Tempo podwyżek wyhamowało, ale nie ma co liczyć na korzystny trend. Wojna w Ukrainie dopiero wstrząśnie rynkiem, na którym już i tak było rekordowo drogo.
Tempo podwyżek wyhamowało, ale nie ma co liczyć na korzystny trend. Wojna w Ukrainie dopiero wstrząśnie rynkiem, na którym już i tak było rekordowo drogo.
Według Głównego Urzędu Statystycznego ceny podstawowych produktów rolnych w skupach w lutym były wyższe średnio o 24,2 proc. niż rok temu. Oznacza to wyhamowanie dynamiki z dwóch poprzednich miesięcy, gdy rosły kolejno o 28,9 proc. oraz 28,5 proc. Z miesiąca na miesiąc wzrosły zaledwie o 0,8 proc. - Dane o cenach produktów rolnych za luty można jednak traktować już jako historię. Wojna w Ukrainie istotnie zmieniła uwarunkowania na rynkach rolnych. W marcu nastąpiło istotne przyspieszenie tempa podwyżek w relacji rocznej. Lutowe notowania pokazują nam jednak, z jakiego poziomu nastąpiły te zmiany. Już przed wojną ceny większości produktów rolnych kształtowały się na historycznie wysokich poziomach - mówi Mariusz Dziwulski, analityk rynków rolnych w PKO BP.
Sami rolnicy tłumaczą, że wyższe ceny skupu to dla nich tylko pozornie dobra wiadomość, bo w dużej mierze nowe stawki są wynikiem radykalnego wzrostu kosztów nawozów, środków ochrony roślin oraz paliw. - Niestety rosnące ceny zbytu produktów rolnych nie rekompensują kosztów ponoszonych przez producentów rolnych - potwierdza Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.
- Sytuacja w rolnictwie, mimo wzrostów cen, jest na ogół niekorzystna. Presja kosztowa w produkcji rolnej istotnie wzrosła. Wyższe ceny nośników energii odbijają się na cenach paliw oraz nawozów. Te z kolei podbijane są dodatkowo ograniczoną dostępnością nawozów z niektórych krajów - dodaje Mariusz Dziwulski.
W przypadku zbóż ceny będą dyktować czynniki globalne, bo rynek znajduje się pod silną presją negatywnych dla podaży skutków wojny w Ukrainie, a magazyny w wielu krajach świecą pustkami. „W sezonie 21/22 dojdzie do dalszego spadku światowych zapasów zbóż, które wyniosą 596,4 mln t wobec 601,0 mln t w sezonie 20/21, a współczynnik zapasy/spożycie obniży się do 26 proc. wobec 26,9 proc., co będzie jego najniższą wartością od sezonu 13/14” - stwierdzają eksperci Credit Agricole w swojej cokwartalnej analizie.
Ich zdaniem znajdzie to odzwierciedlenie na krajowym rynku - czekają nas dalsze podwyżki cen pszenicy, które będą windować zauważalny wzrost cen m.in. pieczywa. „Uwzględniając tendencje na globalnym rynku zbóż oraz czynniki krajowe, prognozujemy, że ceny pszenicy i kukurydzy w Polsce wyniosą odpowiednio ok. 140 zł/100 kg i 110 zł/kg na koniec 2022 r. oraz ok. 110 zł/100 kg i 95 zł/100 kg na koniec 2023 r.” - prognozują ekonomiści banku.
Dla producentów będzie to szansa na poprawę rentowności. - Wzrosty cen zbóż i rzepaku częściowo rekompensują podwyżki cen środków do produkcji - ocenia ekspert PKO BP. Dla nich kłopotem może okazać się jednak utrzymanie odpowiedniej skali produkcji, umożliwiającej skorzystanie na rosnących cenach, ze względu na warunki atmosferyczne. Już teraz IMGW alarmuje o niskiej wilgotności gleb i niewystarczającej ilości opadów.
W gorszym położeniu są producenci mięsa i mleka, których ceny są w większym stopniu podyktowane lokalnymi uwarunkowaniami. Rosnące koszty pasz, które są konsekwencją sytuacji na rynkach zbóż i roślin oleistych, negatywnie wpływają na rentowność. Izba Zbożowo-Paszowa alarmuje nawet, że z powodu konfliktu w Ukrainie zagrożeniem jest już nie tylko wzrost cen, ale też brak części asortymentu.
Najszybciej rosły ostatnio ceny bydła - za kilogram trzeba zapłacić już o prawie 40 proc. więcej niż przed rokiem. Eksperci Credit Agricole wskazują, że przyczyną są wcześniejsze ograniczenia produkcji wynikające m.in. z obostrzeń covidowych, czyli np. spadku popytu ze strony gastronomii. Rosnące ceny powinny jednak ustabilizować sytuację. „Uważamy, że kolejne kwartały przyniosą zwiększenie światowej podaży mięsa wołowego, co będzie oddziaływać w kierunku spadku cen skupu” - stwierdzono w analizie banku.
Próżno oczekiwać natomiast spadków cen drobiu. „Podaż w UE nie nadąża za zwiększonym popytem: branża drobiarska nie odbudowała jeszcze swojego potencjału produkcyjnego po stratach wyrządzonych przez ptasią grypę i jednocześnie Ukraina wstrzymała swój eksport na unijny rynek ze względu na wojnę” - wskazują analitycy. Podobnej tendencji należy oczekiwać na rynku jaj.
Najmniej powodów do zadowolenia mają producenci wieprzowiny. Branża nie może się odbić po trudnym okresie związanym z COVID-19. Jeszcze w ubiegłym roku odnotowywała znaczące spadki cen za sprawą afrykańskiego pomoru świń, problemów z eksportem oraz ograniczenia popytu przez pandemię.
Producenci patrzą na rynek niemiecki i widząc ostry wzrost cen na tamtejszej giełdzie rolnej, liczą, że i u nas tendencja wzrostowa przyspieszy w kolejnych miesiącach. Choć wciąż występują problemy z ASF, to popyt w tym roku będzie zauważalnie większy, a część gospodarstw z powodu ryzyka epidemii wśród świń zrezygnowała z hodowli. „W I kw. ceny skupu trzody chlewnej osiągną lokalne minimum, a kolejne kwartały przyniosą ich stopniowy wzrost” - przewidują analitycy Credit Agricole.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama