Według raportu Logistyczny.net „Zachowania zakupowe Polaków w Internecie”, już 8 na 10 Polaków kupuje on-line. Widać to również w danych Głównego Urzędu Statystycznego - wartość sprzedaży detalicznej przez Internet (w cenach bieżących – a więc uwzględniając inflację) była w czerwcu o 8 proc. wyższa niż rok temu.
Na taki wynik wpływ miały przede wszystkim e-zakupy żywności i napojów (+53 proc. w ujęciu rocznym), odzieży i obuwia (+17 proc.), mebli (+12 proc.) oraz farmaceutyków i kosmetyków (+12 proc.). Jednak niezmiennie od początku roku największą uwagę zwracają zakupy motoryzacyjne, które odnotowały aż 384 proc. wzrost w ujęciu rocznym.
Polski rynek e-handlu goni Francję i Niemcy
Jak zauważa Rafał Kuczmarski, dyrektor sprzedaży w platformie Fulfilio, choć nie notujemy już spektakularnych skoków jak w czasie pandemii, to polski e-commerce wyraźnie wkroczył na ścieżkę stabilnego, systematycznego wzrostu.
- To zdrowa, przewidywalna dynamika, która wyróżnia nas na tle dojrzałych rynków Europy Zachodniej takich jak Niemcy czy Francja, gdzie e-handel rozwija się dziś nieco wolniej – mówi ekspert.
- Dzięki temu w perspektywie kilku lat mamy realną szansę dogonić te kraje pod względem udziału e-commerce w handlu detalicznym, zbliżając się do poziomu kilkunastu, a nawet 20 proc. – wskazuje Kuczmarski.
Dlaczego rosną długi branży e-commerce?
Mimo trwającego boomu na zakupy przez Internet, niektóre firmy działające w tym segmencie rynku nie są w stanie utrzymać płynności finansowej. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, zadłużenie branży e-commerce rośnie.
W marcu 2025 r. dług sięgał 154 mln zł, a liczba dłużników zbliżała się do 5 tys. Obecnie to już ponad 5 tys. podmiotów, których łączne zobowiązanie przekraczają 158 mln zł. Średnio na jednego dłużnika przypada prawie 31,5 tys. zł długu.
Eksperci wskazują, że odpowiedzialne za taki stan rzeczy są rosnące oczekiwania klientów, szybki rozwój technologiczny i presja na darmowe zwroty czy błyskawiczną dostawę. Te wymogi rynkowe sprawiają, że już ponad 5 tys. firm z sektora e-commerce funkcjonuje na granicy rentowności.
Zjawisko to tłumaczy Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
– Rynek e-commerce tworzą w dużej mierze drobni sprzedawcy, którzy nie zawsze odnotowują wzrosty. Nasze dane pokazują, że spośród 5 tys. e-sklepów widniejących w Krajowym Rejestrze Długów, aż 3355 stanowią jednoosobowe działalności gospodarcze. To właśnie one mają największe zaległości: ponad 103 mln zł. Pozostałe 55 mln zł przypada na spółki prawa handlowego – wyjaśnia Łącki.
Analitycy KRD informują, że większość dłużników w branży e-commerce to podmioty działające jako jednoosobowa działalność gospodarcza. Branża jest dłużna głównie podmiotów z sektora finansowego i ubezpieczeniowego (łącznie to 107,5 mln zł). Na swoje pieniądze czekają też firmy transportowe (10,5 mln zł) i telekomunikacja (7 mln zł).
Jakie wyzwania i szanse stoją przed polską branżą e-commerce?
Raport firmy Gemius „e-commerce w Polsce 2024”, przygotowany we współpracy z Polskimi Badaniami Internetu (PBI) oraz IAB Polska, wskazuje, że koszty obsługi zwrotów, rosnące ceny usług logistycznych i uzależnienie od partnerów technologicznych stają się coraz większym wyzwaniem dla polskich e-sklepów. Te czynniki bezpośrednio wpływają na rentowność działalności i mogą prowadzić do pogłębiającego się zadłużenia firm.
Z kolei Kuczmarski z Filfilio wskazuje czynniki, które będą wspierać rozwój e-commerce w kolejnych kwartałach i latach.
- Dzisiejszy wzrost nie opiera się wyłącznie na impulsach zewnętrznych, ale na coraz większym zaufaniu Polaków do zakupów online, rosnącej dostępności asortymentu i coraz lepszej jakości obsługi. Ten organiczny rozwój wspierany przez inwestycje w logistykę dostaw i technologie sprawia, że polski e-handel z każdym miesiącem dojrzewa i buduje silne fundamenty na kolejne lata – mówi ekspert.