Liczba bankructw wśród wytwórców żywności zwiększyła się w ciągu roku o jedną trzecią. W 2016 r., do wczoraj, zbankrutowało w Polsce 25 producentów żywności – raportują wywiadownie gospodarcze Euler Hermes i Coface. W tym samym okresie rok wcześniej bankrutów było 19. Cały proces przyspieszył w ostatnich kilku tygodniach, bo po pierwszej połowie roku liczba plajt była podobna jak w 2015 r.
Co jest przyczyną tej sytuacji? Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności, mówi o coraz gorszych warunkach prowadzenia działalności. – Od półtora roku branża boryka się z deflacją, przez co producenci zarabiają mniej na swoich towarach. Mniej pieniędzy w portfelu i ciągle wydłużające się terminy płatności powodują zachwianie płynności. Szczególnie że producenci są zmuszeni coraz częściej płacić na surowce, zanim jeszcze otrzymają pieniądze za wytworzony produkt. Wymusza to na nich prawo. Niezapłacenie za surowiec w ciągu 30 dni powoduje, że nie mogą skorzystać z odliczenia VAT – twierdzi Gantner.
Drugi powód to kłopoty głównych odbiorców. Problemy mają duże sieci – najpierw głośno było o Marcpolu, w ostatnich tygodniach dołączyła do niego Alma Market. O spadającej liczbie sklepów mówi też Tomasz Starzyk z wywiadowni gospodarczej Bisnode. – W pierwszym półroczu z rynku ubyło niemal 1,7 tys. sklepów. Obecnie ich liczba nieznacznie przekracza 71 tys. Dla producentów oznacza to tylko jedno, coraz większe kłopoty ze zbyciem towaru – dodaje Tomasz Starzyk.
Rosnące problemy ze sprzedażą towaru i uzyskaniem pożądanej marży potwierdza Piotr Zdanowski z Zakładu Mięsnego Wierzejki. Dlatego firma postanowiła zainwestować w firmowe sklepy. Obecnie ma ich już 180. Do końca roku planuje otworzyć kolejnych 12. – Trzeba szukać pomysłu na przetrwanie. Szczególnie że marże możliwe do uzyskania w tym sektorze są bardzo niskie, rzędu 1–2 proc. Dla porównania – ryzyko biznesu bardzo wysokie. Nietrafione lokale czy zepsucie się stanu magazynowego jest w stanie pochłonąć całą marżę, która mogłaby zostać wypracowana na towarze w skali roku – dodaje.
Coraz mniejszy krąg odbiorców daje tym handlowcom, którzy działają na rynku, lepszą pozycję przetargową w negocjacjach z producentami. I wprost przenosi skutki wojny cenowej między sprzedawcami na wytwórców. A walka cenowa odbywa się już na wszystkich płaszczyznach. Dyskonty walczą nie tylko z innymi formatami, lecz także między sobą. Do rozgrywki dołączył hurt, który od pewnego czasu rozwija też własny system sprzedaży. Mowa m.in. o sieci Eurocash. – Zatem producenci nie mają alternatywy. Nie mają dokąd uciec ze swoim towarem i to powoduje, że ich długi są coraz większe – dodaje Andrzej Gantner.
O długach dużo do powiedzenia ma Krajowy Rejestr Długów – największe biuro informacji gospodarczej z czterech działających w Polsce. Według wyliczeń KRD branża spożywcza zmaga się z ogromnym zadłużeniem – sięgającym 197 mln zł, przypadającym w sumie na 3456 firm. Od listopada ubiegłego roku wartość niespłaconych zobowiązań w tej branży wzrosła o ponad 12 proc., czyli o blisko 22 mln zł. – To bardzo dużo jak na tak krótki czas – uważa Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów.
Według KRD pogorszenie moralności płatniczej w tym segmencie to efekt sytuacji na rynku. Ale też klasyczny przykład mechanizmu zatoru płatniczego. Firmy produkujące żywność mają do odzyskania prawie 90 mln zł od swoich dłużników. Ponad jedna czwarta to niezapłacone faktury wystawione przez producentów wyrobów mięsnych. – To pokazuje efekt domina. Firmy te nie otrzymują płatności na czas, więc nie mają z czego zapłacić innym i same stają się dłużnikami – podsumowuje Adam Łącki.
Średnie i duże firmy trzymają się mocno
O 3,6 proc. wzrosły w pierwszym półroczu przychody wszystkich polskich firm zatrudniających 50 i więcej osób – wynika z danych opublikowanych wczoraj przez GUS. W sumie wyniosły one 1,25 bln zł. Wynik finansowy netto (czyli różnica między łącznym czystym zyskiem a stratami) poprawił się w ciągu roku o niemal 13 proc., rosnąc do 61,5 mld zł. Przedsiębiorcy bardzo dobrze radzili sobie nie tylko w głównych obszarach swojej działalności (wynik na sprzedaży poprawił się o 6 proc.), spektakularny wzrost zanotowali w wyniku na operacjach finansowych (o 54,5 proc., do 4 mld zł z 2,6 mld zł rok wcześniej). W danych GUS uderzająca jest natomiast duża niechęć firm do inwestowania. Mimo większych przychodów i zysków nakłady inwestycyjne w pierwszej połowie roku wyniosły 49,4 mld zł, co oznacza spadek o 7,1 proc. Rok wcześniej GUS notował wzrost takich wydatków o prawie 11 proc. rok do roku.