Chociaż Rada Polityki Pieniężnej od dłuższego czasu nie zmieniała wysokości stóp procentowych, to te rynkowe idą w górę. Jednomiesięczny WIBOR – stopa, po której banki pożyczają sobie pieniądze na miesiąc – jeszcze pod koniec kwietnia wynosiła 1,56 proc. W piątek było to już 1,64 proc. W mniejszym stopniu, ale także w górę idą inne stawki. Przykładowo WIBOR trzymiesięczny, wykorzystywany najczęściej jako podstawa do obliczania oprocentowania kredytów dla firm i hipotek, wynosił w piątek 1,7 proc.
Powód? Na rynku międzybankowym jest coraz mniej wolnej gotówki. Świadczą o tym wyniki przetargów na bony pieniężne – krótkoterminowe papiery, za pomocą których NBP ściąga nadwyżki płynności z sektora bankowego (gdyby tego nie robił, z dnia na dzień dochodziłoby do dużych zmian krótkoterminowych stóp). W miniony piątek NBP sprzedał takie papiery o wartości 55,8 mld zł. Oznacza to, że nadpłynność w bankach jest najmniejsza od listopada 2009 r.
/>
Znacząca część bonów pieniężnych jest regularnie kupowana przez państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego, do którego trafiają depozyty publicznych podmiotów objętych tzw. konsolidacją finansów.
Analitycy dopatrują się różnych powodów spadku nadpłynności banków, której skutkiem jest wzrost rynkowych stóp.
Pierwszy to oczekiwania dotyczące poziomu stóp NBP. – Rynek wycofał się z oczekiwań obniżek stóp procentowych. Większość komentarzy, jakie padały ostatnio ze strony członków Rady Polityki Pieniężnej, wskazywała, że nie należy spodziewać się cięcia stóp – mówi Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.
To jednak nie wyjaśnia wszystkiego, zwłaszcza że spadek nadpłynności w sektorze bankowym to tendencja, która ma miejsce już od dłuższego czasu.
Druga możliwość: rosnące depozyty budżetu centralnego w Narodowym Banku Polskim (ulokowanie pieniędzy w banku centralnym sprawia, że „znikają” one z systemu). W lutym-marcu tego roku wartość lokat instytucji rządowych w NBP nie przekraczała 14 mld zł. W kwietniu było to już prawie 27 mld zł, a na koniec maja ta kwota jeszcze lekko wzrosła i przekraczała 28 mld zł. Według Piotra Bielskiego, gromadzenie gotówki może mieć związek z planowanymi dużymi wydatkami, np. na program „Rodzina 500 plus”. Może też być zabezpieczeniem na wypadek turbulencji na rynkach, gdyby Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z Unii Europejskiej. Minister Paweł Szałamacha stwierdził kilka dni temu, że jesteśmy dobrze przygotowani na każdy wynik referendum.
Kolejna opcja: – Niskie stopy procentowe zniechęcają do oszczędzania w bankach. Od dłuższego czasu widzimy tendencję szybkiego wzrostu ilości gotówki w obiegu. To także może przyczyniać się do malejącej nadpłynności – uważa Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. W 12 miesięcy do maja br. wartość wyemitowanych bonów NBP zmniejszyła się o 22,5 mld zł. Wartość gotówki w obiegu wzrosła o 23,7 mld zł.