Kraj pada ofiarą decyzji swojego banku centralnego o uwolnieniu kursu franka. Nieuchronnym skutkiem ubocznym będzie też wzrost bezrobocia. Coraz więcej prognoz wskazuje także, że w tym roku Szwajcaria wpadnie w recesję.
Skurczenie się PKB przewidują dwa najważniejsze instytuty ekonomiczne w kraju – KOF i BAK Basel. – Szwajcarską gospodarkę prawdopodobnie czeka krótka recesja w letnich miesiącach 2015 r. – ocenia mający siedzibę w Zurychu KOF. Według jego wyliczeń zamiast wzrostu gospodarczego w wysokości 1,9 proc., którego oczekiwano jeszcze w grudniu, w tym roku szwajcarski PKB zmniejszy się o 0,5 proc. Prognoza na rok 2016 została ścięta z 2,1 proc. do zera. – Pierwszym sektorem dotkniętym nagłym wzrostem kursu franka będzie eksport, którego wartość zmniejszy się o 1,3 proc. – dodaje Alexis Bill-Koerber, ekonomista z BAK Basel. Z kolei według ankiety przeprowadzonej wśród ekonomistów przez agencję Bloomberga prawdopodobieństwo recesji w Szwajcarii wzrosło w ciągu ostatniego miesiąca czterokrotnie – z 10 do 40 proc.
Nieco mniej pesymistyczne są banki. Trzy największe obniżyły wprawdzie prognozy, ale wciąż sądzą, że recesji uda się uniknąć – ich przewidywania wahają się między 0,5 a 0,8 proc. wzrostu. Ale np. prywatny bank Julius Baer poinformował w poniedziałek – jako pierwszy w tym sektorze – że aby dostosować się do silnego franka, będzie musiał zlikwidować ok. 200 miejsc pracy. Na razie nowych prognoz gospodarczych nie przedstawili ani sprawca całego zamieszania, czyli bank centralny, ani rząd, choć kilka dni po decyzji o uwolnieniu kursu minister finansów Eveline Widmer-Schlumpf była optymistką: – Jestem pewna, że szwajcarska gospodarka da sobie z tym radę. Nasze firmy są dziś w znacznie lepszej sytuacji niż w roku 2011, gdy wprowadzono minimalny kurs wymiany – przekonywała minister.
Od września 2011 r. Szwajcarski Bank Narodowy (SNB), obawiając się, że zbyt silny frank będzie szkodził eksportowi, sztucznie utrzymywał jego kurs na poziomie 1,2 za euro, wydając miliardy franków na zakup denominowanych w euro obligacji. Jednak gdy stało się jasne, że Europejski Bank Centralny uruchomi własną wersję ilościowego luzowania polityki monetarnej, Szwajcarzy uznali, że nie są w stanie dalej utrzymywać kursu na tym poziomie i 15 stycznia niespodziewanie zdecydowali się na jego uwolnienie. W efekcie frank natychmiast zrównał się z euro i od tej pory utrzymuje się na zbliżonych poziomach.
Ale wbrew nadziejom minister Widmer-Schlumpf szwajcarska gospodarka na razie nie najlepiej znosi tę sytuację. Wartość PMI, czyli wskaźnika wyprzedzającego koniunktury, spadła w styczniu do 48,2 pkt, czyli znacznie poniżej oczekiwań rynkowych i najniższego poziomu od października 2012 r. W grudniu wynosił on 53,6 pkt, czyli znacznie powyżej granicy 50 oddzielającej wzrost gospodarczy od recesji. Swissmem, organizacja skupiająca przemysłowców, ostrzega, że silny frank może spowodować upadłość jednej piątej jej członków.
Wartość szwajcarskiego eksportu osiąga 70 proc. PKB, a największa część sprzedaży trafia do krajów Unii Europejskiej. Po decyzji SNB szwajcarskie produkty przestają być konkurencyjne. Wysoki kurs franka powoduje też, że i tak droga Szwajcaria staje się dla zagranicznych turystów jeszcze mniej dostępna.
Na pewno też wzrośnie bezrobocie. W grudniu bez pracy pozostawało 3,2 proc. mieszkańców Szwajcarii, znacznie mniej niż w jakimkolwiek kraju Unii Europejskiej, nie mówiąc już o porównaniu ze średnią dla euro wynoszącą 11,4 proc. Tymczasem według prognozy KOF zamiast spaść w tym roku do 3,1 proc., wzrośnie do 3,4 proc., a w przyszłym nawet do 4,1 proc.