Niedawna gwałtowna wyprzedaż akcji Telekomunikacji Polskiej, która doprowadziła do spadku wyceny spółki z 15 mld zł w okolice 9 mld zł, mocno nadszarpnęła reputację telekomów, traktowanych dotychczas jako bezpieczne przystanie dla inwestorów. Telekomy w całej Europie borykają się z wielkimi problemami i tracą na wartości.
Niegroźne dla nich były zawirowania na giełdzie, płaciły zawsze pokaźną dywidendę. I nagle czytamy alarm analityków DM BZ WBK: „Inwestorom zalecamy trzymać się z dala od sektora”. Uznali, że perspektywy biznesowe nie są dobre. Tegoroczne przychody TP spadną o 12 proc. do 12,5 mld zł. Za trzy lata skurczą się do 11,9 mld zł, a zysk spadnie z 855 mln zł przed rokiem do 168 mln zł. Biura maklerskie jedno po drugim zmieniły rekomendacje dla TP. „Sprzedaj” – powiedziały inwestorom BZ WBK, UBS i Espirito Santo Investment Bank. Pierwszy wyznaczył cenę docelową na poziomie 7,2 zł za akcję, a ostatni obniżył ją aż o 49 proc. do 6,3 zł.
Notowania i wyniki / Dziennik Gazeta Prawna
Analitycy jeszcze nie wydali nowych rekomendacji dla Netii, ale i tu rokowania nie są dobre. Największy konkurent TP też pokazał słabsze wyniki za ubiegły rok. Wprawdzie przychody były wyższe aż o 30 proc. (głównie dzięki przejęciu Dialogu i Crowleya), ale w samym czwartym kwartale okazały się już o 0,3 proc. niższe. Spółka zakończyła rok z 87,7 mln zł straty, podczas gdy rok wcześniej miała blisko 250 mln zł zysku.
Spadła też liczba klientów, a w tym roku wpływy i rentowność znowu mają spaść. Wojna cenowa będzie pogłębiać trend spadkowy. – Dokładając do tego jeszcze słabą koniunkturę gospodarczą, spadek zyskowności graczy na rynku telekomunikacyjnym wydaje się nieunikniony co najmniej przez najbliższe dwa lata – dodaje Paweł Puchalski, szef biura maklerskiego BZ WBK.
Nie widać więc nadziei na poprawę atmosfery wokół branży, która ostatnio psuła się w tempie szokującym. Trudno się dziwić, skoro TP, dotychczas wypłacająca dywidendę na poziomie 2 mld zł, w ciągu zaledwie pięciu miesięcy najpierw zaproponowała 1,5 zł na akcję, potem zeszła do 1 zł, a wreszcie do 0,5 zł. Inwestorzy w efekcie rzucili się do wyprzedaży akcji spółki, co sprawiło, że jednego dnia straciła ona ponad 30 proc. wartości.
Widząc, co się dzieje z TP, Netia przy okazji ogłoszenia wyników ogłosiła, że będzie płacić dywidendę mimo ubiegłorocznej straty. To uchroniło ją przed wyprzedażą akcji.
– Zaufanie inwestorów do TP zostało podkopane, ale to skala spadku zysków jest najgorsza – tłumaczy Paweł Puchalski. Zdaniem Konrada Księżopolskiego, analityka Espirito Santo, nie nadszedł jeszcze koniec cięć dywidendy, a w przyszłym roku TP może mieć w ogóle problemy z jej wypłatą. – Średnioterminowa strategia zaprezentowana 12 lutego nie wskazuje na żadne czynniki, które mogłyby zmienić obecną sytuację w istotny sposób, a TP nie zaprezentowała żadnych konkretnych prognoz – podkreśla.
– W tej sytuacji można powiedzieć: witamy w krainie telekomów. Inne firmy z tej branży w Europie zmagają się z podobnymi problemami, czyli kurczącym się rynkiem wywołanym rosnącą konkurencyjnością i wojnami cenowymi wynikającymi z deregulacji i przełamywania monopoli – dodaje Puchalski.
Holenderski KPN zaliczył na przykład w ubiegłym roku zjazd wyceny podobny do TP. W czerwcu za jedną akcję inwestorzy płacili ok. 8 euro, dziś – zaledwie 3,3 euro. France Telecom, do którego należy TP, spadł z 11 euro w sierpniu ubiegłego roku do ok. 8 euro obecnie. Na domiar złego najwięksi gracze, z Deutsche Telekom, France Telecom, Telefoniką czy Telecom Italia na czele, zmagają się z ogromnym zadłużeniem – powyżej 30 mld euro każdy.