Debatę nad kształtem przepisów trzeba przeprowadzić rzetelnie, ale szybko, żeby nie przeciągać prac nad jej kształtem w nieskończoność.

W projekcie nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) roi się od trudnych do zrozumienia, błędnie zredagowanych przepisów, a termin wejścia w życie części regulacji należy zmienić, aby branża mogła lepiej dostosować się do nowych wymogów. Takie wnioski można wyciągnąć z opinii Rządowego Centrum Legislacji. Zwróciło ono również uwagę na to, że już po przeprowadzeniu konsultacji projektodawca dodał nowe regulacje, co tworzy pewien kłopot – de facto bowiem w projekcie ustawy znajdują się rozwiązania nieskonsultowane.
Eksperci nie mają wątpliwości, że to błąd. Zarazem jednak część z nich apeluje, ażeby nie przeciągać w nieskończoność procedury uzgodnień, gdyż nie służy to rzetelnym pracom nad ustawą.
Rządzący twierdzą, że nowelizacja ustawy jest konieczna, by zadbać o wysoki poziom bezpieczeństwa cyfrowego w Polsce. Wielu ekspertów jednak projekt krytykuje. Nie brakuje opinii, że jest on podyktowany potrzebami politycznymi, a nie merytorycznymi. I że chodzi przede wszystkim o wykluczenie chińskiej firmy Huawei z polskiego rynku, co z kolei odbije się rykoszetem na setkach polskich operatorów telekomunikacyjnych, którzy korzystają ze sprzętu zakupionego od Chińczyków.
Co więcej, część organizacji biznesu twierdzi, że na ostatniej prostej, już po przeprowadzeniu części uzgodnień z zainteresowanymi projektem ustawy przedsiębiorcami, pojawiły się zupełnie nowe przepisy mające umożliwić powołanie państwowego operatora hurtowego sieci 5G.
– Procedura konsultacji w demokratycznym państwie prawnym musi być rzetelna, a nie prowadzić do fikcji konsultacji – twierdzi radca prawny prof. Mariusz Bidziński, szef departamentu prawa gospodarczego w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Jego zdaniem Rządowe Centrum Legislacji słusznie zasygnalizowało, że nie wszystkie rozwiązania w projekcie zostały skonsultowane.
– Jeśli cokolwiek dodaje się już po konsultacjach, to należałoby to uzgodnić z partnerami społecznymi raz jeszcze. W przeciwnym razie konsultacje nie mają żadnego realnego znaczenia – zauważa prawnik. I podaje przykład: można sobie wyobrazić świetny projekt ustawy, do którego nikt nie ma żadnych zastrzeżeń. Następnie zaś – już po uzyskaniu pozytywnych opinii od przedsiębiorców, organizacji i państwowych organów – projektodawca postanawia go zmienić na znacznie gorszy. – A potem jeszcze chwali się, że nikt nie miał uwag. Oczywiście tak nie można tworzyć prawa – przestrzega prof. Bidziński.
Zastrzeżenia do sposobu procedowania wyrażali niedawno także uczestnicy debaty DGP na temat rozwoju rynku 5G. Łukasz Bazański, radca prawny, partner w kancelarii itB Legal Bazański, Grabiec, zwracał uwagę, że cała procedura konsultacji sprawia wrażenie dość fasadowej. Organizacje biznesu, eksperci oceniają bowiem jedne rozwiązania, a w poprawionym projekcie pojawiają się zupełnie nowe regulacje, w ogóle niezwiązane ze zgłoszonymi uwagami.
Gdy zaś coś zmieniono po uwagach branży – to w sposób bardzo niedoskonały. Przykładowo uznano, że tylko najwięksi operatorzy będą musieli wycofywać sprzęt, który zostanie uznany za niebezpieczny. Chodzi o ok. 100 podmiotów. – Tyle że w ten sposób nie uda się rozwiązać żadnego problemu na gruncie cyberbezpieczeństwa, bo operatorzy, których obejmie nowy wymóg, często korzystają z sieci innego mniejszego operatora (i vice versa), którego teoretycznie tenże wymóg wymiany sprzętu nie obejmie. W ten sposób ustawodawca, chyba niechcący, zabije praktykę współdzielenia sieci przez operatorów telekomunikacyjnych. Podczas gdy w ramach programu „Polska cyfrowa” sam do tego zachęca – zauważa mec. Bazański.
Ale – jak zauważa Arkadiusz Pączka, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich – konsultacje trzeba przeprowadzać rzetelnie, lecz zarazem sprawnie. I można np. kolejną turę przeprowadzić w kilka dni, a nie kolejny miesiąc. – Niestety wydłużanie procedury, przeciąganie sprawy o kilka miesięcy, nikomu nie służy. Już teraz na rynku nie brakuje podmiotów inwestujących potężne pieniądze w nieujawniony lobbing w sprawie tego projektu. I o tym również powinien myśleć projektodawca – by procedować rzetelnie, wsłuchiwać się w głos biznesu, ale zarazem nie tworzyć warunków, w których coraz mniej chodzi o jakość stanowionego prawa – zaznacza Pączka.