Im większe ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, tym gorzej dla funta. I euro.
Funt brytyjski osłabł / Dziennik Gazeta Prawna
Chociaż brytyjska gospodarka należy do rosnących najszybciej na Starym Kontynencie, to funt od kilku miesięcy wyraźnie traci na wartości. Wczoraj płacono za niego nieco ponad 1,4 dolara, najmniej od początku 2009 r., czyli od kulminacji kryzysu finansowego, który wybuchł we wrześniu 2008 r. W poniedziałek brytyjska waluta osłabła wobec amerykańskiej o ponad 2 proc. Tak duże ruchy są bardzo rzadkie. Poprzednio spadek w tej skali miał miejsce w maju 2010 r., kilkanaście razy w czasie kryzysu w latach 2008–2009 i latem 1997 r.
Powód poniedziałkowego osłabienia funta? Weekendowe wystąpienie Borisa Johnsona, wpływowego burmistrza Londynu, w którym zapowiedział on, że będzie popierał wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Po nim inwestorzy uznali, że ryzyko Brexitu jest jednak realne.
– W miarę napływu nowych informacji wskazujących, jaki może być wynik brytyjskiego referendum, można się spodziewać dalszych wahań kursu. Gdy będzie rosło prawdopodobieństwo Brexitu, funt będzie tracił, gdy do głosu będą dochodzić zwolennicy pozostania w Unii, brytyjska waluta powinna się umacniać – przewiduje Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego należącego do amerykańskiej Citigroup. Marcin Mazurek z mBanku dodaje, że zawirowania mogą być szczególnie duże za dwa–trzy miesiące, gdy termin głosowania będzie się przybliżał.
Notowania funta będą więc zależały w dużej mierze od sondaży. Prócz nich wskazówką co do wyników referendum są stawki u bukmacherów. Agencja Bloomberga na podstawie oferty Paddy Power Betfair wyliczyła, że na 122 dni przed referendum prawdopodobieństwo Brexitu wynosi 34 proc. Szansa na opuszczenie Unii przez Wielką Brytanię jest więc dużo mniejsza niż na pozostanie. Bloomberg podkreśla jednak, że na cztery miesiące przed terminem referendum w sprawie wyjścia Szkocji z Wielkiej Brytanii (odbyło się w 2014 r., wyniki ważyły się niemal do końca), prawdopodobieństwo oddzielenia się Szkocji wynosiło 26 proc.
Obawy o perspektywy obecności Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej zaważyły wczoraj również na notowaniach euro. W stosunku do dolara osłabło ono o 1 proc., do niewiele ponad 1,1 dol. za euro. – Brexit może mieć spore konsekwencje dla Unii Europejskiej. Skoro Wielka Brytania może wyjść z UE, to czy nie mogą tego zrobić także inne kraje? – pyta Marcin Mazurek. Dodaje, że Wielka Brytania to jedyny duży unijny kraj nienależący do strefy euro. Gdyby Brytyjczycy zechcieli opuścić Unię, bardziej realna stałaby się „integracja dwóch prędkości”: umocnienie strefy euro kosztem pozostałych państw Wspólnoty.
Na spadku brytyjskiej waluty korzysta złoty: o ile jeszcze w grudniu za funta płacono ponad 6 zł, o tyle wczoraj kurs nie przekraczał 5,6 zł.
Ryzyko wyjścia Brytyjczyków z Unii ma znaczenie dla walut, ale nie wpływa znacząco na kursy akcji na brytyjskiej giełdzie. FTSE100 – indeks grupujący setkę największych firm notowanych w Londynie – urósł o prawie 1 proc. Podobnie było na innych parkietach: to zasługa wyższych cen ropy. Dlatego też w Londynie w największym stopniu zyskiwały na wartości firmy z sektora energetycznego. Jedyną branżą, gdzie przeważały spadki cen akcji, okazały się banki. One mają też najwięcej do stracenia na Brexicie. Dziś korzystają z zasady jednolitego paszportu: bank zarejestrowany w którymkolwiek unijnym kraju może właściwie bez ograniczeń działać na terenie całej Unii Europejskiej. Gdyby Wielka Brytania wyszła z UE, zarejestrowane na Wyspach banki (nie tylko brytyjskie), żeby działać na terenie Unii, musiałyby od nowa starać się o licencje.
Aktualne prognozy Komisji Europejskiej mówią, że w tym i w przyszłym roku brytyjska gospodarka będzie rosła w tempie 2,1 proc. (szacunki wzrostu w 2015 r. to 2,3 proc.), a stopa bezrobocia spadnie poniżej 5 proc. Jeśli Brytyjczycy wybiorą funkcjonowanie poza Unią, faktyczne wyniki mogą się okazać gorsze. Analitycy Citi zwracają uwagę na zagrożenia, jakie Brexit może nieść dla gospodarki Wysp. Nie ma pewności, że Brytyjczykom uda się wynegocjować z Unią umowy handlowe wystarczająco szybko, by producenci z Wysp byli w stanie bez przeszkód sprzedawać swoje wyroby w krajach UE. Mało prawdopodobne przy tym, aby Londynowi udało się wynegocjować swobodny dostęp do unijnego rynku bez zagwarantowania swobody przepływu osób (którą w zeszłym tygodniu de facto ograniczono). Gdy Wielka Brytania opuści UE, wzrośnie też ryzyko powrotu separatyzmu w Szkocji.