Problemy w handlu ze Wschodem zaszkodziły głównie transportowcom
Grzegorz Maliszewski główny ekonomista Banku Millennium / Media / mat prasowe
Bartosz Groele adwokat z Kancelarii Prawnej Tomasik, Pakosiewicz, Groele / Media
W I kw. 2015 r. sądy ogłosiły upadłość 184 firm. To o 3 proc. więcej niż przed rokiem. Tym samym nastąpiło odwrócenie ubiegłorocznego trendu spadkowego – wynika z zestawienia sporządzonego przez Coface, firmę zajmującą się ubezpieczeniem należności. Za ten wynik odpowiada przede wszystkim transport – w tej branży liczba bankructw wzrosła aż o 86 proc. – sądy ogłosiły upadłość 13 przedsiębiorstw. Branża mówi jednak o zniknięciu z rynku nawet kilkuset. – Mali przedsiębiorcy prowadzący firmy rodzinne, którzy dominują na tym rynku, likwidują działalność po cichu – komentuje Maciej Wroński, prezes Stowarzyszenia TLP – Transport i Logistyka Polska.
Według Coface to bezpośredni skutek wyhamowania wymiany handlowej z Ukrainą i Rosją. Z danych o handlu zagranicznym za ubiegły rok wynika bowiem, że eksport na Wschód się załamał. Sprzedaż do Rosji była warta o 1,2 mld euro mniej niż w 2013 r., na Ukrainę – o 1,1 mld euro mniej. Oznacza to spadki o 24–27 proc. w skali roku. Z tego powodu wzrosła konkurencja w zakresie przewozów na innych kierunkach, a to z kolei przełożyło się na stawki usług. W przypadku Turcji spadły one nawet o kilkaset euro na jednym przewozie.
– To przekłada się na rentowność w branży, która dziś oscyluje wokół 2 proc. Przepisy w zakresie MiLoG, czyli o płacy minimalnej w Niemczech, spowodują wzrost kosztów z tytułu działalności o 9 proc. Należy więc oczekiwać kolejnych upadłości na tym rynku – uważa Wroński.
Szczególnie że firmom przyjdzie się jeszcze zmierzyć z pozwami od pracowników domagających się odszkodowań w związku z wydanym w 2014 r. przez Sąd Najwyższy orzeczeniem w sprawie ryczałtów za noclegi. Zgodnie z nim należy się ono wszystkim pracownikom w delegacji, także tym, którzy nocują podczas podróży w dostosowanej do tego celu kabinie.
Z wyliczeń Coface wynika, że przybyło bankrutów wśród firm przemysłowych. Liczba ogłoszonych upadłości w I kw. była większa o ponad 8 proc. niż rok wcześniej. To wina przede wszystkim branży metalowej, gdzie liczba bankructw wzrosła o ponad 100 proc. W pozostałych segmentach przemysłu sytuacja jest raczej stabilna.
– Pozytywne zmiany zaszły w branży producentów maszyn i urządzeń. Widoczne jest zwiększone zainteresowanie przedsiębiorstw inwestowaniem w nowy sprzęt techniczny, a to pozytywnie odbija się na przychodach oraz na płynności przedsiębiorstw wytwarzających te urządzenia – mówi Marcin Siwa, dyrektor oceny ryzyka w Coface. W I kw. tego roku zbankrutowały tylko trzy firmy z tego segmentu. Przed rokiem było ich aż 11.
Cały czas duże problemy ma budownictwo. Liczba bankructw nie wzrosła wyraźnie, ale na tle innych segmentów było ich relatywnie dużo – 33. Dyrektor Siwa mówi, że budowlanka ma cały czas kłopot z płynnością. Co prawda przybywa zleceń, jednak głównie w budownictwie mieszkaniowym i komercyjnym.
– W pozostałych segmentach rynku budowlanego trwa zastój, a firmy wciąż muszą walczyć o nowe kontrakty, obniżając ceny, co powoduje presję na marże i płynność. Na bardziej widoczną poprawę w sektorze raczej będziemy musieli poczekać przynajmniej do końca 2015 r. – ocenia Siwa. Trwa wojna cenowa na tym rynku. To głównie efekt braku doświadczenia firm z zagranicy na specyficznym polskim rynku. – Niskie stopy procentowe oraz ogromne środki europejskie skierowane na inwestycje w infrastrukturę na pewno jednak poprawią nastroje w tej branży – twierdzi Arkadiusz Taraszkiewicz, dyrektor regionalny oceny ryzyka Europy Środkowo-Wschodniej Atradius.
W zestawieniu Coface uwagę zwraca duży spadek liczby upadłości w handlu detalicznym – w pierwszych trzech miesiącach tego roku sądy ogłosiły upadek dziewięciu takich firm w porównaniu do 15 rok wcześniej. Według autorów raportu można to wiązać z ożywieniem konsumpcji prywatnej. W ubiegłym roku zwiększyła się ona o 3 proc. (w 2013 r. ten wzrost wynosił ledwie 1,1 proc., rok wcześniej 1 proc.). – Klienci kupują więcej, większe są obroty sklepów i – pomimo deflacji – detaliści radzą sobie nieco lepiej – ocenia Marcin Siwa.
Ale ta poprawa koniunktury nie dotyczy handlu hurtowego. Duża konkurencja, konsolidacja rynku i silna presja na obniżanie marż przekładają się na spadek rentowności firm działających w tym segmencie. W I kw. zbankrutowało 33 hurtowników, rok wcześniej było ich 31.
Co więcej, zdaniem ekspertów handel hurtowy obok transportu może być tą branżą, w której liczba upadłości dalej będzie rosnąć. Duże sieci handlowe stawiają na bezpośrednią współpracę z producentami. Rynek małych sklepów z kolei, jak podkreśla Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, staje się coraz bardziej sieciowy. – A mniejsza liczba niezależnych podmiotów to mniej odbiorców dla hurtowni – podkreśla.
OPINIA
Ostrożnie podchodzę do tych danych. Nie pokazują one pełnego obrazu sytuacji w sektorze przedsiębiorstw. Żeby go mieć, musielibyśmy dysponować również informacją o liczbie nowo założonych firm w I kw. – a dane te zostaną opublikowane z opóźnieniem.
Rzeczywiście, wzrost liczby upadłości w transporcie może wynikać ze zmniejszenia obrotów ze Wschodem. Ale z drugiej strony można zaryzykować tezę, że zbankrutowały najmniej efektywne firmy, takie, które były skoncentrowane na tym kierunku eksportu i miały słabo zdywersyfikowany portfel zamówień. Podstawowa lekcja z ostatnich lat: sukces osiąga ten, kto jest w stanie maksymalnie zróżnicować obszar swojego działania. Handel ze Wschodem się załamał, ale ogólnie eksport przecież wzrósł. A poza tym wyraźnie spadły ceny paliw, co powinno poprawiać rentowność firm transportowych.
Druga sprawa: liczba upadłości jest i tak relatywnie niewielka. Nawet jeśli nieco wzrosła, to nie zwiększa to ryzyka kredytowego przedsiębiorstw. Negatywny efekt w skali całej gospodarki jest mały. Nie spodziewam się też, żeby liczba bankructw jakoś wyraźnie rosła w kolejnych kwartałach. Otoczenie gospodarcze jest dobre, raczej należałoby oczekiwać poprawy sytuacji. Rośnie liczba zamówień z zagranicy, ale też i popyt krajowy jest coraz większy. To, co może być potencjalnym ryzykiem dla eksporterów, to umocnienie złotego, które może powodować zmniejszenie ich przychodów. Ale nie na tyle duże, by destabilizować ich sytuację.
OPINIA
W ostatnim czasie nie nastąpiły żadne zmiany w prawie upadłościowym, które mogłyby mieć znaczenie dla przedsiębiorców, zwłaszcza w zakresie czasu rozstrzygania spraw. Dlatego wzrostu liczby upadłości w I kw. roku należy upatrywać przede wszystkim w sytuacji gospodarczej kraju. A dokładnie problemów, z jakimi borykały się firmy 2–3 lata temu. Bo tyle trwa cały proces sądowej upadłości. Samo rozpatrzenie wniosku o upadłość, zgodnie z prawem, powinno nastąpić w ciągu miesiąca. W praktyce ma jednak miejsce średnio w ciągu trzech miesięcy. Oczywiście w każdym mieście praktyka jest inna. W Warszawie, z powodu przepełnienia sądów, rozstrzygnięcia następują z opóźnieniem, podobnie jest w Katowicach, gdzie sądy powołują biegłego w takich sprawach, czy Rzeszowie, gdzie wnioskami o upadłość zajmuje się zaledwie trzech sędziów. Z kolei w Krakowie decyzje zapadają w krótkim czasie.