W najbardziej optymistycznym scenariuszu będzie to „tylko” 1,2 mld zł. O tej niższej kwocie kilka dni temu na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych mówił minister finansów Mateusz Szczurek. Bo taką wartość miały na koniec 2013 r. ujemne kapitały pięciu największych SKOK-ów (zbadała je na zlecenie nadzoru finansowego firma Deloitte). Właściciele kas nie wyrównają tego braku.
Ale równie dobrze może to być ponad 10 mld zł. To wartość depozytów zgromadzonych przez kasy. Gdyby doszło do upadłości systemu, tyle pieniędzy musiałby wypłacić deponentom Bankowy Fundusz Gwarancyjny. O tym, że taka możliwość wchodzi w grę, mówił wczoraj Andrzej Sosnowski, prezes SKOK-u Stefczyka, największej kasy w Polsce, której aktywa w końcu ub.r. przekraczały 7 mld zł. – Byłby to efekt ostatnich wypowiedzi polityków PO. I najdroższa kampania wyborcza w Europie – stwierdził Sosnowski. Przedstawiciele SKOK-ów podkreślali wczoraj, że kasy zdały zafundowany im stress test. A SKOK Stefczyka miał w 2014 r. ponad 80 mln zł zysku.
– Koszty związane ze SKOK-ami będą zawierały się między miliardem a 10 mld, ale nie będzie to ani jedna, ani druga kwota – mówi nam znający sprawę SKOK-ów wysoki rangą urzędnik rządowy. Pierwsza jest zbyt niska, bo skoro udziałowcy nie dołożą potrzebnego kapitału, to każde inne rozwiązanie będzie droższe – w grę wchodzi przejęcie przez bank albo upadłość. Druga jest przesadzona. BFG odzyskałby część wypłaconych pieniędzy od syndyków.
Dotychczas BFG wypłacił ponad 3 mld zł deponentom dwóch upadłych SKOK-ów i niemal 120 mln zł dotacji dwóm bankom, które zgodziły się przejąć pogrążone w problemach kasy – na wyrównanie braków w kapitałach
Komisja Nadzoru Finansowego zajmowała się wczoraj spółdzielczymi kasami oszczędnościowo-kredytowymi, w komunikacie po posiedzeniu nie ma jednak o tym ani słowa. Mówi on jedynie o tym, że na kilka biur usług płatniczych KNF nałożyła po 900 zł kary. Brak informacji o innych punktach spotkania może jednak wskazywać, że nadzór podejmował decyzje w sprawie wprowadzenia w jednej bądź w większej liczbie kas zarządu komisarycznego. Wyznaczony przez KNF zarządca przejmuje kierowanie bieżącą działalnością kasy i bada jej faktyczną sytuację finansową i prawną, np.
umowy podpisywane z kontrahentami. O wprowadzeniu zarządcy najpierw informowane są jednak dotychczasowe władze kasy, a dopiero później nadzór wydaje komunikat w takiej sprawie. O tym, czy tego typu decyzje były podejmowane na wczorajszym posiedzeniu, będziemy się więc dowiadywać dziś.
Atmosfera wokół SKOK-ów zagęściła się w ubiegłym tygodniu, gdy na posiedzeniu sejmowej komisji
finansów publicznych, która zajmowała się sprawozdaniem działającej przez kilka miesięcy podkomisji ds. spółdzielczych kas, minister finansów Mateusz Szczurek przypomniał dane z audytu, jaki w pięciu największych SKOK-ach przeprowadziła firma Deloitte. Informacje na ten temat były już publikowane przez KNF. Wskazywały one, że wynik kas był zawyżony w 2013 r. o niemal ćwierć miliarda złotych, a fundusze własne całego sektora – o miliard. „Piramida finansowa” – tak podsumował te dane minister. W rewanżu Kasa Krajowa SKOK zapowiedziała, że złoży przeciwko niemu pozew.
Wczoraj na spotkaniu z dziennikarzami Rafał Matusiak, prezes Kasy Krajowej SKOK, mówił, że być może na posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej (w jego skład wchodzą szefowie resortu finansów, NBP, KNF i BFG), na którym zajmowano się SKOK-ami, minister Szczurek został wprowadzony w błąd, bo nie został zapoznany z informacjami podważającymi badanie Deloitte. Z zamiaru wytoczenia procesu ministrowi się nie wycofał.
Czy dyskusja na temat kiepskiej kondycji kas nie doprowadziła do wycofywania depozytów ze SKOK-ów? – Nie obserwujemy przyspieszonego odpływu środków z Kasy Stefczyka, ale sądzę, że jeśli zmasowana akcja polityczna Platformy Obywatelskiej utrzyma się i w najbliższych dniach, to wywoła niepokój we wszystkich spółdzielczych kasach – mówił Andrzej Sosnowski, szef największego SKOK-u. Rafał Matusiak podkreślał, że „wciąganie SKOK-ów w brudną kampanię polityczną przybiera na sile. Znamienne, że dzieje się to w przededniu posiedzenia Trybunału Konstytucyjnego (29 i 30 lipca), który ma decydować o zgodności ustawy o SKOK z ustawą zasadniczą”. TK rozpatrzy wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego i trzy wnioski posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości.
Z danych KNF wynika, że w końcu marca (nowszych danych nie ma) fundusze własne spółdzielczych kas – czyli
pieniądze, które stanowią zabezpieczenie na wypadek pojawienia się strat – wynosiły nieco ponad 170 mln zł. Ale „po korektach inspekcji”, czyli po uwzględnieniu uwag nadzoru związanych np. z oceną jakości portfela kredytowego, fundusze własne całego sektora SKOK były ujemne i wynosiły 444 mln zł. A gdyby uwzględnić też wspomniany raport Deloitte, niedobór przekroczyłby miliard złotych. Kasy powinny mieć 5-proc. współczynnik kapitałowy, czyli proporcję kapitałów do aktywów ważonych ryzykiem. Według KNF, nawet biorąc pod uwagę wartość funduszy własnych bez korekt, niedobór przekraczał na koniec marca 440 mln zł. Przy uwzględnieniu uwagi nadzoru byłoby to już ponad miliard, a z uwzględnieniem audytów Deloitte – jeszcze więcej.
Co może stać się ze SKOK-ami mającymi problemy? Pierwsze rozwiązanie to samodzielna sanacja: przynoszący straty SKOK opracowuje program naprawczy, który jest aprobowany przez nadzór i stara się wypracować nadwyżki, które powiększą jego fundusze własne. W końcu 2014 r. osiem kas realizowało takie programy zaakceptowane przez KNF.
W tym procesie możliwe jest wsparcie ze strony Kasy Krajowej. Z tzw. funduszu stabilizacyjnego udziela ona pożyczek podporządkowanych bądź obejmuje udziały w poszczególnych SKOK-ach. Według Rafała Matusiaka Kasa Krajowa dotychczas wspomogła w ten sposób 33 SKOK-i, zwiększając ich kapitały o ponad 380 mln zł. Jaką jeszcze kwotą dysponuje? – W funduszu stabilizacyjnym pozostało stosunkowo niewiele, ale dysponuje on jeszcze ponad 15 mln zł z emisji obligacji objętych przez SKOK Holding, a także kilkudziesięcioma milionami z pożyczki udzielonej przez TUW SKOK – wyjaśnił szef Kasy Krajowej. SKOK Holding to zarejestrowana w Luksemburgu firma, poprzez którą Kasa Krajowa kontroluje dużą część spółek zajmujących się zróżnicowaną działalnością na rzecz systemu SKOK.
Jeśli pojedyncza kasa nie jest w stanie sama wyjść z problemów, teoretycznie w grę wchodzi przejęcie przez inny SKOK (KNF kilkakrotnie informowała, że żaden ze SKOK-ów nie spełnia warunków pozwalających na takie przejęcie) lub przez bank. Przy takim przejęciu możliwe jest uzyskanie dotacji z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jeśli jednak nie ma żadnego chętnego do kupna pogrążonego w problemach SKOK-u, ostatnia ścieżka to upadłość. Deponenci dostają zwrot swoich środków z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, który z kolei liczy na odzyskanie jak największych kwot z masy upadłościowej.
TK ma zdecydować, czy ustawa o kasach jest zgodna z konstytucją