Wszystko wskazuje na to, że ustawa o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, systemie gwarantowania depozytów oraz przymusowej restrukturyzacji zostanie uchwalona już niebawem. Na ostatnim posiedzeniu jej projekt przyjął rząd.
Nie było to wcale oczywiste, bo podczas wielomiesięcznych prac zgłoszonych zostało kilkaset uwag, a dokument przygotowany jeszcze przez poprzednią władzę był krytykowany przez polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Co więc skłoniło nowy rząd do błyskawicznego działania?

Nasza ustawa ma na celu wdrożenie do krajowego porządku prawnego dwóch dyrektyw unijnych: BRRD oraz DGSD. Ta pierwsza przewiduje ustanowienie w państwach członkowskich takiego systemu wypłat gwarantowanych, by ograniczyć zaangażowanie pieniędzy podatników w ratowanie banków.

Dlatego w razie problemów w pierwszej kolejności straty poniosą wierzyciele i akcjonariusze banków.

DGSD ma zaś na celu wzmocnić stabilność systemu bankowego, przede wszystkim eliminując różnice pomiędzy ustawodawstwami poszczególnych państw członkowskich w zakresie ochrony depozytów.
Sęk w tym, że Polska odpowiednie przepisy powinna wdrożyć do końca ubiegłego roku. W związku z opóźnieniem w drugiej połowie października 2015 r. Komisja Europejska pozwała nas do Trybunału Sprawiedliwości UE. W efekcie, jeśli szybko nie przyjmiemy nowych regulacji, istnieje poważne ryzyko, że nałożone na Polskę zostaną wielomilionowe kary.
Oś sporu wokół projektu Ministerstwa Finansów w ostatnich tygodniach dotyczyła tego, czy dodatkowe restrykcje powinny objąć także SKOK-i. Komisja krajowa kas zwracała wielokrotnie uwagę na to, że unijna dyrektywa wcale nie nakłada na państwa członkowskie obowiązku wprowadzenia regulacji dotyczących przymusowej restrukturyzacji kas, zaś nasza ustawa ma taki wymóg wprowadzić. To zaś w ocenie przedstawicieli SKOK-ów osłabi pozycję ekonomiczną tych podmiotów. A to z kolei przełoży się na poprawę rynkowej sytuacji firm pożyczkowych, które często w nieuczciwy sposób drenują kieszenie Polaków.
Inna istotna kwestia to pozycja Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jego znaczenie będzie bowiem ogromne, jako że to właśnie BFG będzie odpowiadał za przymusową restrukturyzację w bankach. Co istotne, decyzje funduszu będą w praktyce ostateczne. Jeśli nawet kwestionujący je przedsiębiorca uzna je za niewłaściwe i zaskarży do sądu, co najwyżej dostanie odszkodowanie – ale restrukturyzacji nie wstrzyma. Część ekspertów, w tym przedstawiciele Związku Banków Polskich, wskazywali na potencjalny problem związany z silną pozycją BFG. Wiele planowanych kompetencji bowiem przenika się z uprawnieniami Komisji Nadzoru Finansowego. Stąd podejrzenie, że może dojść do wojny na górze, kto w praktyce będzie dla sektora bankowego najważniejszy: czy szef BFG, czy przewodniczący KNF. I co w sytuacji, gdy zalecenia obu będą się od siebie znacząco różniły? ©?
Etap legislacyjny
Projekt przyjęty przez Radę Ministrów