnym życiem i obniżają poziom stresu związanego z pieniędzmi – ocenia dr Joanna Rudzińska-Wojciechowska, ekspertka z wrocławskiego Uniwersytetu SWPS. Jej zdaniem oszczędzanie zależy od cech charakteru – większe szanse na odkładanie mają osoby generalnie sumienne, introwertyczne i stabilne emocjonalnie.
Marek Ratajczak na co dzień zajmuje się badaniami związanymi z chemią nieorganiczną. Dla niego powodem, by oszczędzać, są coraz gorsze emerytalne perspektywy. – Z żoną nie liczymy na żadne wypłaty z ZUS. Dlatego wymyśliliśmy system, w którym co miesiąc odkładamy na starość 10 proc. wszystkich pieniędzy, które wpływają na nasze konto. Tych nie ruszamy do emerytury. Kolejne 7 proc. idzie na rachunek z oszczędnościami podręcznymi, które możemy, ale wcale nie musimy wykorzystywać. 5 proc. pensji odkładamy z kolei na wakacje. Tak, żebyśmy wiedzieli, czy możemy pojechać za granicę, czy zostajemy w Polsce. Procentowy system pozwala nam nie wydawać za dużo – tłumaczy. Wybierają lokaty i nisko oprocentowane rachunki oszczędnościowe. – Tak by w razie problemów można było szybko podjąć pieniądze.
Jak zauważa Wojciech Adamczyk, dyrektor departamentu produktów inwestycyjnych i ubezpieczeniowych w Citi Handlowy, banki starają się modyfikować ofertę oszczędnościową, podążając za klientem. – Widać ewolucję charakteru takich produktów. Tak popularne kiedyś ubezpieczenia na życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym ze składką regularną straciły na atrakcyjności, m.in. ze względu na uwagi odnośnie ich konstrukcji, wysokości opłat czy poziomu ryzyka. Niezmiennie widać, jak kluczowa jest rola edukacji społeczeństwa w kontekście zarządzania finansami czy dywersyfikacji inwestycji. I część tej odpowiedzialności spoczywa na bankach – 46 proc. respondentów w badaniach Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy wskazuje pracownika banku jako główne źródło wiedzy o produktach finansowych i swoistego „przewodnika po oszczędzaniu oraz inwestowaniu”.
Temat oszczędzania wciąż dotyczy jedynie co piątego z nas. Pozostali albo nie mają na to wystarczających środków (według Eurostatu 3 mln Polaków cierpi z powodu ubóstwa), albo też nie mają odpowiednich nawyków – pokazują dane Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy i Fundacji Think!. Tak jak Marta, trzydziestoletnia singielka, która nie tylko wcale nie oszczędza, ale nieustannie zadłuża swoją kartę kredytową. – Mieszkam w stolicy, co miesiąc płacę 1800 zł za wynajem kawalerki. Z pensji zostaje mi 1200 zł. Najwięcej wydaję na jedzenie, ale mnóstwo pieniędzy pochłania też leczenie kręgosłupa, rehabilitacja. Nie zawsze udaje się to robić w ramach NFZ – mówi. Zdarzyło jej się za zabieg ortopedyczny zapłacić dwukrotnie więcej, niż zarabia. – Od tej pory co miesiąc spłacam kartę, a potem znowu się zadłużam – martwi się. Kiedy jednak analizujemy jej wydatki, okazuje się, że sporą część stanowią posiłki na mieście i kawiarnie. Pole do oszczędności można więc znaleźć.
JAK OSZCZĘDZAMY
OPINIA
Czas na zmianę sposobu myślenia o finansach
prof. Beata Trzop socjolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego
Polacy różnią się podejściem do oszczędzania. Badania Fundacji Kronenberga pokazują, że bardziej skłonne do odkładania pieniędzy są kobiety, niż mężczyźni – to one zwykle są odpowiedzialne za budżet domowy, więc to one opracowują strategię dotyczącą gospodarowania rodzinnymi zasobami.
Skądinąd wiadomo, że coraz częściej oszczędzają najmłodsi pracownicy. W większości przypadków nie ma to jednak związku z patrzeniem w przyszłość, to raczej odkładanie pieniędzy na poczet większych wydatków w przyszłości, na przykład na podróże. Z myślą o lepszym bycie w przyszłości oszczędzają 30-40–latkowie. Duża część z nich nie może sobie jednak pozwolić na odkładanie zbyt dużych kwot, choćby dlatego, że to właśnie oni borykają się ze spłatą kredytów mieszkaniowych, które pożerają większą część budżetu. Być może rezerwy finansowe pojawiłyby się, jeśli na przykład byłby większy zasób mieszkań komunalnych.
O oszczędności ciężko w grupie 50+. Dochody często wtedy maleją, ale jednocześnie mamy wiele wydatków: pomagamy usamodzielnić się dzieciom albo opiekujemy się starzejącymi się rodzicami.
Wpływ na naszą skłonność do oszczędzania miały lata komunizmu – nie byliśmy przyzwyczajeni do gromadzenia majątku. Nie pomogło też to, że wcześniej przez ponad wiek kraj znajdował się pod zaborami. Natomiast trzeba sobie uzmysłowić, że czas na zmianę postaw względem oszczędzania. Dzisiejsi 30-latkowie nie będą mogli liczyć na państwową emeryturę. Muszą mieć świadomość, że jeśli sami sobie nie odłożą, to państwo nie zapewni im godnego bytu. Ważną rolę do odegrania mają tu kampanie społeczne, które mogą wpłynąć na kształtowanie tej świadomości i zmianę priorytetów obywateli. Trzeba zastąpić myślenie konsumpcjonistyczne – perspektywicznym.
Oszczędnościom w przyszłości mogą sprzyjać poprawiająca się sytuacja na rynku pracy i wzrost zarobków. Skłonność do odkładania może też wzmocnić program „Rodzina 500 plus”.
wit

Jeszcze dużo musimy się nauczyć

Krzysztof Kaczmar prezes Zarządu Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy
Z czego wynikają różnice w skłonnościach do oszczędzania – np. to, że kobiety i rodziny z dziećmi dostrzegają większą potrzebę oszczędzania niż mężczyźni?
Wbrew obiegowym opiniom to właśnie płeć piękna jest bardziej zapobiegliwa. Kobiety myślą długoterminowo – znacznie częściej niż mężczyźni oszczędzają na zabezpieczenie przyszłości (21 vs. 15 proc.). Uważnie planują i trzymają się realizacji swoich założeń finansowych.
A jak potomstwo wpływa na finanse?
W przypadku osób posiadających dzieci sprawa jest jeszcze prostsza. Gdy w rodzinie pojawia się mały człowiek, znacznie zwiększają się wydatki, które należy planować. U świeżo upieczonych rodziców pojawia się diametralnie odmienna perspektywa przyszłości: wychowanie dziecka czy też koszty związane z jego przyszłą edukacją. To wszystko skłania do oszczędzania.
Z danych NBP wynika, że Polacy preferują oszczędności krótkoterminowe i maksymalnie płynne, np. w gotówce. Z czego to wynika? Czy da się zmienić podejście do oszczędzania jakimiś prostymi mechanizmami, np. podatkowymi?
W kwestiach finansowych Polacy ufają przede wszystkim sobie (53 proc.), mimo że dużo z nas nie dysponuje podstawową wiedzą na temat prostych produktów finansowych jak kredyt czy lokata. Dlatego też wiele osób (17 proc.) uznaje gotówkę za najlepszy sposób przechowywania pieniędzy. Co drugi z nas oszczędza, ale jedynie 13 % robi to regularnie. Pozostali, albo nie mają na to wystarczających środków (według Eurostatu 3 mln Polaków cierpi z powodu ubóstwa), albo też – nie mają odpowiednich nawyków – pokazują dane Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy i Fundacji Think!
PARTNERZY