Aparat kontrolny przymyka oko na nieprawidłowości w dużych firmach, za to nieustannie nęka sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Do takich wniosków doszli uczestnicy kongresu na rzecz redukcji szkodliwego wpływu organów kontrolnych na przedsiębiorczość w Polsce, któremu patronował medialnie DGP.
Aparat kontrolny przymyka oko na nieprawidłowości w dużych firmach, za to nieustannie nęka sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Do takich wniosków doszli uczestnicy kongresu na rzecz redukcji szkodliwego wpływu organów kontrolnych na przedsiębiorczość w Polsce, któremu patronował medialnie DGP.
Wiesław Wójcik, przewodniczący Porozumienia na rzecz Przedsiębiorców Poszkodowanych w Outsourcingu Pracowniczym przez Organy RP przekonywał zgromadzonych, że jest ostatni moment na to, aby przedsiębiorcy zbuntowali się przeciwko nieprzyjaznej administracji.
– Wystarczy porównać to, jak było pięć lat temu i jak jest obecnie. Tendencja jest fatalna. Jeśliby się utrzymała, to za kilka lat wiele kolejnych firm upadnie z powodu opresyjności państwowego aparatu – stwierdził Wójcik.
Przedstawiciele biznesu oraz eksperci w wystąpieniach nawiązywali do ujawnianych w ostatnim czasie informacji, z których wynika, że urzędnicy otrzymują wytyczne od swoich przełożonych, ile osób i na jaką kwotę mają ukarać.
– Jeśli naczelnik urzędu skarbowego dowiaduje się, że efektywność kontroli ma wynosić np. 80 proc., to zadba on o to, aby nie była ona niższa. Z oczywistą szkodą dla przedsiębiorców – wskazywał Wiesław Wójcik.
W kuluarach przedsiębiorcy żartowali, że lepiej być przestępcą niż prowadzącym działalność. Ten pierwszy bowiem wie, za co jest ścigany. Odnosił się do tego zresztą także jeden z prelegentów, adwokat Radosław Płonka z kancelarii Płonka Ozga. Wskazywał, że zakres postępowań kontrolnych wszczynanych przez urzędy w firmach jest szalenie szeroki, co przekłada się często na wielotygodniowe utrudnienia w prowadzeniu działalności. Innymi słowy, urzędnicy nie przychodzą do przedsiębiorcy dlatego, że podejrzewają, że łamie on przepisy, lecz po to, aby znaleźć na niego jakiś „hak”.
Wiele zastrzeżeń miał także Stanisław Piotrowicz (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, a także były prokurator. Jego zdaniem potrzebna jest zmiana mentalności urzędników, lecz równie ważne jest to, aby w Polsce zaczęto odpowiedzialnie stanowić prawo.
– Nie powinno być tak, że większość posłów podczas prac komisji sejmowych nie jest zainteresowana dyskusją nad projektami ustaw, lecz jedynie przegłosowuje kolejne dokumenty w takiej formie, w jakiej życzy sobie tego rząd – uważa polityk.
Co ciekawe, ze stwierdzeniem, że państwowa administracja zamiast pomagać przedsiębiorcom, rzuca im kłody pod nogi, zgodził się już kilka miesięcy temu rząd. Rozwiązaniem chociaż części problemów ma być nowa ustawa – Prawo działalności gospodarczej. Sęk w tym, że nie wiadomo, czy uda się ją przyjąć jeszcze w tej kadencji.
Na najbliższym posiedzeniu Sejmu ma się odbyć pierwsze czytanie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama