Inwestorzy, którzy uciekną z Chin, najpewniej zwrócą się w stronę Stanów Zjednoczonych
Pomimo zastosowanych przez chiński rząd nieortodoksyjnych środków zaradczych, giełda w Szanghaju wciąż odnotowuje spadki. Biorąc pod uwagę, że globalny rynek to system naczyń połączonych, nie są to dobre informacje dla świata. Problemy zaczynają się od silnego dolara, który w ciągu ostatniego roku umocnił się o ponad jedną piątą względem koszyka dziesięciu walut, w tym euro i jena. Zielony umacnia się, bo kondycja gospodarki Stanów Zjednoczonych jest niezła.
Chociaż prognozowany na ten rok wzrost w wysokości 3,6 proc. PKB nie powala na kolana, to i tak jest wyższy, niż uda się osiągnąć gospodarce europejskiej, a przecież kiepsko radzi sobie również Japonia, nie mówiąc o coraz bardziej niepewnych perspektywach wzrostu w Chinach. USA to w oczach inwestorów atrakcyjny rynek. Ponieważ ożywienie gospodarcze w Stanach trwa już jakiś czas, tamtejszy bank centralny postanowił wygasić politykę luzowania ilościowego, a nawet pojawiła się zapowiedź pierwszej od 2006 r. podwyżki stóp procentowych. To oznacza, że zarobek na aktywach denominowanych w dolarze będzie wyższy. Kapitał zaczął więc uciekać do USA z innych części świata, a to pociągnęło za sobą kurs dolara.
Wyższy kurs dolara to problem przede wszystkim dla samych Stanów Zjednoczonych. Silny zielony może uczynić amerykańskie towary nieatrakcyjnymi na świecie (najświeższe dane Departamentu Handlu pokazują stagnację w wartości eksportu) i wpłynąć na zarobki tamtejszych firm osiągane poza granicami USA. Cieszą się oczywiście konsumenci zza oceanu, którzy mogą kupować taniej towary za granicą (tym bardziej że ożywienie gospodarcze w kraju skłania do większych zakupów). W efekcie rośnie deficyt handlowy USA – z 40,9 mld dol. w maju do 43,8 mld. dol. w czerwcu.
Silny dolar oznacza jednak poważny problem dla wszystkich krajów i firm, które w tej walucie się zadłużyły. Według danych Bank for International Settlements łączna wysokość długów denominowanych w dolarze wynosi 9 bln. Przy czym dłużnicy mogą paść ofiarą nie tylko silniejszego dolara, ale także podniesienia stóp procentowych. Najsilniej przez to dotknięte mogą być rynki wschodzące – między 2009 a 2014 r. ich dług zaciągnięty w dolarach zwiększył się ponaddwukrotnie, z 2 bln do 4,5 bln. Gospodarki te od jakiegoś czasu zwalniają. Jeśli nie znajdą sposobu na powrót do wzrostu, dolarowy dług pociągnie je jeszcze bardziej w dół.
Paradoksalnie silny dolar częściowo sprzyja chińskiemu rządowi, który w swoim państwowym funduszu inwestycyjnym przetrzymuje aktywa o wartości 1,2 bln dol. Kiedy dolar się umacnia, fundusz ten zyskuje na wartości, więc w przypadku wstrząsu systemowego może być użyty jako poduszka finansowa.

3,6 proc. taki PKB dla Stanów Zjednoczonych prognozowany jest na ten rok

1,2 bln dol. wynoszą aktywa państwowego chińskiego funduszu inwestycyjnego

9 bln dol. to łączna kwota długów denominowanych w amerykańskiej walucie