Gdy wystartował program autostradowy, wydawało się, że Polimeksowi uda się powtórzyć sukces hiszpańskich firm budowlanych, które na bazie państwowych kontraktów stały się ponadnarodowymi potęgami. Polimex-Mostostal nie poszedł jednak drogą Ferrovialu. Nie tylko nie odegrał znaczącej roli w Europie, ale otarł się o bankructwo. Pod koniec lipca tylko dzięki dobrej woli wierzycieli spółka otrzymała kolejną szansę.
Polimex-Mostostal jest kontynuatorem działalności spółek o ponad 60-letniej tradycji. Od 1997 r. notowany jest na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, a w obecnym kształcie działa od 2004 r., gdy doszło do fuzji Polimeksu-Cekopu oraz Mostostalu Siedlce. Od tego czasu firma pochłania kolejne spółki, m.in. Energomontaż Północ. Próbuje także swoich sił za granicą (m.in. kupiła rumuńsko-włoską Grupę Coifer). Także inwestuje w kraju. Sztandarowym projektem jest wybudowanie i uruchomienie w 2007 r. nowoczesnej ocynkowni ogniowej w Częstochowie.
Naturalnym krokiem wydaje się zaangażowanie w program budowy polskich autostrad i dróg ekspresowych przed piłkarskimi mistrzostwami Euro 2012. Ale już w 2012 r. okazało się, że zamiast zysków program pustoszy kasę spółki. Kontrakty drogowe wyceniono bowiem grubo powyżej ich faktycznej wartości. Do drzwi spółki zaczęli pukać komornicy, a o swoje pieniądze zaczęli upominać się także wierzyciele finansowi. Po miesiącach przepychanek w końcu udało się zażegnać niebezpieczeństwo upadku. Niemałą w tym rolę odegrała tym razem Agencja Rozwoju Przemysłu, która zaangażowała się nawet kapitałowo w spółkę, stając się jej największym akcjonariuszem.
Zgodnie z podpisanym przez spółkę 30 lipca aneksem do umowy restrukturyzacyjnej z 21 grudnia 2012 r. dojdzie do znaczących ustępstw instytucji finansowych i obligatariuszy. W dokumencie przewidziano m.in. konwersję zobowiązań spółki o wartości min. 470 mln zł na akcje oraz uruchomienie linii gwarancyjnej przeznaczonej na gwarancje kontraktowe spółki. Ponadto nastąpi dokapitalizowanie spółki poprzez emisje obligacji, w części zamiennych na akcje spółki.
– Porozumienie osiągnęliśmy dzięki zaangażowaniu w negocjacje głównych banków, tj. PKO BP, Pekao SA, BOŚ i BZ WBK. Umożliwia nam ono realizowanie długoterminowej strategii Polimexu-Mostostalu, która zakłada rozwijanie działalności holdingu w kluczowych dla nas obszarach, tj. w energetyce i petrochemii, dzięki czemu stopniowo spłacimy zobowiązania i w konsekwencji uzyskamy wzrost wartości największej polskiej firmy budowlanej, jaką jest Polimex-Mostostal – przyznaje Maciej Stańczuk, szef spółki.
Jego optymizm bazuje na kilku znaczących kontraktach, w tym dwóch ważnych dla polskiego sektora energetycznego, tj. budowie bloku energetycznego w Elektrowni Kozienice o wartości 6,3 mld zł oraz dwóch bloków energetycznych w Elektrowni Opole o wartości 11,5 mld zł.
Do tej pory ekspertów dziwi, że tak olbrzymie kontrakty drogowe realizowane na zlecenie GDDKiA doprowadziły do zniszczenia poważnego potencjału firm budowlanych w Polsce.
To, co stało się z Polimeksem, było też przecież udziałem innych dużych polskich firm budowlanych. Spektakularna okazała się szczególnie upadłość giełdowej firmy Dolnośląskie Surowce Skalne, realizującej odcinek C autostrady A2 ze Strykowa do Warszawy. Problemy wynikające z budowy dróg miał też Poldim, budujący A4, który zwrócił się do sądu z wnioskiem o upadłość. Jesienią 2012 r. wnioski o upadłość zaczęły składać spółki z grupy PBG, które brały udział w realizacji kontraktów związanych z autostradami A1 i A4 oraz kilkoma stadionami. Obecnie spółka układa się z wierzycielami, którzy wkrótce zdecydują o jej dalszym istnieniu.