Popyt rośnie na tyle mocno, że przemysł zamierza zwiększać produkcję, będzie też zatrudniać – to wnioski z najnowszych badań PMI pokazujących nastroje wśród menedżerów polskich firm.
Nastroje najlepsze od czterech lat / Dziennik Gazeta Prawna
Główny indeks PMI wzrósł w lutym do 55,9 pkt. To zaskoczenie, ponieważ ekonomiści spodziewali się raczej lekkiego spadku po styczniowych wzrostach. Tymczasem mamy czwarty co do wielkości poziom w historii badań (prowadzone są od lipca 1998 r.). W lutym PMI był najwyższy od listopada 2010 r.
– Głównym motorem wzrostu są nowe zamówienia, w eksporcie, ale przede wszystkim w kraju. To dobrze wróży przyszłemu tempu wzrostu – uważa Agata Urbańska-Giner, ekonomista HSBC ds. Europy Środkowo-Wschodniej. To na zlecenie tego banku Markit Economics prowadzi badania wśród polskich przedsiębiorców.
Rosnący popyt sprawia, że firmy nadal deklarują chęć przyjmowania do pracy nowych pracowników. Widać to we wskaźniku zatrudnienia: co prawda nie udało się pobić rekordowo wysokiego poziomu ze stycznia, ale lutowy wzrost był drugim co do wielkości w historii badań.
– Popyt jest na tyle mocny, że firmy mogą myśleć o zatrudnianiu. Od połowy roku – według naszych prognoz – zatrudnienie będzie już rosło w tempie 1 proc. rok do roku – deklaruje Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego.
Dodaje, że badania PMI potwierdzają tezę o postępującym przyspieszeniu w gospodarce, jego zdaniem w I kw. wzrost PKB może wynosić już ponad 3 proc. Ale radzi przy tym, by nie przesadzać z optymizmem po lutowym wyskoku PMI. Podobnego zdania jest Tomasz Kaczor, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego, który nazywa lutowy wzrost indeksu zdumiewającym. – Bardzo długo w gospodarce nie działo się nic pozytywnego, więc kiedy następuje poprawa, to mamy przereagowanie w polepszeniu nastrojów – mówi.
Według niego w kolejnych miesiącach PMI może nieco spaść. Przyczyną może być pogorszenie nastrojów wśród eksporterów współpracujących z przedsiębiorstwami z Ukrainy i Rosji.
– Wielkości indeksu PMI i tak są wysokie, teraz jesteśmy blisko rekordów. Nawet jeśli będziemy mieli przejściowy spadek, to nic złego się nie stanie. Nadal sektor przemysłowy będzie się rozwijał – dodaje ekonomista.