W Polsce udało się uniknąć prywatyzacji oligarchicznej. Wykorzystaliśmy za to atuty wszelkich innych metod przekształceń własnościowych
/>
/>
W jednej z debat podczas VII Forum Inwestycyjnego w Tarnowie wzięło udział aż pięciu byłych ministrów ds. prywatyzacji: Janusz Lewandowski, Emil Wąsacz, Wiesław Kaczmarek, Jacek Socha oraz Aleksander Grad. – Ci panowie nie mieli łatwego życia, większość z nich w związku z prywatyzacją miała lub ma sprawy prokuratorskie – powiedział na wstępie prowadzący dyskusję Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. A następnie pytał eksministrów m.in. o to, czy z perspektywy czasu uważają, że warto było prywatyzować. Opinie były jednakowe – warto.
Janusz Lewandowski podkreślił, że żaden polski rząd nie wstrzymał procesu prywatyzacji i sztafeta ministrów prowadzących przekształcenia własnościowe wciąż biegła, choć w różnym tempie. W jego opinii przyczyniło się do tego, że dziś Polak obejmuje stanowisko prezydenta Unii Europejskiej. Zwrócił też uwagę na skalę zrealizowanych w Polsce procesów prywatyzacyjnych. Przypomniał, że zanim je rozpoczęto, rekord świata w tej dziedzinie należał do Chile, gdzie do sprywatyzowania było ok. 100 przedsiębiorstw. – U nas było ich 8,5 tysiąca – przypomniał Lewandowski.
Wiesław Kaczmarek zwrócił z kolei uwagę, że przez całe ćwierćwiecze kolejne państwowe przedsiębiorstwa systematycznie przechodziły w prywatne ręce, chociaż 25 lat temu hasła prywatyzacji żadne z ugrupowań politycznych nie miało wypisanego na swoich sztandarach. Skutkiem tych przekształceń własnościowych jest to, że dzisiaj mamy w Polsce silną gospodarkę. Było to wielokrotnie podkreślane podczas forum.
Podczas uroczystości otwarcia tarnowskiego forum Rafał Baniak, wiceminister skarbu państwa, zauważył, że skumulowany wzrost gospodarczy Polski w ciągu ostatnich sześciu lat sięgnął 20 proc., podczas gdy analogiczna średnia dla innych krajów Unii Europejskiej wyniosła ok. 1 proc.
– Z góry założyłem, że nie będę się zajmował prywatyzowaniem poszczególnych firm, ale będę prywatyzował gospodarkę – powiedział Emil Wąsacz, minister, który sprzedał najwięcej państwowych przedsiębiorstw. Według niego miks różnych metod prywatyzacyjnych – sprzedaż poprzez giełdę, z udziałem inwestorów strategicznych itd. – był optymalny. – Samo prywatyzowanie było proste, bo w ministerstwie były przygotowane odpowiednie procedury, znacznie trudniejsze było restrukturyzowanie – przyznał Wąsacz.
Aleksander Grad zdradził zaś, że do objęcia funkcji ministra skarbu przygotowywał się dużo wcześniej, zanim otrzymał taką propozycję. – W tym celu przeanalizowałem to, z jakimi problemami spotkali się moi poprzednicy, i doszedłem do wniosku, że trzeba przygotować plan prywatyzacji na całą 4-letnią kadencję – powiedział. Dzięki temu udało się uniknąć sporów wewnątrz koalicji przy okazji każdego procesu prywatyzacyjnego. – Zadbałem też o to, żeby na czele sejmowej komisji skarbu stał poseł z PO, bo doskonale wiedziałem, jak ministrowi może napsuć krwi szef komisji wywodzący się z opozycji – dodał były minister. Kolejny pomysł ministra polegał na tym, że po każdej kolejnej prywatyzacji sam prosił NIK o to, by sprawdziła prawidłowość przeprowadzonego właśnie procesu. Chodziło o to, by uniknąć sytuacji, gdy po kilku latach rzekomo nieprawidłowe sprzedaże są z politycznych pobudek odgrzebywane.
Jacek Socha przypomniał, że na początku lat 90. żaden z banków nie kwapił się do tego, by wyłożyć pieniądze na uruchomienie Giełdy Papierów Wartościowych. Dlatego GPW powstała z państwowych funduszy i to właśnie dlatego rząd aż do dziś jest głównym akcjonariuszem warszawskiej giełdy.
O tym, jakie koło zatoczono przy okazji modyfikowanych koncepcji prywatyzacyjnych energetyki podczas debaty pt. „Przekształcenia własnościowe w Europie Środkowej – wykorzystane możliwości i utracone szanse” opowiadał Dariusz Lubera, prezes koncernu Tauron. Przed 1989 r. w Polsce było pięć okręgów energetycznych. Państwowe przedsiębiorstwa, pełen monopol, ceny socjalistyczne niskie dla gospodarstw domowych i kilkakrotnie wyższe dla przemysłu. – Wtedy rozpoczęły się zmiany w tym sektorze. Najpierw podjęto decyzję o likwidacji tak zorganizowanych molochów. Mieliśmy fazę totalnego rozdrobnienia. 33 zakłady dystrybucyjne, 37 firm wytwarzających energię – wspominał Lubera. I wtedy dopiero przystąpiono do procesu prywatyzacji. Efektem było utworzenie czterech dużych koncernów i ich upublicznienie poprzez wprowadzenie na giełdę.
Z kolei prywatny przedsiębiorca Grzegorz Hajdarowicz stwierdził podczas dyskusji, że oczekuje wsparcia państwa dla rodzimego biznesu. Bo skoro rząd dba o inwestorów zagranicznych, powinien w nie mniejszym stopniu troszczyć się o rodzimy kapitał. – Trudno o prywatyzację i rynek kapitałowy bez prywatnych właścicieli – stwierdził biznesmen.
Ministrowie ds. prywatyzacji nie mieli łatwego życia. Ale zrobili, co trzeba
OPINIE
Bez prywatyzacji nie udałoby się stworzyć w Polsce rynku kapitałowego. 25 lat temu musieliśmy więc rozpocząć ten proces od oddolnej prywatyzacji małych firemek, sklepów aż po wielką prywatyzację największych państwowych przedsiębiorstw. Nie za bardzo wiedzieliśmy, jak prywatyzować. Dyskutowaliśmy nad tym, czy lepszy jest akcjonariat pracowniczy, czy może raczej obywatelski. Pojawił się problem, komu sprzedać majątek, jeśli obywatele mają minimalne oszczędności. Zachowaliśmy równowagę, stosując wiele różnych metod prywatyzacji. Niektóre zakłady zostały sprzedane inwestorom międzynarodowym, w niektórych, szczególnie tych mniejszych, stosowano prywatyzację pracowniczą.
VII Forum Inwestycyjne w Tarnowie to dwa dni debat i spotkań z ok. 300 reprezentantami biznesu, wybitnymi ekonomistami oraz przedstawicielami rządów z Polski i innych krajów Unii Europejskiej. Grupa Azoty już po raz kolejny jest partnerem tego przedsięwzięcia. Tematyka forum dotyczyła zagadnień kluczowych dla polskich i europejskich procesów prywatyzacyjnych oraz inwestycyjnych w perspektywie 25 lat transformacji ustrojowej. Szeroko omówiony został również sektor chemiczny. Rynkowi eksperci zgodnie stwierdzili, że obecny stan branży chemicznej daje coraz większe możliwości inwestycyjne, a tym samym stabilność finansową.